Z ich bursztynowych oczek leciały łezki. Jedna po drugiej. Bliźniak siedział obok i trzymał go za rękę. Po drugiej stronie, matka. Nakleiła kolorowy plaster na kolano dziecka. Objęła go, dając całusa w czółko.
– Będzie dobrze, skarbie.
Przestał płakać, wtulając się mocno w mamę.
Marzia usiadła na stołku. Promienie słońca padały na obraz. Apollin wyglądał jak żywy. Złociste falowane włosy, opalona, lekko piegowata skóra i te oczy, patrzyły na nią tak samo jak wtedy, te siedemnaście lat temu. Kobieta westchnęła ciężko, kładąc dłoń na policzku namalowanej postaci. Gdzie znajdzie plaster, który nie zapobiega przed skaleczeniami, zadrapaniami, rozcięciami czy otarciom, a złamaniom.
───
[Erico otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz