Nogi Ezry ugrzęzły w lepkim błocie. Zapadał się coraz niżej, z każdym momentem o kilka milimetrów głębiej, nieubłaganie powolnie. Zimna, mokra ziemia połykała go cal po calu, a on stał przed lasem.
Jedna smukła postać obok drugiej, w idealnych rzędach, ciągnących się po sam horyzont.
Stał przed lasem dusz. Lasem zmarłych ludzi. Zszarzałych, odzianych w szare łachmany.
Wszyscy milczeli. Ezra wolałoby, żeby krzyczeli. Rozmawiali, ruszali się. Robili cokolwiek, cokolwiek innego niż wpatrywanie się w niego pustym, rybim wzrokiem.
Był jedynym, który mógł się ruszyć – a jednak pozostał nieruchomo, pozwalając szaremu błotu wciągać go niżej i niżej.
Obudził się, ciężko oddychając.
───
[Ezra otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz