Zaczęło się niewinnie. Najpierw wydawało mu się, że talerze i papierowe kubki zmieniają miejsce. Zrzucił to na własne roztargnienie.
Potem kilka razy zgasło światło, kiedy schodził do piwnicy po więcej dekoracji. Trochę skonsternowany uznał, że to pewnie wina starej instalacji. Zanotował sobie w głowie, żeby zadzwonić do właściciela i dać mu o tym znać.
Kiedy zaczął słyszeć stukanie i skrzypienie drzwi, zaczął się niepokoić. Ale był tu sam – to pewnie wina starego domu. W takich miejscach wszystko trzeszczy.
W końcu ktoś zapukał. Poszedł otworzyć.
Wrzasnął, czując na ramieniu zimną dłoń. Jego przyjaciel, właściciel domu, wybuchnął śmiechem, zadowolony ze swojego psikusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz