Ciężkie krople deszczu spadały na bluzę Ezry. Zostawiały na niej duże, ciemne plamy – zmieniały kolor szarego materiału. Bawełna przylegała do czarnej koszulki, ona z kolei do przemoczonego już ciała.
Wiatr wył wzdłuż boków chłopaka, trafiał na mokre włosy, mokre policzki – to były łzy czy deszcz? – mroził krew w żyłach, mroził palce, stopy w przemoczonych, zabłoconych trampkach.
Przecież jego życie nie było złe.
Miał dach nad głową. Miał co jeść.
Miał samochód i przyjaciółkę.
W jego genach drzemała moc greckiego boga. Genotyp naznaczony grzechem matki.
Piorun uderzył w drzewo. Głośny huk przeszył Ezrę aż po kości. Wiatr poderwał stertę martwych liści.
───
[Ezra otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz