Czułem się nieswojo patrząc na ich twarze; roześmiani trzymali pełne dyniowego piwa kufle, tańcząc wokół palącego się ogniska.
Żadne z nich nie przejmowało się tym, czy głupio wyglądało. Byli zbyt pochłonięci dobrą zabawą, i słusznie.
Jeden z nich do mnie podszedł, mimo że ledwie stał na nogach. Wciąż pochłonięty energiczną muzyką, poruszał ramionami w jej rytm. Pijackim tonem ochoczo zaprosił mnie do wspólnego pląsania, energicznie machając ręką.
Chciałem wstać i do nich pójść. Chciałem poczuć się jak oni, chciałem być jak oni. Ale coś kurczowo trzymało mnie w ryzach, każąc siedzieć na miejscu i pozostać jedynie bezwyrazowym spektatorem. Więc odmówiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz