Zawiesił wzrok na ścianie, po której tańczyły odbite od powierzchni, niewielkie plamki światła. Układały się w różne, bezkształtne formy, znikając i przemieszczając się zgodnie z ruchem przedmiotów, które je tworzyły.
Naszła go nagła ochota, by na następnej zmianie jako animator, zorganizować dla dzieciaków teatr cieni. Równie szybko odrzucił tę myśl, kiedy uświadomił sobie, że kompletnie tego nie potrafi.
Obserwował, jak światełko przeskakuje ze ściany na szafę, a potem znika, kiedy jeden z klientów podniósł rękę, sprawdzając godzinę.
Doskonale wiedział, że tylko dzięki dzieciakom zwraca jeszcze uwagę na takie drobnostki. Im nigdy nie umknął żaden tańczący po ścianie, nawet najkrótszy zajączek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz