INFORMACJE PODSTAWOWE
Obóz Jupiter
Mitologiczny przodek: Mars
Kohorta: I (dawniej)
Staż w obozie: 9
Pozycja: Pretor
UMIEJĘTNOŚCI
Siła
60
Zręczność
60
Kondycja
0
Inteligencja
30
Mądrość
30
Charyzma
30
Broń: Spatha z cesarskiego złota
Wrodzone:
▸ Wzmocnienie fizyczne,
▸ talent do walki,
▸ telumkineza 2/2,
▸ umiejetnosci taktyczne 2/2,
▸ ograniczona nekromancja,
▸ walka 3/3,
▸ kontrola nad emocjami 2/2,
▸ przeklęcie broni wroga,
▸ zamiana w święte zwierzę Marsa, wilka (błogosławieństwo boga za zostanie pretorem).
Wrodzone:
▸ Wzmocnienie fizyczne,
▸ talent do walki,
▸ telumkineza 2/2,
▸ umiejetnosci taktyczne 2/2,
▸ ograniczona nekromancja,
▸ walka 3/3,
▸ kontrola nad emocjami 2/2,
▸ przeklęcie broni wroga,
▸ zamiana w święte zwierzę Marsa, wilka (błogosławieństwo boga za zostanie pretorem).
OPIS POSTACI
Charakter: Z porywczego, złośliwego i zazdrosnego Vergila ostatnich lat pozostało niewiele. Zmienił środowisko i swoje podejście, a wraz z nim zmieniła się i jego osobowość — choć można rzec, że raczej poprawił się jego stan psychiczny. Bywało ciężko i czasem próbował wrócić do samookaleczania, ale obecnie — w takim miejscu, w jakim się znajduje — można powiedzieć, że jest szczęśliwy.
Przestał naskakiwać na nieznajomych ludzi przy każdej próbie ich dziwnych zachowań. Przyczyniło się do tego prawdopodobnie to, że zdał sobie sprawę, że ludzie również reagowali niezbyt przyjemnie na jego pasywno-agresywność. Czasem musi odejść, policzyć do dziesięciu i wrócić, czasem, mimo szczerych chęci, zdarza mu się nadal wybuchnąć, ale, bądźmy szczerzy, jest tylko człowiekiem.
Zachowuje się jak golden retriever. Szczególnie przy Cheryl, dla której tak bardzo chciał sobie pomóc, chociaż nic od niego nie oczekiwała. Ma wobec niej bezgraniczną wręcz cierpliwość i traktuje ją jak członka swojej rodziny. A rodzina, cóż, jest przecież dla Halstonów najważniejsza.
Lata urazy do Marsa się skończyły . Nigdy nie miał nic za złe swojej matce, jak i ojczymowi, starali się, jak mogli. Chęć naplucia na nieskazitelne buty boga skończyła się na zdaniu sobie sprawy, że w życiu są ważniejsze rzeczy. Na przykład spędzanie czasu z rodziną. Tą prawdziwą rodziną. A w rodzinie jest czasem jak małe dziecko — przypadkowo kogoś przytuli, zapyta, czy komuś pomóc, zrobi sobie z tobą drzemkę przed telewizorem i czasem pokłóci się o pilota. Podobnie traktuje swoich przyjaciół, których przecież jako rodzinę traktuje. Ceni w sobie wąskie grono znajomych, dla których zrobiłby wszystko i od których nigdy nie chce mieć spokoju.
Po przeszłości pozostał mu brak asertywności. Wydaje się, że przechodzi ze skrajności w skrajność, ale chłopak zabije z miłości. Nieważne, czy tej platonicznej, czy romantycznej. Zabije i nie zawaha się. A jak będzie trzeba i to ktoś ukochany kogoś zabije, będzie udawał, że nigdy nic nie widział, albo najlepiej pomoże ukryć ci ciało. Większość tych rzeczy zrobiłby zgodnie z własnym sumieniem, zdarza się jednak, że zwyczajnie ma wyrzuty sumienia odmówić. Leonard oczekuje od niego, żeby studiował wojskowość, tymczasem Vergil wie, że jest w tym dobry i niezaprzeczalnie udałoby mu się coś osiągnąć, po prostu… nie chce. Najchętniej, wbrew wszystkiemu, co jest wpajane dookoła niego, nie poszedłby na studia. Chciałby zająć się swoimi powieściami i skupić się na rozwoju pisarstwa, ale ciągle nie ma na to czasu przez treningi.
Czuje się odpowiedzialny za samopoczucie ludzi wokół niego, często upewniając się, że wszyscy czują się komfortowo, a czasem obwiniając się za to, że zepsuł im humor. Wskazuje to na to, że stosunkowo rzadko myśli o sobie. Czasem i on potrzebuje jednak komfortu, a mimo wewnętrznego poczucia komfortu, chce głośno i bezpośrednio wyrażać swoje uczucia i opinie. Dopiero się uczy.
Często zachowuje się frywolnie na przekór tego, że jeszcze do niedawna przez problemy psychiczne całkowicie się wycofał i zamknął w sobie. Jest jednak bardzo inteligentny i każdy swój krok planuje z wyprzedzeniem. Nie przoduje w nauce, ale lata obcowania z wojskowością poprawiły jego umiejętności taktyczne do tego stopnia, że jego mięśnie i odruchy działają nawet szybciej niż jego myśli.
Aparycja: Najbardziej charakterystyczne cechy jego wyglądu przekrzykują się, żeby przyznać, która jest dziwniejsza. W przeciwieństwie do Cheryl Vergil nie lubi odstawać, ale jest naprawdę dziwnym miszmaszem cech fizycznych, które sprawiają, że ludzie najczęściej odbierają go jako dziwaka.
Gdyby spotkać się z nim po raz pierwszy w życiu, najpierw w oczy rzucają się dwie rzeczy: włosy i wzrost. W kwestii jego włosów powstało wiele teorii, a on żadnej nie przeczy i żadnej nie przyznaje. Przede wszystkim… są białe. Kompletnie białe, bez odrostów, na tyle, że większość osób od razu wie, że jest albinosem, zanim jeszcze wyjdzie na słońce i niczym wampir schowa się w cieniu, mamrocząc coś o poparzeniach.
Nie jest wampirem. I nie farbuje się. Chyba.
Każdy zna złotą zasadę podwórkowej piłki nożnej „gruby na bramkę” — u Vergila do tej pory sprawdzała się zawsze kwestia „Vergil na siatkówkę”. Ma 197 cm wzrostu i jest jedną z najwyższych osób w obozie. Wygląd, nawet wyróżniający się wręcz nazbyt, nigdy mu nie przeszkadzał, ale — bądźmy szczerzy — czasem myśli, że Mars zakpił sobie z jego genów.
Część osób zaprzecza, jakoby miał być albinosem, rzekomo przekonując, że przecież nie ma czerwonych oczu, co jest szerokopojętnym mitem, ale Vergil nie czuje potrzeby tłumaczenia się przed otwartymi na stereotypy ludźmi. Jego oczy są jasnoszare i ani trochę nie przypominają czerwieni.
Poza tym wszystkim wygląda na statystycznego ucznia szkoły średniej w Polsce. 6 dni w tygodniu chodzi w menelskich ubraniach, z podkrążonymi oczami, workowatymi bluzami i w dresach, które co najwyżej chowa pod rzymską zbroją na treningu. Siódmego dnia, jak Bóg postanowił odpocząć, tak Vergil postanawia ubierać się bynajmniej zajebiście i to jedyny dzień, w którym można zobaczyć go w pełni ogarniętego, jakby dopiero co wychodził na randkę.
Ciekawostki:
▸ Wszyscy zawsze spodziewają się, że będzie atletą, typem ojca, który krzyczy na telewizor na każdym przegranym meczu. Tymczasem jego największym hobby jest pisarstwo. Bogowie jedni wiedzą skąd się to u niego wzięło, ale zdecydowanie woli to bardziej niż szermierkę. Na przekór Marsowi.
▸ Równie mocno uwielbia historię i język angielski. Jest za to kiepski w przedmiotach ścisłych.
▸ Na prawej ręce nosi pierścionek w kształcie oplatających palec liści laurowych — znak pretora.
Przestał naskakiwać na nieznajomych ludzi przy każdej próbie ich dziwnych zachowań. Przyczyniło się do tego prawdopodobnie to, że zdał sobie sprawę, że ludzie również reagowali niezbyt przyjemnie na jego pasywno-agresywność. Czasem musi odejść, policzyć do dziesięciu i wrócić, czasem, mimo szczerych chęci, zdarza mu się nadal wybuchnąć, ale, bądźmy szczerzy, jest tylko człowiekiem.
Zachowuje się jak golden retriever. Szczególnie przy Cheryl, dla której tak bardzo chciał sobie pomóc, chociaż nic od niego nie oczekiwała. Ma wobec niej bezgraniczną wręcz cierpliwość i traktuje ją jak członka swojej rodziny. A rodzina, cóż, jest przecież dla Halstonów najważniejsza.
Lata urazy do Marsa się skończyły . Nigdy nie miał nic za złe swojej matce, jak i ojczymowi, starali się, jak mogli. Chęć naplucia na nieskazitelne buty boga skończyła się na zdaniu sobie sprawy, że w życiu są ważniejsze rzeczy. Na przykład spędzanie czasu z rodziną. Tą prawdziwą rodziną. A w rodzinie jest czasem jak małe dziecko — przypadkowo kogoś przytuli, zapyta, czy komuś pomóc, zrobi sobie z tobą drzemkę przed telewizorem i czasem pokłóci się o pilota. Podobnie traktuje swoich przyjaciół, których przecież jako rodzinę traktuje. Ceni w sobie wąskie grono znajomych, dla których zrobiłby wszystko i od których nigdy nie chce mieć spokoju.
Po przeszłości pozostał mu brak asertywności. Wydaje się, że przechodzi ze skrajności w skrajność, ale chłopak zabije z miłości. Nieważne, czy tej platonicznej, czy romantycznej. Zabije i nie zawaha się. A jak będzie trzeba i to ktoś ukochany kogoś zabije, będzie udawał, że nigdy nic nie widział, albo najlepiej pomoże ukryć ci ciało. Większość tych rzeczy zrobiłby zgodnie z własnym sumieniem, zdarza się jednak, że zwyczajnie ma wyrzuty sumienia odmówić. Leonard oczekuje od niego, żeby studiował wojskowość, tymczasem Vergil wie, że jest w tym dobry i niezaprzeczalnie udałoby mu się coś osiągnąć, po prostu… nie chce. Najchętniej, wbrew wszystkiemu, co jest wpajane dookoła niego, nie poszedłby na studia. Chciałby zająć się swoimi powieściami i skupić się na rozwoju pisarstwa, ale ciągle nie ma na to czasu przez treningi.
Czuje się odpowiedzialny za samopoczucie ludzi wokół niego, często upewniając się, że wszyscy czują się komfortowo, a czasem obwiniając się za to, że zepsuł im humor. Wskazuje to na to, że stosunkowo rzadko myśli o sobie. Czasem i on potrzebuje jednak komfortu, a mimo wewnętrznego poczucia komfortu, chce głośno i bezpośrednio wyrażać swoje uczucia i opinie. Dopiero się uczy.
Często zachowuje się frywolnie na przekór tego, że jeszcze do niedawna przez problemy psychiczne całkowicie się wycofał i zamknął w sobie. Jest jednak bardzo inteligentny i każdy swój krok planuje z wyprzedzeniem. Nie przoduje w nauce, ale lata obcowania z wojskowością poprawiły jego umiejętności taktyczne do tego stopnia, że jego mięśnie i odruchy działają nawet szybciej niż jego myśli.
Aparycja: Najbardziej charakterystyczne cechy jego wyglądu przekrzykują się, żeby przyznać, która jest dziwniejsza. W przeciwieństwie do Cheryl Vergil nie lubi odstawać, ale jest naprawdę dziwnym miszmaszem cech fizycznych, które sprawiają, że ludzie najczęściej odbierają go jako dziwaka.
Gdyby spotkać się z nim po raz pierwszy w życiu, najpierw w oczy rzucają się dwie rzeczy: włosy i wzrost. W kwestii jego włosów powstało wiele teorii, a on żadnej nie przeczy i żadnej nie przyznaje. Przede wszystkim… są białe. Kompletnie białe, bez odrostów, na tyle, że większość osób od razu wie, że jest albinosem, zanim jeszcze wyjdzie na słońce i niczym wampir schowa się w cieniu, mamrocząc coś o poparzeniach.
Nie jest wampirem. I nie farbuje się. Chyba.
Każdy zna złotą zasadę podwórkowej piłki nożnej „gruby na bramkę” — u Vergila do tej pory sprawdzała się zawsze kwestia „Vergil na siatkówkę”. Ma 197 cm wzrostu i jest jedną z najwyższych osób w obozie. Wygląd, nawet wyróżniający się wręcz nazbyt, nigdy mu nie przeszkadzał, ale — bądźmy szczerzy — czasem myśli, że Mars zakpił sobie z jego genów.
Część osób zaprzecza, jakoby miał być albinosem, rzekomo przekonując, że przecież nie ma czerwonych oczu, co jest szerokopojętnym mitem, ale Vergil nie czuje potrzeby tłumaczenia się przed otwartymi na stereotypy ludźmi. Jego oczy są jasnoszare i ani trochę nie przypominają czerwieni.
Poza tym wszystkim wygląda na statystycznego ucznia szkoły średniej w Polsce. 6 dni w tygodniu chodzi w menelskich ubraniach, z podkrążonymi oczami, workowatymi bluzami i w dresach, które co najwyżej chowa pod rzymską zbroją na treningu. Siódmego dnia, jak Bóg postanowił odpocząć, tak Vergil postanawia ubierać się bynajmniej zajebiście i to jedyny dzień, w którym można zobaczyć go w pełni ogarniętego, jakby dopiero co wychodził na randkę.
Ciekawostki:
▸ Wszyscy zawsze spodziewają się, że będzie atletą, typem ojca, który krzyczy na telewizor na każdym przegranym meczu. Tymczasem jego największym hobby jest pisarstwo. Bogowie jedni wiedzą skąd się to u niego wzięło, ale zdecydowanie woli to bardziej niż szermierkę. Na przekór Marsowi.
▸ Równie mocno uwielbia historię i język angielski. Jest za to kiepski w przedmiotach ścisłych.
▸ Na prawej ręce nosi pierścionek w kształcie oplatających palec liści laurowych — znak pretora.
SPOŁECZNE
Rodzina:
▸ Mars [biologiczny ojciec] — cytując Lu; „w skali chujowości, Mars w rankingu Vergila miałby 10/10 punktów”. Co prawda Lu nigdy nic takiego nie powiedziała, ale używa skali chujowości na tyle często, że pożyczenie jego cytatu nie będzie grzechem.
Vergil ma swoją moralność, usilnie wpajaną mu przez Leonarda i zapewne taką, jaką wszyscy cishet faceci powinni mieć; ojcem jest ten, kto go wychował, a nie kto go spłodził. W definicję tę wpasuje się więc jedynie Leonard, a Mars z miejsca odpada. Gil nie wyobraża sobie, jak ojciec, nawet jeśli jest cholernym bogiem, mógłby tak po prostu zostawić swoją latorośl. Imienia Marsa nie wypowiada więc na głos, ale nadal czuje dumę ze względu na swoje rzymskie pochodzenie; tylko przez wychowanie Leonarda.
▸ Odette Halston [matka] — rodzice jak rodzice, ale Vergil nigdy nie umiał powiedzieć złego słowa o matce. Zawsze starała się jak mogła, nawet biorąc pod uwagę, że zaszła w ciążę młodo i z cholernym bogiem rzymskim, który nie był top tier tatusiem dla bliźniaków. Odette zawsze była jego przyjaciółką i podejmując decyzje, dbała o zdanie Vergila i Gilian, nawet jeśli miałoby ją to zranić.
Odette nigdy nie była i nigdy nie będzie stereotypową matką, która zrobi ci śniadanie i wydrze się na ciebie, że masz posprzątać pokój, bo ostatnie, co można o niej powiedzieć, to to, że ta kobieta nie ma charakteru. Jest surowa, stanowcza i ma swoje zdanie, a Vergil zawsze zauważa, że Gilian jest niemal jej kopią 1:1; może bardziej wybuchową.
▸ Leonard Halston [ojczym] — Leonard jest idealnym przykładem tego, że ojcowie nie są związani z więzami krwi. Leonard pojawił się w życiu Vergila, kiedy był jeszcze małym dzieciakiem. Gil obecnie nie wyobraża sobie życia bez niego; Leo zawsze był i zawsze będzie częścią rodziny Halstonów. Przekazał mu wiele rzeczy i Vergil często zaznacza, że gdyby nie ojczym, nie byłby teraz w tym miejscu. Leonard, jako były legionista i wnuk Plutona, zapewnił mu wartościową pozycję w legionie, choć skromnie zaznaczał, że to jego syn sam na nią zasłużył. Do tej pory Vergil kieruje się do Leonarda ze swoimi problemami.
▸ Gilian Halston [siostra bliźniaczka] — ciężko będzie nazwać ich relacje. Są rodzeństwem, a to już mówili wiele za siebie. Gilian od zawsze ma cięty charakterek, upodabniając się do matki, ale łącząc w sobie i najbardziej charakterystyczne cechy Marsa. Uważała za niesprawiedliwość fakt, że Vergil był zawsze faworyzowany w rodzinie, chociaż wielokrotnie przekonywał go, że to nie jego wina i nie powinno to zaważać na ich relacji. Gilian zawsze starała się dwa razy bardziej i dwa razy bardziej nienawidziła brata właśnie za to, że był lepszy bez większych starań. Gilian odeszła z legionu po osiągnięciu pełnoletności i obecnie sutdiuje w innym mieście. Utrzymuje stałe kontakty z rodziną, ale Vergil wie, że nigdy nie pozbędzie się napięcia między nimi. Relacje*:
▸ Cheryl „Cherry” Amoret — bogowie jedni wiedzą, jakim cudem ta dwójka się zeszła, ale Vergil nie może narzekać. Dwumetrowy, blady jak zaprawa murowa chłopak potrzebuje swojej dziewczyny o kucykowych, różowych włosach, która przykleja mu naklejki z Kubusiem Puchatkiem na ręce i jest to zasada znana przynajmniej od pierwszej gigantomachii.
▸ Mars [biologiczny ojciec] — cytując Lu; „w skali chujowości, Mars w rankingu Vergila miałby 10/10 punktów”. Co prawda Lu nigdy nic takiego nie powiedziała, ale używa skali chujowości na tyle często, że pożyczenie jego cytatu nie będzie grzechem.
Vergil ma swoją moralność, usilnie wpajaną mu przez Leonarda i zapewne taką, jaką wszyscy cishet faceci powinni mieć; ojcem jest ten, kto go wychował, a nie kto go spłodził. W definicję tę wpasuje się więc jedynie Leonard, a Mars z miejsca odpada. Gil nie wyobraża sobie, jak ojciec, nawet jeśli jest cholernym bogiem, mógłby tak po prostu zostawić swoją latorośl. Imienia Marsa nie wypowiada więc na głos, ale nadal czuje dumę ze względu na swoje rzymskie pochodzenie; tylko przez wychowanie Leonarda.
▸ Odette Halston [matka] — rodzice jak rodzice, ale Vergil nigdy nie umiał powiedzieć złego słowa o matce. Zawsze starała się jak mogła, nawet biorąc pod uwagę, że zaszła w ciążę młodo i z cholernym bogiem rzymskim, który nie był top tier tatusiem dla bliźniaków. Odette zawsze była jego przyjaciółką i podejmując decyzje, dbała o zdanie Vergila i Gilian, nawet jeśli miałoby ją to zranić.
Odette nigdy nie była i nigdy nie będzie stereotypową matką, która zrobi ci śniadanie i wydrze się na ciebie, że masz posprzątać pokój, bo ostatnie, co można o niej powiedzieć, to to, że ta kobieta nie ma charakteru. Jest surowa, stanowcza i ma swoje zdanie, a Vergil zawsze zauważa, że Gilian jest niemal jej kopią 1:1; może bardziej wybuchową.
▸ Leonard Halston [ojczym] — Leonard jest idealnym przykładem tego, że ojcowie nie są związani z więzami krwi. Leonard pojawił się w życiu Vergila, kiedy był jeszcze małym dzieciakiem. Gil obecnie nie wyobraża sobie życia bez niego; Leo zawsze był i zawsze będzie częścią rodziny Halstonów. Przekazał mu wiele rzeczy i Vergil często zaznacza, że gdyby nie ojczym, nie byłby teraz w tym miejscu. Leonard, jako były legionista i wnuk Plutona, zapewnił mu wartościową pozycję w legionie, choć skromnie zaznaczał, że to jego syn sam na nią zasłużył. Do tej pory Vergil kieruje się do Leonarda ze swoimi problemami.
▸ Gilian Halston [siostra bliźniaczka] — ciężko będzie nazwać ich relacje. Są rodzeństwem, a to już mówili wiele za siebie. Gilian od zawsze ma cięty charakterek, upodabniając się do matki, ale łącząc w sobie i najbardziej charakterystyczne cechy Marsa. Uważała za niesprawiedliwość fakt, że Vergil był zawsze faworyzowany w rodzinie, chociaż wielokrotnie przekonywał go, że to nie jego wina i nie powinno to zaważać na ich relacji. Gilian zawsze starała się dwa razy bardziej i dwa razy bardziej nienawidziła brata właśnie za to, że był lepszy bez większych starań. Gilian odeszła z legionu po osiągnięciu pełnoletności i obecnie sutdiuje w innym mieście. Utrzymuje stałe kontakty z rodziną, ale Vergil wie, że nigdy nie pozbędzie się napięcia między nimi. Relacje*:
▸ Cheryl „Cherry” Amoret — bogowie jedni wiedzą, jakim cudem ta dwójka się zeszła, ale Vergil nie może narzekać. Dwumetrowy, blady jak zaprawa murowa chłopak potrzebuje swojej dziewczyny o kucykowych, różowych włosach, która przykleja mu naklejki z Kubusiem Puchatkiem na ręce i jest to zasada znana przynajmniej od pierwszej gigantomachii.
ODAUTORSKO
Kontakt z autorem postaci:
▸ johnnycatboy [Discord]
▸ ciurakelnaruciakel@gmail.com
▸ Riptide [Howrse]
Uwagi: Nie jestem jakoś szczególnie wymagający; mam dużą tolerancję, jeśli chodzi o przedstawienie mojej postaci, nawet najbardziej irracjonalne zachowanie w odpisie jestem w stanie wyjaśnić, więc nie przeszkadza używanie mi jej do woli w opowiadaniach. Mimo wszystko, kiedy zaczynam z kimś wątek, przede wszystkim chcę, żeby ktoś najpierw mnie o wątek zapytał — bo jak tolerancję na irracjonalność mam dużą, tak na wpieprzanie mi się między wódkę a zakąskę już niekoniecznie. (Spoko, zazwyczaj nie odmawiam). Wolę dłuższe odpisy, bo moje minimum własnych opowiadań to 1000 słów.
Jeśli chodzi o Vergila, to proszę tylko o nieproponowanie mi żadnych romantycznych relacji w wątkach z nim.
W razie odejścia: —
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @suhshie
Autor cytatu: Twenty One Pilots, „Redecorate”
▸ johnnycatboy [Discord]
▸ ciurakelnaruciakel@gmail.com
▸ Riptide [Howrse]
Uwagi: Nie jestem jakoś szczególnie wymagający; mam dużą tolerancję, jeśli chodzi o przedstawienie mojej postaci, nawet najbardziej irracjonalne zachowanie w odpisie jestem w stanie wyjaśnić, więc nie przeszkadza używanie mi jej do woli w opowiadaniach. Mimo wszystko, kiedy zaczynam z kimś wątek, przede wszystkim chcę, żeby ktoś najpierw mnie o wątek zapytał — bo jak tolerancję na irracjonalność mam dużą, tak na wpieprzanie mi się między wódkę a zakąskę już niekoniecznie. (Spoko, zazwyczaj nie odmawiam). Wolę dłuższe odpisy, bo moje minimum własnych opowiadań to 1000 słów.
Jeśli chodzi o Vergila, to proszę tylko o nieproponowanie mi żadnych romantycznych relacji w wątkach z nim.
W razie odejścia: —
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @suhshie
Autor cytatu: Twenty One Pilots, „Redecorate”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz