czwartek, 26 października 2023

Od Dave'a CD. Haru — „Zbrodnia doskonała”

Poprzednie opowiadanie

LATO

Mieliśmy prawdziwe szczęście, że spotkaliśmy właśnie Reda. Od razu kupił tę ściemę o kuzynie. Uwielbiam co prawda tego chłopaka, ale zdarza mu się być trochę zbyt naiwnym. 
Z Ratem może nie być tak łatwo. Uznałem, że przedstawienie Havu, czy, jak woli się określać, Czerwonokrwistego Demona jako mojego kuzyna złagodzi nieco sceptycyzm pozostałych członków gangu, ale jeśli chodzi o Rata… Tak, on potrafi być bardzo podejrzliwy i nie wiem, czy przyjmie do wiadomości nasze wytłumaczenie. 
Z drugiej strony, ja tu jestem szefem, i jeśli mówię, że chcę oddać władzę swemu kuzynowi, to on ma obowiązek to zaakceptować. 
Wzdychając ciężko złapałem Havu za ramię i poprowadziłem go do swojego gabinetu. Automatycznie zamierzałem usiąść na swoim fotelu bossa ustawionym za wielkim, ciemnym biurkiem, ale Havu pociągnął mnie za bluzę i wskazał mi krzesło przeznaczone dla gości i interesantów. 
 — Ja tu teraz rządzę, zapomniałeś? — Uśmiechnął się szeroko. — Więc o ile się nie mylę, to — wskazał na fotel bossa — jest moje miejsce. 
Zgrzytnąłem zębami, ale skinąłem głową i usiadłem grzecznie na krześle dla gości. Havu z kolei rozgościł się w fotelu bossa i rzucił mi pytające spojrzenie. 
Zrozumiałem, że najwyższa pora, bym zaczął go wprowadzać. 
— Widzisz tamtą mapę? — Wskazałem mu wielki kawałek papieru wiszący na ścianie. — To mapa San Francisco. Są na niej oznaczone najbogatsze dzielnice w tym mieście. 
Havu przyjrzał się mapie, po czym skrzywił się z niesmakiem. 
— To mapa sprzed dwóch dekad — mruknął wyraźnie rozczarowany. — Widzisz, w tym miejscu, gdzie jest zaznaczony jubiler, współcześnie stoi kino. 
— Mapa jest stara, ale oznakowania już nie. — Uśmiechnąłem się chytrze. — Jeśli ktoś znajdzie mapę, w życiu się nie domyśli, że była używana przez złodziei. Zwróć uwagę, że miejsce, w którym stał jubiler, nie jest oznakowane, jako warte uwagi. Zamiast tego oznaczony jest skraj pustej przestrzeni, na której ledwie pięć lat po powstaniu tej mapy wybudowano bank. 
 Havu pokiwał głową, choć nie byłem pewien, czy rzeczywiście docenił mój pomysł ze starą mapą. Uznałem, że powinienem kontynuować. 
— Zwracaj też uwagę na kolor pinezek — dodałem. — Niebieskie oznaczają miejsca, w których nie byliśmy już od miesiąca. Zielone to te, które okradliśmy ponad tydzień temu, a w miejscach oznaczonych na czerwono byliśmy jeszcze w tym tygodniu. Ważne, żebyśmy co najmniej raz w tygodniu przeprowadzili jakiś udany skok i by odbył się on w miejscu, w którym nie było nas już od jakiegoś czasu. Rozumiesz, chyba, prawda? Nie warto osuszać całego źródełka za jednym razem, bo później stanie się całkiem bezużyteczne. 
— Wszystko jasne — powiedział Havu tym swoim tonem odnośnie którego nigdy nie byłem pewien, czy ma zamiar podporządkować się moim radom, czy wręcz przeciwnie. — I jak rozumiem, po ustaleniu nowego celu zwołuję drużynę i idziemy na włam, zgadza się? 
— Technicznie rzecz ujmując, tak. Ale przed włamem dobrze byłoby gdybyś ustalił z nimi plan działania — przypomniałem. 
— Naturalnie — zgodził się. — Ile wynosi moja stawka? 
Zawahałem się na chwilę, nie będąc pewny, czy zaakceptuje moje zasady odnośnie dzielenia pieniędzy. Wziąłem głęboki oddech, po czym odpowiedziałem. 
— Wszyscy dzielimy się po równo — powiedziałem niepewnie. 
— Czyżby? — Zdziwił się Havu. — A ty nie bierzesz żadnych dodatkowych profitów wynikających z faktu bycia szefem? 
— Nie — przyznałem, po czym pokręciłem głową. — Ale jeśli już zależy ci na większej stawce, to możesz wziąć 25% z mojej puli — powiedziałem, obawiając się reakcji mojego zespołu, gdyby Havu planował umniejszyć ich pensje. 
— Przemyślę to — zgodził się Havu i dokładnie w chwili, gdy to powiedział, do gabinetu wpadł Rat. 
— Mr Nobody, z pełnym szacunkiem, ale właśnie wpadłem na Reda, który twierdził, że oddałeś władzę jakiemuś randomowi z ulicy. Oczywiście, jako lojalny członek szajki nie dałem głowy jego… — nim dokończył zdanie, dostrzegł Havu siedzącego w fotelu bossa. Potrząsnął głową, po czym odszukał mnie wzrokiem po pokoju i skupił na mnie spojrzenie. — Mr Nobody, coś ty zrobił?
 
Havu?
◇──◆──◇──◆
[607 słów: Dave otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

środa, 25 października 2023

Od Rickiego — drabble „Otruć”

— Zupa — oznajmiło dumne dziecko, stawiając przed legionistą parujący talerz. 
— Zupa, powiadasz? — zaśmiał się Joseph. 
Ricky pokiwał głową. Przez różne dolegliwości, spowodowane szerokim spektrum różnych rzeczy, skróconych do wyrazu jesień, Joseph Cooper ostatnie parę tygodni spędził praktycznie w łóżku. Najwyraźniej w młodym herosie obudził się instynkt opiekuńczy. Uśmiechnął się i podał Josephowi łyżkę. 
— Ostrożnie, to gorące. 
Faktycznie, z naczynia unosiła się para. Mężczyzna podmuchał na potrawę, przez co aromat jeszcze się pogłębił. Przez przeziębienie nie czuł zapachu wcześniej. Dopiero w chwili, kiedy zamykając oczy, zamknął również usta na łyżce zupy, zorientował się, że zapach nie należał do tych zapowiadających dobry posiłek.
 
◇──◆──◇──◆
[Ricky otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

wtorek, 24 października 2023

Od Arnara — drabble „Ojciec”

— Zgody dacie do podpisania tacie… 
— A jak ktoś nie ma taty? — Pytanie rozbrzmiało w klasie o wiele za głośno, przerywając wypowiedź nauczycielki. Arnar nie miał takiego zamiaru. Przypadkiem mu się to wyrwało. 
Kobietę najwyraźniej zatkało, bo przez chwilę wpatrywała się w Arnara z uniesionymi brwiami. 
— Cóż, wtedy daje zgodę mamie — odpowiedziała w końcu, a komuś z tyłu sali wyrwało się rozbawione prychnięcie. 
Arnar wiedział, co jest śmiesznego w tym, że ktoś nie ma ojca. 
Tak samo jak wiedział to, jak to jest go mieć. 
W końcu miał tylko osiem lat, więc jego mama stwierdziła, że i tak by nie zrozumiał.
 
◇──◆──◇──◆
[Arnar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ash — drabble „Ojciec”

Choć Ash nigdy mu tego nie powiedziało, Diego Garcia był dla nich jak ojciec, którego nigdy nie poznało. 
Teraz siedziało na chodniku jakiś kilometr od sklepiku osiedlowego, z którego zajebało prowiant na najbliższych kilka dni, karmiąc Tysona paskami suszonej wieprzowiny i zastanawiając się, czy to by cokolwiek zmieniło. 
Prawdopodobnie nie — oboje wiedzieli, jaka jest prawda. Ono było jego dzieckiem w tym samym stopniu, w jakim on był ich ojcem. 
— Myślisz, że damy radę wrócić w okolice jego grobu? — spytało psa. 
Nie musiało podawać imienia. Ogon czworonoga oszalał. 
— No to jutro tam pójdziemy — mruknęło, trzęsąc się z zimna. 
Cholerny jesienny wiatr.
 
◇──◆──◇──◆
[Ash otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Lexi — drabble „Ojciec”

Wbiegnięcie pomiędzy grządki kukurydzy początkowo wydawało się być świetnym pomysłem. No bo jakie inne miejsce równie dobrze sprawdziłoby się w roli ciernistych krzewów wyczarowanych przez złą wiedźmę, przez które ona, dzielny rycerz, musiała się przedostać, by uratować króla? 
Król (w rzeczywistości spokojnie spacerując pomiędzy roślinami po raz ostatni przed jutrzejszymi zbiorami), nie chciał jednak dać się znaleźć, a wielkie liście smagały ją po twarzy. 
— Tatusiu! — krzyknęła, bliska płaczu, gdy nie spotkała go za kolejnym zakrętem. 
A potem wzleciała wysoko do góry, wprost w jego objęcia pachnące ziemią i świeżym chlebem. 
— Już wszystko dobrze, moja księżniczko. 
— Mówiłam ci, że jestem rycerzem!
 
◇──◆──◇──◆
[Lexi otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Blanche — drabble „Ojciec”

Kolejna szklanka. Kolejny rok bez niego. 
Ręka przesuwająca się w górę jej uda parzyła coraz bardziej. Nie strąciła jej jednak, by ten ból zastąpił inny, którego nie potrafiła zagłuszyć żadna ilość whisky. 
Przecież ona nawet nie lubiła whisky. Ojciec też nie. „Czerwone wino to jedyny porządny trunek, skarbie. W grę wchodzi jeszcze wódka, ale nią nie powinnaś zawracać sobie głowy”, zdradził kiedyś, kiedy wypił o jedną lampkę za dużo. 
Czarnowłosy mężczyzna nachylił się ku niej, a ona pozwoliła mu się pocałować. 
Przeprosiłaby w duchu ojca, gdyby nie to, jak zobojętniała już była. Czy on przeprosił ją za to, że umarł?
 
◇──◆──◇──◆
[Blanche otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kazue — drabble „Ojciec”

Przed brązowowłosą heroską stał wiele wyższy mężczyzna z okularami przeciwsłonecznymi. Dobrze wiedziała, co za nimi się kryje. Puste oczodoły, płonące ogniem. Jego dżinsowa kurtka wyglądała, jakby nie zdejmował jej niemal całe swoje życie, przez co odpadły rękawy i nie dało się już jej zapiąć, ani nawet zdjąć. 
— Ojcze — powiedziała w końcu brązowowłosa. Chociaż czuła lekki strach, to starała się go przezwyciężyć (albo przesłać go do ojca, żeby to on się bał — ale czy on w ogóle potrafi się bać?). 
— Następnym razem postaraj się i zabij kogoś raz, a dobrze — stwierdził starszy mężczyzna, wsiadając na motocykl i odjeżdżając w stronę słońca.
 
◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Louise — drabble „Ojciec”

— Co dziś było w szkole, Louise? 
Siedmiolatka obserwowała swój oddech na wrześniowym, zimnym powietrzu. 
— Pisanie. 
— I jak ci poszło? 
— Pani na mnie nakrzyczała, że krzywo piszę, a inne dzieci już potrafią… 
— Lou... — Jej ojciec zatrzymał się nagle i stanął przed dziewczynką. — Co ci mówiłem o bezcelowości porównywania? 
— Że to działanie bezsensowne, mające na celu jedynie zdegradowanie umiejętności jednostki rozwijającej się w inny sposób. 
— Zuch dziewczynka. Pisać prościej się jeszcze nauczysz, a potem znowu oduczysz. Wielkie umysły, takie jak my, zawsze są niezrozumiane, co nie, mała? 
Louise pokiwała głową, skupiona na zbieraniu jesiennych liści. Przestała słuchać. 
— Moja krew. — Uśmiechnął się ojciec.
 
◇──◆──◇──◆
[Louise otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

poniedziałek, 23 października 2023

Od Louise — drabble „Kość”

— Pierwszy rzut wykonujemy wszystkimi kośćmi — tłumaczyła Clove. Złapała kontakt wzrokowy z Louise, co wywołało uśmiech obu. 
Pierwszy raz tak cieszyła się na spotkanie z kimś, biegła się przytulić i potrafiła spędzić godziny leżąc na podłodze. Mimo całej swojej wiedzy, córka Ateny była zagubiona, kiedy jej brat ze śmiechem zapytał, czy się zakochała. 
— Uśmiechasz się, kiedy ktoś wspomina jej imię. I sama powiedziałaś, że najchętniej byś umarła w tym swetrze, który Ci dała... 
Blondynka nachyliła się w stronę Clove z zamysłem pocałunku i wręcz odetchnęła z ulgą, kiedy ta zaskoczona odsunęła się. Przepaść między uczuciem platonicznym a romantycznym, niewidoczna dla Louise.
 
◇──◆──◇──◆
[Louise otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

niedziela, 22 października 2023

Od Louise — drabble „Wieczór”

— Avery! Dobrze, że jesteś. 
— Właśnie szłom do domku... — ziewnęło zatrzymane przez siostrę półbożę. 
— Pójdziemy razem. Chcę Ci coś powiedzieć. 
Wieczór był dość ciepły jak na wrzesień. Ale jesień i tak dawała o sobie znać — było już zupełnie ciemno mimo 19. 
— Wiem, że może trochę... ale już w przyszłym roku będzie moje ostatnie lato w Obozie Herosów. 
Avery kiwnęło głową. 
— Do czego zmierzasz? 
— Do kwestii przywództwa. 
W jednej chwili senność opuściła dziecko Ateny. 
— Louise, rozmawialiśmy o tym parę razy, ale... przecież jest tyle innych... 
— Nie żartowałam, Avery. Przemyślałam tą sprawę i przedyskutowałem z Chejronem. A teraz dobranoc. Muszę jeszcze znaleźć Henry'ego.
 
◇──◆──◇──◆
[Louise otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

sobota, 21 października 2023

Od Heather — drabble „Smok”

Przez dźwięk deszczu przebił się dźwięk rzucania kostki po stole. 
— JEST! SIEDEM! ZABIJAM SMOKA SZYBKIM RUCHEM TOPORU! — krzyknął radośnie nagle jakiś chłopak, chociaż przerwał mu głos zrezygnowanej dziewczyny. 
— Nie, twoja postać jest ciężko ranna, musiałbyś wylosować osiem — fuknęła blondynka, sama rzucając teraz kostką. — Podbiegasz resztkami sił do smoka, zamachujesz się toporem, jednak kiedy tylko smok cię zauważa, szybkim ruchem szponów przecina ci tors, po czym upadasz na ziemię. Łapiesz kilka swoich ostatnich oddechów, po czym umierasz — powiedziała uśmiechnięta heroska. — No, to teraz Brianna? — Przerzuciła wzrok na ciemnowłosą dziewczynę, siedzącą obok poprzedniego chłopaka, który właśnie przeżywał załamanie nerwowe. 
— Mogę pominąć, nie..?
 
◇──◆──◇──◆
[Heather otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Rickiego — drabble „Piosenka”

Wieczór w baraku Piątej Kohorty jesienią był zazwyczaj cichy. Głośne protesty wybuchały tylko przy otwieraniu drzwi, bo z zewnątrz pizgało złem i wszyscy marzli, nawet Ricky owinięty w sześć kocyków 
Zazwyczaj. Tego wieczoru grupka legionistów odkryła pod jakimś łóżkiem obiecująco wypchaną torbę, bez właściciela. Opening zebrał dużo widzów, w tym merwkurwiaka. Zgarnął dla siebie podkoszulek z napisem „stop juanizacji” (czyżby powód zniknięcia właściciela torby..?), żeby przerobić go na szmatę do wycierania różnych substancji. Poprzednią przeżarł jakiś kwas. 
— Głośnik! Puśćmy coś! 
Telefon sparowany z głośnikiem poszedł w obieg, a zrączne rączki młodego Haru szybko przejęły sprzęt. Barak zadudnił „Chemią Nowej Ery”.
 
◇──◆──◇──◆
[Ricky otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

piątek, 20 października 2023

Od Heather — drabble „Różnica”

 — Wiesz, jaka jest różnica między dywanem a piekarzem? — młody, jasnobrązowowłosy chłopak krzyknął do swojej siostry o dwukolorowych oczach z drugiego końca pokoju. 
— Jaka? — odpowiedziała niechętnie. 
— Piekarz musi wstać o 6 rano, dywan może poleżeć dłużej. — Uśmiechnął się dumnie zaledwie 8-latek, bardzo ciesząc się z żartu, który właśnie opowiedział. 
— Wow, ale śmieszne — mruknęła bez przekonania heroska, woląc skupić się na wiadomościach. 
Młodziak nieco się zdziwił tym, że jego starsza siostra nie zaśmiała się z jego żartu, więc postanowił opowiedzieć kolejny. 
— Wiesz, jaka jest różnica między dobrym a złym mydłem? — Uśmiechnął się szeroko, chociaż nie czekał na odpowiedź blondynki. — Dobre smakuje lepiej!
 
◇──◆──◇──◆
[Heather otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Philip — drabble „Różnica”

— Świat jest pełen różnic... — westchnęła Philip. — Ja i Ty, Juanie, różnimy się zasadniczo. Ciałami. 
„Pod innymi względami, myślę jednak że jesteśmy równi.”
— Tak, ale... wszystko nas otaczające się różni. Patrz choćby na kolory liści na drzewach, zwłaszcza jesienią. Znalazłbyś dwa identyczne? 
„To źle?" 
— Nie wiem... 
„Czy to związane z tą..”
— Różnimy się praktycznie wszystkim. Obozem. Kolorem włosów. Narodowością. Charakterem. Rodzicem też, ale to dobrze. 
„Ale mimo tego wszystkiego, nie dajecie różnicy, tylko sumę.”
— Tak jak liście na drzewach, mimo różnego koloru i kształtu, tworzącego piękną całość? 
Juan zarżał. 
— Nie rozumiem tych dziwacznych nawiązań, ale my też tworzymy sumę, kochany matematyku.
 
◇──◆──◇──◆
[Philip otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

czwartek, 19 października 2023

Od Heather — drabble „Wiedza”

Wiedza to szerokie pojęcie. Jeden ma wiedzę z dziedziny lingwistyki, a drugi posiada wiedzę z fizyki kwantowej. Istnieją również ludzie, a raczej półbogowie, którzy wiedzą więcej niż byłby w stanie normalny człowiek. I nie mówię tu o wiedzy o potworach, pegazach czy innych takich, o nie. Chodzi o taką wiedzę, która wyżera cię od środka. Taka, którą zdobyć mogą dzieci poszczególnych bóstw. A jednym z nich jest Heather, która po matce odziedziczyła „dar” przewidywania przyszłości. Była to klątwa. Za każdym razem kiedy tylko chciała dowiedzieć się, czy ten człowiek popełni jakieś przestępstwo w najbliższej przyszłości, dowiadywała się o brutalniejszych szczegółach.
 
◇──◆──◇──◆
[Heather otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Louise — drabble „Wiedza”

„Masz problem z tym? Może Louise ci pomoże, w końcu jest córką Ateny...”
„Córka Minerwy? I to grupowa? Musisz być niezwykle mądra.”
„Jak tego nie rozumiesz? Nie jesteś córką Ateny?”
„Chciałabym tyle wiedzieć, ale w końcu jesteś od Ateny...”
Rzeczy tego typu Louise słyszała codziennie. Zwykle reagowała uśmiechem, „dziękuję”, skinieniem głowy. Kiedy była w gorszym nastroju (ale przecież wokół głowy Louise nieustannie latają ptaszki, pszczółki i kwiatuszki, słoneczko wyglądające znad burzowej ateńskiej chmurki), wywróceniem oczu. 
Rzeczy tego typu zwykle słyszała od innych obozowiczów, jej rodzeństwo nie ubóstwiało jej wiedzy. 
Wiedza w Domku Ateny nie była czymś godnym pochwały, była wymagana.
 
◇──◆──◇──◆
[Louise otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

środa, 18 października 2023

Od Heather — drabble „Piekielny ogar”

Na jednej z swoich wypraw, córka Nemezis miała nieszczęście spotkać piekielnego psa, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły mastif, ale trochę… przerośnięty. Dopiero potem zauważało się czerwone oczy oraz śmieszne ogony. Na początku udawało się jej uspokajać stwora z użyciem przysmaków, muzyki i pochwał, ale w końcu przysmaki się skończyły. 
— Kto jest dobrym pieskiem? No kto? No ty! — powiedziała nieco spanikowana blondynka, drapiąc ogara za uchem. 
Ten widocznie szukał więcej jedzenia, a kiedy go nie znalazł, zaczął warczeć. 
— O nie, zły pies! — krzyknęła przerażona, rzucając się w ucieczkę przed psem. 
Na szczęście stwór nie spodziewał się ucieczki obiadu.
 
◇──◆──◇──◆
[Heather otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Louise — drabble „Piekielny ogar”

Louise jako córka Ateny pamiętała wręcz nieprawdopodobną ilość faktów, liczb i innych nieistotnych dla wszystkich innych rzeczy. Każdego dnia uczyła się czegoś nowego, ale nie umiała tylko jednego — przestać pamiętać. 
To zdarzenie powracało do niej czasami na jawie, czasami w śnie — kiedy zasypiała nad biurkiem, w książce... Choć minęło już tyle czasu, pewien wrześniowy dzień powracał do niej. 
Znacie ten moment, kiedy wszystko, co żywe, bierze oddech i w strachu czeka na rozwój wydarzeń? Wtedy właśnie pojawiły się dwie istoty, do samej śmierci należące. Pysk wyglądający na miękki, i para oczu, błyszczących groźnie. I obnażone kły, i niekończący się bieg…
 
◇──◆──◇──◆
[Louise otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

wtorek, 17 października 2023

Od Heather — drabble „Blizny”

 — Ta blizna jest okropna, wiesz? — Zmarszczyła brwi Gabriela, kiedy tylko młoda heroska weszła do domu, całkowicie przemoczona. — Mogłabyś ją zakrywać — stwierdziła macocha, otwierając lodówkę i wyciągając z niej szpinak. — Przydałabyś się do czegoś — mruknęła pod nosem, kiedy dosypywała roślinę do sosu. 
— Zamknęłabyś się? — odpowiedziała zdenerwowana blondynka, specjalnie nie zdejmując mokrych butów i idąc prosto do swojego pokoju. 
— Ej! — krzyknęła na przybraną córkę starsza kobieta. — Posprzątałam ci pokój, mogłabyś być trochę bardziej wdzięczna — prychnęła, wracając do obiadu. — Przeczytałam twój „notatnik”. Spełnij to, o czym tam piszesz, że bardzo byś chciała — dodała. 
Heather zignorowała macochę, chociaż w jej oczach zbierały się łzy.
 
◇──◆──◇──◆
[Heather otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Wandy — drabble „Blizny”

— Pamiętasz? Mamy napierdalać wroga, zrozumiano? — jakiś starszak dał jej „rady”. — I nie żałuj! Musimy to wygrać! Mówiłem ci, jak ich rozróżnić! 
Wandzia przytaknęła, idąc za starszymi kolegami. To jej pierwszy raz w „grze o sztandar”, choć ona sama jest dopiero kilka dni w obozie, nawet nie wie, kto jest jej mitologicznym rodzicem. Dzieci Aresa wzięły ją do swojej drużyny, ponieważ „widzimy w tobie potencjał, młoda”.
Wtem jednak poczuła jak jakaś dziewczyna napada na nią. Sięgnęła po broń, choć przeciwniczka była szybsza, zwinniejsza. Poczuła ranę na dłoni. Zerknęła na swoją ranę. Krew lecąca małą strużką, pośrodku prawej ręki, na zewnętrznej stronie.
 
◇──◆──◇──◆
[Wanda otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dicka — drabble „Blizny”

— Dick, nic ci nie jest? Przybiegłam najszybciej jak mogłam. 
Lexi odsunęła zasłonkę przy łóżku, na którym leżał obolały Dick. Przez jego pierś przebiegała gigantyczna rana. 
— Czy to poważne..? 
— Dosyć płytkie, dużo krwawiło — uspokoił ją syn Fortuny. — Przecież przechodziłem przez gorsze sytuacje. 
— Racja, ale za każdym razem martwię się tak samo — powiedziała Lexi, siadając na stołku. 
Pogłaskała go po twarzy z troską. 
— Pamiętasz? — zarumieniony Dick starał się odwrócić uwagę Lexi od jego czerwonych policzków. 
Wskazał szramę pod żebrem. 
— To było bardzo groźne drzewo.. — podjęła temat przyjaciółka. 
— A to? Kto by pomyślał, że fauny mają ostre zęby? 
— Ta blizna wygląda jak serduszko!
 
◇──◆──◇──◆
[Dick otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

poniedziałek, 16 października 2023

Od Philip — drabble „Pocałować”

— Juanie, przysięgam że jak jeszcze raz usłyszę „we fell in love in october, that's why I love fall”, to skoczę z mostu nad Małym Tybrem. 
Juan parsknął. 
— O, nie, cofnij te słowa. 
Pegaz nagle zamilkł. 
— Że niby ja? Zazdrosna? 
Przyjaciel centurionki wywrócił oczami i znowu wydał z siebie parę końskich dźwięków. 
— Zazdrosna, bo ta jedna legionistka nagrała to ze swoją dziewczyną? 
„Przykładowo.”
— I kiedy ledwo westchnęłam, powiedziała że zazdroszczę, że ktoś kocha ją wystarczająco mocno, żeby całować tak, jakby świata nie było? 
Tym razem Juan nie musiał parskać. Philip sama doszła do konkluzji, myśląc o pewnej córce Marsa. 
— Może...
 
◇──◆──◇──◆
[Philip otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ver — drabble „Pocałować”

Veronica uśmiechała się, serce jej biło jak szalone. Tyle razy już próbowała to zrobić, ale tym razem się uda! Zadał kolejne pytanie, o książkę. 
— Nie, pierwszy raz słyszę ten tytuł. — Spojrzała na telefon. — O rany, jak późno! Wybacz, muszę się zbierać… 
Stanęła na palcach, obejmując swoją pierwszą miłość wokół szyi. Dopiero zaczęli się spotykać, zaś Ver marzyła o tym momencie od chwili, kiedy go ujrzała. Zamknęła powieki i nachyliła się delikatnie do przodu. Poczuła szorstki materiał płaszcza na nosie i mocny uścisk. 
— Jasne, na razie. — Czarne loczki odsunęły się i odeszły chodnikiem pełnym pomarańczowych liści. 
Pierwszy pocałunek był tak blisko...
 
◇──◆──◇──◆
[Ver otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kazue — drabble „Pocałować”

Gimnazjum, rok temu. Od niemal roku (co jak na relacje gimnazjalne było długo, pomijając to, że jeszcze chodziła do tej szkoły, co było cudem) była już z Avą. Dla każdego wokół już codziennością powinno być to, że obie ciągle chodziły obok siebie trzymając rączki, na lekcjach podawały sobie karteczki, czy inne takie, dla każdego dookoła trochę zawstydzające sposoby okazywania sobie miłości. Pomijając to, nie dało się również nie zauważyć, że wyjątkowo, Kazue w przeciągu tego roku, złamała komuś rękę (lub dwie) tylko dwóm osobom (to rekord!). A dziś musiały się rozstać. 
— Będę tęsknić. — Uśmiechnęła się Ava, zbliżając się do pocałunku.
 
◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Rickiego — drabble „Pocałować”

— Pocałunek można uznać w sumie za reakcję chemiczną, prawda? 
Ricky Haru od szarego wrześniowego rana męczył swoją centurionkę, z przyczyn nikomu nieznanych. 
— A jeszcze zwracając uwagę na ilość bakterii... 
— Głodnemu chleb na myśli, hm? — odezwała się w końcu Philip. 
— Co? Że niby... niee, fuj. 
— Nie przesadzaj, nie jest aż tak źle... — zamyśliła się Francuzka. 
Jej umysł już od chwili zarzucenia przez Rickiego słowa „pocałunek” zaczął dryfować w różnych kierunkach, na przykład takiego, powiedzmy, Obozu Herosów… 
— Ostatnio doszedłem do konkluzji, że nie tylko seks, ale i romantyzm są zdecydowanie przereklamowane. 
— Gratulacje. Dziękuję za coming out, chociaż niespodziewany. Zostawisz mnie w spokoju?
 

◇──◆──◇──◆
[Ricky otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Wandy — drabble „Pocałować”

„Drogi, kochany dziadku. Jak teraz nikt nie widzi, mogę w spokoju napisać, co czuję, ale ZA ŻADNE SKARBY NIE MÓW MAMIE! 
Już Ci się przyznawałam do tego, że dla mnie jest totalnie obojętna płeć, tożsamość płciowa i takie tam, ale jest taka dziewczyna, z drugiego obozu, dla dzieci rzymskich bogów, Philip. Jesteśmy przyjaciółkami, uwielbiam z nią spędzać czas, ale jak na nią patrzę, przez moją głowę przechodzi myśl «mam ochotę poczuć jej pocałunek, na swoich ustach». ALE TO TAJEMNICA, PAMIĘTAJ! Wiesz, że moja mama i ojczym nigdy tego nie uznają. 
Lecę na trening, niedługo znów coś napiszę!
Twoja kochana Wandzia”
 
◇──◆──◇──◆
[Wanda otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

niedziela, 15 października 2023

Od Kazue — drabble „Ramka”

W drodze do domu pociągiem, co chwilę zerkała na zdjęcie w ładnej ramce, która wyglądała na niemal pozłacaną. Na zdjęciu znajdywała się piątka osób. Najstarszy mężczyzna, u którego można było wyjrzeć siwe włosy. Zaraz obok niego, kobieta wyglądająca na nieco ponad czterdzieści lat, z przyjemnym uśmiechem na twarzy. Obok nich wysoka dziewczyna z okularami i wzrokiem, jakby została zmuszona do pozowania. Zaraz obok niej, roześmiany chłopak z niebieskimi włosami. A co najważniejsze, podnosiła go nieco starsza od niego dziewczyna o brązowych włosach. Heroska lekko się uśmiechnęła patrząc na zdjęcie, a po zerknięciu za szybę schowała je do plecaka. Nareszcie, dom.


◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ver CD Cherry — „Przerwa na kawę”

Poprzednie opowiadanie

LATO

Chociaż przeciągająca się cisza stawała się dla Veronici coraz trudniejsza do zniesienia, zgrabnie nie pokazywała tego, dalej zajmując się swoją pomidorową i frytkami. Kiedy podniosła wzrok znad swojej miski, zauważyła, że nowo poznali wpatrują się w nią, jakby miała zaraz pokazać kły i rozwinąć skrzydła. Już chciała dokończyć w dwóch łykach zupę i pożegnać się, kiedy dziewczyna odezwała się.
Oakland – pomimo zapewnienia, że młodzież siedząca przy niej tam „tylko studiuje”, wiedziała, że za tymi słowami kryło się coś innego.
Nie musiała znać, czego akronimem był „SPQR”, ani funkcji tajemniczych kresek na ich przedramionach, ale wystarczyło to połączyć z ich pełnymi podejrzliwości spojrzeniami i geografią Oakland. Veronicę olśniło – miała do czynienia z ludźmi podobnymi do niej.
Chciała im powiedzieć o swojej przynależności do Obozu Herosów, ale niestety nie dano jej szansy. Ta sama dziewczyna, która zaprosiła ją do stolika i na plażę, teraz rzuciła pospieszne pożegnanie i razem ze swoimi znajomymi opuściła stolik. Veronicę zatkało.
Nie wiedząc czemu, poczuła cierpkie ukłucie za mostkiem. Wymyślając kolejne powody, dlaczego takie spotkanie mogło nie wypalić, wróciła do popijania zupy.
– Boże – usłyszała znajomy głos, który przed chwilą rzucił jej pożegnanie. – ale wtopa. Zaproponowaliśmy ci spotkanie na plaży, ale się nie przedstawiliśmy. Cherry jestem. Ten wysoki i wredny to Friedrich, a nasz kumpel to Caid.
– Jestem Veronica. – odpowiedziała jej uśmiechem.
Chociaż tyle się dowiedziała.
Żar lejący się z nieba i asfaltu, jak i oślepiające słońce przywitały ją razem z zapachem popcornu. Przeraźliwy wrzask dochodzący z samochodu dziwnie przypominał słowa „Rzymianie” oraz „Ceres”. Instynktownie rzuciła się w stronę Cherry i jej dwóch przyjaciół, dobyła też Rozpruwacza, chociaż dalej nie wysunęła ostrzy. Lawirowała pomiędzy przechodniami. Uniosła brwi, widząc samochód plujący spod maski popcornem.
Tłum powoli się rozrzedzał, ale ona dalej stała, patrząc na maskę samochodu. Widać było po niej już o wiele większy spokój.
– Dzięki bogom, że to tylko karpoi. – powiedziała w końcu, kiedy ludzie powrócili do swoich zajęć i mogli porozmawiać prywatnie. – Skoczę tylko po skrzynkę z bagażnika i pomogę wam z samochodem.
Pomachała im krótko na pożegnanie i szybkim krokiem ruszyła do swojego auta.
„Skrzynia, narzędzia. Skrzynka, narzędzia. Skrzynka…” – myślała, zbierając większość najważniejszych narzędzi.
– Już jestem! – krzyknęła, podbiegając do półbogów. Zaglądnęła wgłąb maski samochodu i cmoknęła z niezadowoleniem. – Wypadałoby jakoś wydmuchać ten popcorn… Może się uda od dołu?...
Kucnęła i ostrożnie wsunęła się pod samochód, pociągając za sobą skrzynkę z narzędziami.
– A więc nie jesteście zwykłymi śmiertelnikami? – zagadała, starając się mówić głośno i wyraźnie, kiedy oglądała spód samochodu.


◇──◆──◇──◆
[402 słowa: Ver otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Od Abasola — „Heros, Minotaur i Nieumarły wchodzą do podejrzanego miejsca” — cz. 2

Poprzednie opowiadanie

Pierwszą i to dość oczywistą myślą kostka było to, że nie ma ogona, więc nie mógł przyjść do Pana Manrice’a z „podkulonym ogonem”, ale wolał nie wypominać tego faktu swojemu… i tu pojawia się pytanie, kim jest Pan Manrice dla Kostka. Na pewno nie można by go nazwać szefem, bo jego nomen omen szefem był Hades, król podziemnego świata zmarłych, który był nazwany po swoim władcy, niby Manrice mógłby być nazwany jego zleceniodawcą, ale to nadal jakoś—...
— Kostek! — rozmyślania nieumarłego zostały przerwane przez mężczyznę w garniturze — więc jak to w końcu będzie? Zrobisz coś z tym herosikiem czy wracasz do tam skąd cię wyciągnąłem?
— Tak, tak! Tylko proszę o jeszcze jedną szansę! — Kostek padł na kolana, składając kościodłonie jak do modlitwy — dziś go pochwycę, bez dwóch zdań!
Manrice milczał, mężczyźni stojący na jego bokach tak samo nie pisnęli ani słowa od początku rozmowy. Zleceniodawca kostka po raz pierwszy wyłonił jakąś część ciała z ciemności, teraz widać było jego ramiona, bo Manrice oparł się o biurko łokciami. Światło również padło na część twarzy mężczyzny, była ona w odcieniu cynamonu, włosy miał brązowe. Mężczyzna przez chwilę dumał, sygnalizując to buczącym odgłosem „hmm”.
— No dobrze, niech i tak będzie — stwierdził z ociąganiem mężczyzna — ale jeżeli ci się nie uda, to lecisz bez dwóch zdań, nawet się nie zastanowię.
Kostek osiągnął wręcz przesyt emocji, w takich właśnie momentach warto nie mieć żadnych organów, żaden płyn niewydostanie się nieprzewidzianą drogą. Klekotanie kości rozbrzmiało w całym gabinecie, raczej łatwo się domyślić czyich kości.
— Dziękuję! Dziękuję! — wykrzyknął nieumarły, czując niespotykaną w sobie wcześniej determinację — nie zawiodę pana!
Szkielet nie silił się na żadne całowanie butów czy inne pokłony, wystrzelił jak z procy w kierunku drzwi, zostawiając Manrice’a samego. Mężczyzna rozsiadł się na swoim fotelu.
— Idźcie za nim — rzucił przelotnie do dwóch mężczyzn służących mu jako ochroniarzy — ta łamaga nigdy tego nie zrobi, chłopaka mi przynieść, a kościotrupa… zależy co chcecie, jak będzie przeszkadzał, to róbcie swoje.
Ochroniarze od razu poszli w kierunku drzwi, nadal milcząc, jeden z nich otworzył drzwi dla drugiego, by żwawo przez nie przejść, po czym sam wyszedł z gabinetu.
— Oh Kostku, Kostku… — zaczął mówić do siebie Manrice — jaka mączka kostna by z ciebie była?


◇──◆──◇──◆
[363 słowa: Abasol otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Od Milio — drabble „Ramka”

Odwrócił zdjęcie tyłem do siebie. Przy ramce napisane było „jesień, rok 19xx”. Nastolatek szczerzył się do aparatu, jednym ramieniem obejmując swoją młodszą siostrę, do pasa zanurzoną w stosie liści. Za kilkanaście lat ten nastolatek pozna boginię miłości i otrzyma od niej dziecko, które wyrośnie na wyjątkowo piękną i pyskatą dziewczynkę. W ciągu następnych czterech lat jego młodsza siostra w ciągu alkoholowym spłodzi dziecko z Dionizosem.
Za kolejne trzynaście lat młodsza siostra trafi do więzienia za spowodowanie śmiertelnego wypadku.
Cztery lata temu umarła jego córka. Cztery lata temu nastolatek z jesieni 19xx urwał z Milio kontakt.
Odłożył zdjęcie na swoje miejsce.


◇──◆──◇──◆
[Milio otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Louise — drabble „Tęcza”

— Lou? — pociągnęło za nogawkę Louise małe herosiątko. Było w Obozie od paru tygodni i nie odstępowało córki Ateny na krok.
— Tak, kochanie?
— To prawda?
Dziecko pokazało Louise obrazek z tęczą w książce.
— Nigdy nie widziałoś tęczy?
— Nie… — szepnęło dziecko. Zamknęło książeczkę i spuściło wzrok.
— To źle? Tam nigdy…
Louise nie dopytywała się. Na odkrywanie traumatycznej przeszłości półbożątka przyjdzie jeszcze czas.
— Zaraz zobaczysz.
Louise chwyciła dziecko za rękę i energicznie wymaszerowała na zewnątrz. Był słoneczny, jesienny dzień. Brakowało tylko jeszcze...
Śmiech herosiątka, zagłuszający Louise prawiącej tęczową przemowę, kiedy próbowała złapać promienie słońca w wodę ze zraszacza, było najpiękniejszym dźwiękiem tamtej jesieni.


◇──◆──◇──◆
[Louise otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kazue — drabble „Zapalniczka”

Przechadzała się po targu, kiedy mgła jeszcze unosiła się w powietrzu. W ręce ściskała dwudziestozłotowy banknot, zastanawiając się, na co wydać te ciężko zarobione pieniądze, których wcale nie dostała od prawie-ojca za tydzień w szkole bez żadnych uwag. Nagle, jej oczom ukazało się stoisko pełne zapalniczek. Te zwykłe, te wysuwane oraz takie bardziej… kreatywne. Takie zwykłe, owszem, miały na sobie jakieś malunki Jezuska, koni czy innych Stalinów, ale ta ostatnia kategoria była warta uwagi. A szczególnie jedna z nich, wyglądająca jak rewolwer ze srebra, złota i drewna. Wepchnęła sprzedawcy banknot, zabierając swój łup. Już wie, do czego jej użyje.


◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

piątek, 13 października 2023

Od Blanche — drabble „Tatuaż”

Przesunęła palcem po kręgosłupie leżącej przy niej nagiej kobiety. Z jednakową czułością gładziła każdy ze zdobiących go czarnych symboli. Pozornie, poza fizycznie je łączącym delikatnie zarysowanym łańcuszkiem, nie miały ze sobą nic wspólnego. Blanche jednak już jakiś czas temu zdołała wyciągnąć z Lany symbolikę każdego z nich. 
— Masz jakąś cholerną obsesję na punkcie tego tatuażu. A może to fetysz? — mruknęła córka Somnusa, przeciągając się. 
— Zdecydowanie się tego nie wstydzę — odparowała jej partnerka. — Może też sobie coś takiego sprawię? — dodała, złożywszy czuły pocałunek na łopatce drugiej kobiety. 
Nigdy nie sprawiła sobie żadnego tatuażu. Lana zerwała z nią już cztery dni później.
 
◇──◆──◇──◆
 [Blanche otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ash — drabble „Tatuaż”

— Jak już będę dorosłe i nie będę potrzebowało do byle gówna podpisu tej starej wiedźmy, od razu pójdę zrobić sobie tatuaż — zdradziło Ash. 
— Kolejny środkowy palec wymierzony w matkę, nawet jeśli ona tego nie widzi? — spytał Quinn, opierając podbródek na swoich kolanach. 
— Nie, mam ją w dupie. Po prostu chcę tatuaż. Wydziaram sobie pysk Tysona, wiesz? Na pamiątkę jego i Diego — zdradziło aresiątko, wciąż nie do końca przyzwyczajone do swej bliskości z dzieckiem Kloacyny. 
Gdyby nie to, że siedzieli na podłodze w kiblu, który mieli wyszorować do czysta po swojej ostatniej akcji, scenę tę można by było nawet nazwać wzruszającą.
 
◇──◆──◇──◆
[Ash otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Lexi — drabble „Tatuaż”

Lexi zawsze chwaliła się, że ma dość dużą tolerancję na ból. Teraz była gotowa odwołać te słowa, jeśli miałoby to oznaczać, że ta cholerna ręka przestanie wreszcie piec. Tolerancja na ból najwyraźniej nie dotyczyła bowiem takiej sytuacji, jak wypalanie liter i znaków na delikatnej skórze przedramienia. 
— Gotowe — usłyszała po chwili. — Witaj wśród legionistów piątej kohorty. 
Teraz jej ciało zdobiły litery SPQR — Senatus Populusque Romanus — jedna pionowa kreska i, w co chyba mimo wszystko najtrudniej jej było wciąż uwierzyć, sierp i kłos zboża. 
Miała nadzieję, że tata będzie z niej dumny. Dumę matki miała tam, gdzie bogini najwyraźniej miała Roberta Faulknera.
 
◇──◆──◇──◆
[Lexi otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Philip — drabble „Tatuaż”

Była kiedyś dziewczyna, którą centurionka Piątej Kohorty darzyła sympatią. Pewnego dnia dziewczyna zaproponowała matching tatuaże, a Philip, zbyt zapatrzona w jej piękne oczy i zajęta szukaniem okazji by pocałować ją w wystawiony na zimne jesienne powietrze obojczyk, nie była w stanie odmówić. 
Ustalonego dnia Francuzka pojawiła się w studiu tatuażu. Dziewczyna nie pojawiła się na czas, a kiedy odebrała mruknęła parę słów o tym że się spóźni, i żeby zaczynali bez niej. Po tym już się nie odezwała. Nawet parę godzin później, kiedy Philip z wytatuowanymi nożyczkami na ramieniu znalazła ją za stajniami całującą z inną, nie wypowiedziała ani słowa.
 
◇──◆──◇──◆
[Philip otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Gabriela — drabble „Tatuaż”

Ten przeklęty tatuaż na ręce, który towarzyszył mu całą „karierę” w Obozie Jupiter. Przedstawiał kłos zboża, które oplata winorośl. Co rok dochodziła jedna kreska. Przypominał mu o Michaelu, ale w zły sposób. A dziś w końcu miał zniknąć, kiedy ten opuści obóz. Miał zacząć żyć poza obozem, jednak był na to przygotowany. W ręce trzymał papiery, które miał donieść na uniwersytet. Dalej się zastanawiał jakim cudem absolutnie podejrzany nie był fakt przeprowadzenia się do USA z Polski bez matki, w ogóle bez znanego ojca… ale chyba mgła właśnie tak działa. Zacisnął pięść, po czym pewnie postawił nogę, już poza obozem.


◇──◆──◇──◆
[Gabriel otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

czwartek, 12 października 2023

Od Kazue — drabble „Parasol”

Pluski, prędkie kroki na mokrej powierzchni i zdenerwowani ludzie, których właśnie ochlapały przejeżdżające auta, a między nimi, wściekła i przemoczona heroska, która nie spodziewała się bycia zaskoczoną przez nagłą ulewę. Jej pierwszym pomysłem było kupno parasolki, jednak szybko się okazało, że szybciej zmokła niż znalazła sklep z nawet lichymi parasolkami. W końcu poddała się, czekając w deszczu na autobus, który zawiózł by ją do Obozu Herosów. Podczas czekania, zauważyła sklep po przeciwnej stronie ulicy — ciemny, wyglądający na zamknięty od wielu lat. Wyszła jednak z niego grupka z nowymi parasolami. Wtedy przyjrzała się sklepowi, na którym napisano „parasole - 2 dolary”. Kurwa.
 
◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Wandy — drabble „Korzenie”

— Dziadku, co robisz? — Młoda, znudzona, jeszcze malutka Wandzia, usiadła koło starszego mężczyzny, patrząc, jak szuka czegoś wśród zdjęć. 
— Przeglądam fotografie — odpowiedział, nagle uśmiechając się szeroko, pokazując na jedno z nich, podając Wandzie go do ręki. 
Młoda heroska przyjrzała się mu. Było to szare zdjęcie, które przedstawiało młodą kobietę, o wesołym uśmiechu, uroczych piegach i oczach, pełną determinacji. 
— Z którego to roku? — zapytała, patrząc na zdjęcie jak zahipnotyzowana. Coś ją ciągnęło do tego zdjęcia. 
— 1944, 20 lipica — odpowiedział. 
Kilka dni przed powstaniem warszawskim. 
— Wiesz kto to? 
Wanda pokiwała na nie. 
— To siostra twojego pradziadka — odrzekł. — Nazywała się jak ty. 
Jak ty.
 
◇──◆──◇──◆
[Wanda otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dicka — drabble „Korzenie”

— Czego chcesz, Nuggets? 
Kurczak zaciekawiony oglądał bukiet z jesiennych liści tworzony przez Dicka. 
— Podoba Ci się? 
Syn Fortuny podsunął obiekt ptakowi bliżej dzioba, żeby ułatwić mu ocenę. Jednak ten, zamiast wyrazić opinii, zawłaszczył sobie pęk badylków zbieranych pieczołowicie dla Lexi. 
— Oddawaj! — krzyczał chłopak w biegu za pierzastym sprintowcem. 
Trasa była nawet przyjemna, pod wielkimi drzewami, przyjemnie szumiącymi w ciepły jesienny dzień. Natomiast wielkie korzenie… 
— Dick! — krzyknęła Lexi, bowiem heros upadł prawie na jej stopy. 
Po dłuższej chwili poświęconej na sprawdzenie, czy zęby Dicka są nadal w komplecie, dziewczyna pogłaskała po pierzastej główce Nuggetsa obok. 
— Patrz, jaki romantyczny bukiecik mi przyniósł!
 
◇──◆──◇──◆
[Dick otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Blanche — drabble „Korzenie”

Blanche lekko drżała, przekraczając próg budynku, w którym nie była od czasów, kiedy miała zaledwie sześć lat. 
Elegancki wystrój jednego z większych paryskich kasyn niewiele się zmienił przez ponad dekadę. Kryształowe żyrandole, stoły o rzeźbionych nogach, obrazy na ścianach — wszystko było takie samo. Większość z maszyn również wciąż stała na swoich miejscach, pośród tych nowszych, podążających za duchem czasów. 
Zmienił się jedynie właściciel. Nawet jeśli zdawało jej się, że już za chwilę zza drzwi gabinetu miał wyjść jej ukochany papa, było to niemożliwe. Ona również nie była już tą małą dziewczynką, która biegała po marmurowej posadzce w ulubionej białej sukience.
 
◇──◆──◇──◆
[Blanche otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

środa, 11 października 2023

Od Louise — drabble „Poezja”

Czy nie było chwili bardziej odpowiedniej na wieczór z poezją niż ten jesienny? Louise znalazła w swoim nieco napiętym grafiku wolną sobotę, i przysiadła na kamieniu w parku. Bardzo chętnie wybrałaby się do Obozu Herosów, co czyniła jak najczęściej, jednak pokłóciła się z ciocią, autobus nie dojedzie przecież pod bramę, a prawa jazdy, jakoś tak wyszło, nigdy sobie nie wyrobiła (i wszyscy instruktorzy, u których próbowała, zaklinali ją żeby nie siadała już za kierownicę). 
Siedziała więc, czytając, a raczej próbując. Wiersze rozmywały się jej przed oczami i zamieniały w greckie litery, co dawno się nie zdarzało herosce. 
Tęsknisz, córo Ateny.
 
◇──◆──◇──◆
[Louise otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kazue — drabble „Poezja”

Nikomu nie chce się w smutny, deszczowy poranek wychodzić z domu, każdy woli siedzieć pod ciepłą kołderką, popijać kawę, kakałko czy inne takie coś, czytać książki… w tym przypadku, Kazue nic się nie różniła. Jak zwykle walczyła z ludźmi, to w takie dnie wolała powalczyć z swoją umiejętnością poprawnego czytania słów, czyli nie przeczytania Chejron zamiast Charon. Sięgnęła więc po książkę starych, polskich wierszy - zapewne sprzed lat 80. 
„Wyzwolicielko lodów… nie, ludów” od razu się poprawiła. „O lawino chwały, W hełmach, które w milion gwiazd świecą, jak my… co? Wystrzały. Armio w szarych… szy… szynkach? Szynelach.” Zamknęła książkę z rezygnacją.
 
Wiersz „Czerwona Armia”, autorstwa Lucjana Szenwalda
 
◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Lucasa — drabble „Poezja”

Był to nadzwyczajny w świecie dzień z życia syna Ateny. Starał się, swoje ostatnie miesiące w obozie herosów spędzić najspokojniej, wiedząc, jak dużo pracy go czeka po opuszczeniu tego miejsca. Będzie musiał żyć na własną rękę. 
Podszedł do regału z książkami, zastanawiając się co by przeczytać. Przeglądał tytuły ksiąg. Od naukowych po fantasy, obyczajówki, znalazły się nawet i romanse, kryminały, horrory. Pamiętał, że od zawsze ich tu nie było, duża część została tutaj nielegalnie sprowadzona. 
W oko wpadły mu wierszyki. Wzruszył ramionami i wziął cienką książeczkę z poezją, siadając przy oknie, obserwując kątem oka bawiące się dzieci w centrum obozu.
 
◇──◆──◇──◆
[Lucas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Andrew — „Just a dream”

Poprzednie opowiadanie

Ech — pomyślałem, siedząc w niewielkiej burgerowni na obrzeżach miasta i zastanawiając się, gdzie mogę znaleźć tę dziewczynkę, której odszukania oczekuje ode mnie Lamia. 
Wiem oczywiście, że powinienem teraz jej szaleńczo poszukiwać, drżąc przed zbliżającym się deadlinem, ale… cóż, jeść też muszę. A Jo szukam już przez pół dnia i wciąż nie mogę jej znaleźć. 
Popijając pośpiesznie swoją colę, by jak najszybciej wrócić do poszukiwań, skupiłem na chwilę wzrok na grach arkadowych i… 
Nie. Nie może być. 
Przy jednym z automatów do gier stała dziewczynka. I jeśli mnie wzrok nie myli, nie, nie wierzę, we własne szczęście. Tą dziewczynką, jeśli nie wzrok już całkiem nie myli, nie mógł być nikt inny, jak Jo. 
No dobra, udało się, miałem farta. Jak to mówią, głupi ma zawsze szczęście. Pytanie teraz, jak mam niby nakłonić ją do współpracy? Jak mam zmusić Jo, by ze mną poszła? 
Dobra, nie ma czasu do stracenia. Przede wszystkim muszę spróbować wejść z nią w jakąś interakcję. Postawiłem na stoliku swoją colę, po czym wstałem i ruszyłem w stronę Jo, starając się wyglądać na całkowicie niegroźnego i niezdesperowanego młodego człowieka. 
Którym może i bym był, w innym świecie, w innym wymiarze, gdzie moją matką nie jest bogini magii. 
Tak czy inaczej, ruszyłem w stronę dziewczynki i położyłem jej rękę na ramieniu. 
— Cześć — przywitałem się przyjaźnie. — Nazywam się Andrew. A ty?
Podstawą jest umiejętna gra pozorów. Mimo że jest ona mym celem i wiem, jak się nazywa, to powinienem udawać, że pierwszy raz ją widzę na oczy. 
— Mama mówiła, że nie powinnam rozmawiać z nieznajomymi — odpowiedziała Jo. 
Nie bała się mnie, co prawda, ale jej chytry uśmiech zdradzał, że chce, abym sobie poszedł, by mogła dokończyć grę. 
Odetchnąłem z ulgą, słysząc, że nawiązuje do matki. Więc jeśli jest heroską, to najpewniej od strony taty. Czyli nie jest raczej córką Hery. Przynajmniej tyle dobrego. 
— W co grasz? — spróbowałem kontynuować rozmowę… o ile w ogóle da się to nazwać rozmową. 
— W pstro — odpowiedziała z coraz większą irytacją. — Idź już sobie. 
— Lubisz samochody? — spytałem, dostrzegając, że gra w jakąś grę z wyścigówkami. — Ja też. Jaki jest twój ulubiony model? 
Jo rozbiła swoją wyścigówkę. Gra się skończyła. Game over. Dziewczynka odwróciła się, a ja dostrzegłem coś dziwnego w jej spojrzeniu. Był w nim jakiś mrok, którego nie spodziewałem się po dziecku. 
— Powiedziałam, byś sobie poszedł — wysyczała przez zęby. Zrobiłem krok w tył, a ona podeszła do mnie i złapała mnie za przedramię. 
— Śpij — szepnęła, a ja nagle poczułem się bardzo senny. 
Nie minęła minuta, nim straciłem przytomność.
 
◇──◆──◇──◆
[413 słów: Andrew otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

wtorek, 10 października 2023

Od Milio — drabble „Wróżba”

Wpychany przez Kanmi do kolejki do wróżki Milio przez chwilę mógł się poczuć, jakby był tylko śmiertelnikiem. Niewiedzącym o przepowiedniach. 
— Dobrze wiesz, że wróżki kłamią — mamrotał do Kanmi. 
— Nie marudź — szturchnęła go łokciem w żebra. — To tylko zabawa. 
Pociągnęła go za sobą do namiotu. Milio prędko zwrócił uwagę na karty tarota rozłożone przed staruszką. 
— Usiądź, proszę. Nie, nie ty kochanieńka, ten młody dżentelmen. Pokaż dłonie. Aha, aha. Mój drogi, już niedługo staniesz na rozdrożu pomiędzy przeszłością a przyszłością. Moja rada dla ciebie... wstrzymaj się od samosądu. Przemyśl słowa przyjaciół, którzy wkrótce zostawią cię sam na sam ze swoimi myślami. 
Prychnął.
 
◇──◆──◇──◆
[Milio otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Philip — drabble „Wróżba”

— Za chwilę wracam! — krzyknęła Wanda i rzuciła się w stronę kolejnego stoiska. 
Philip westchnęła, próbując sobie przypomnieć dlaczego przyszła na ten głupi jesienny festiwal. 
— Patrz, nietoperki! 
Właśnie dlatego. 
— Powróżyć? — spytała jakaś kobieta i bez pytania zgarnęła dłoń centurionki. Mimo że jej dłonie wyglądały na spracowane i twarde, okazały się niezwykle delikatne. 
— Co pani właściwie… 
— Jesteś z tych, co nie dają sobie w kaszę dmuchać, a najchętniej to dmuchają innym, nie? 
Staruszka zaśmiała się skrzekliwie. 
— Mimo tego kija w dupie, jesteś kochana. Teraz otwórz oczy. 
I zniknęła tak szybko jak się pojawiła, pojawiła się za to Polka. 
— Philip, coś się stało?
 
◇──◆──◇──◆
[Philip otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Erico — drabble „Wróżba”

Wiemy, że Apollo, jeden z znanych bóstw jest bogiem światła, melodii, sztuki, słońca i takich podobnych, a wiecie, że Apollin patronował także śmierci i zarazie? Że bóg ten nie raz okazał swe okrucieństwo, że urok to tylko przykrywka. Pamiętacie co stało się z Marsjaszem? No właśnie. 
Większość dzieci owego boga raczej odzwierciedlały jego tę „family friendly” wersję, tak jak na przykład Erico. Czy ten uroczy blondyn byłby w stanie zrzucić zarazę na nawet największego wroga? 
Ta noc była wyjątkowo niespokojna. Kiedy się obudził, musiał spędzić parę minut aby wyregulować swój oddech. Słowa ojca które usłyszał w swym koszmarze, go niepokoiły.
 
◇──◆──◇──◆
[Erico otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Avery — drabble „Wróżba”

Jakkolwiek wybredne Avery by nie było, ciasteczek nigdy nie odmawiało. Spędzając wieczór w pawilonie jadalnym i słuchając piosenek granych przez Erico (to wcale nie tak, że Avery zrezygnowało ze spokoju tylko dlatego, by zobaczyć się z synem Apollina!), dostrzegło nagle na jednym z talerzy ciasteczka maślane. Jedno spojrzenie wystarczało, by głód cukrowy dał o sobie znać. Kilka chwil później dziecko Ateny ze smakiem gryzło ciasteczko… Gdy nagle coś stanęło nu w gardle. 
Kaszlnięcie. 
Na ręce Avery wylądował kawałek papieru. 
Ciasteczko z wróżbą, poważnie? 
Mimo niechęci rozwinęło papierek, a tekst na nim uznało za nieśmieszny żart. 
„Ed Sheeran idzie po ciebie.”
 
◇──◆──◇──◆
[Avery otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Anemone — drabble „Wróżba”

Był niedzielny, chłodny wieczór, kiedy Anemone zerwała ostatnie płatki swoich kwiatów.
— Zobaczmy, co my tu mamy — zaświergotała do młodszego chłopca.
Jego twarz była nieruchoma i poważna, gdy obserwował poczynania swojej towarzyszki, ciaśniej otulając się szalem. Co jakiś czas z niepokojem zerkał na parapet pełen zwiędłych roślin.
Gdy centurionka wróżyła, jej promienny uśmiech stawał się drżący i blady.
Po paru minutach jej ręce znieruchomiały. Podniosła roztrzęsiony i przestraszony wzrok na dziecko.
— Będzie… dobrze! — z entuzjazmem, gwałtownym ruchem poklepała chłopca po głowie. — Masz przed sobą długie i szczęśliwe życiem, głowa do góry!
Jego oczy miały wyraz, jakby doskonale wiedział, co go czeka.

◇──◆──◇──◆
[Anemone otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Heather — drabble „Wróżba”

30 listopada, któregoś tam roku, którego mała Heather jeszcze nie wiedziała, że jej matką jest bogini, w szkole mieli imprezę andrzejkową. Wyobraźcie sobie rozwrzeszczane stado liczące sobie 20 dzieci, z czego jeden z nich ma dość każdego z nich po kolei, wliczając w to siebie. Po długiej chwili zaczęły się wróżby. Wylewanie wosku przez klucz, losowanie, i inne takie. Najgorszy z nich krzyknął „Będę bogaty!”, chociaż po chwili spotkał się ze zdenerwowanym westchnieniem młodej heroski.
– To bujda, twój ojciec straci swój majątek za kilka miesięcy, po tym bogactwo zostanie marzeniem. – burknęła poirytowana w stronę każdego z nich. Odpowiedzią została cisza.


◇──◆──◇──◆
[Heather otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

poniedziałek, 9 października 2023

Od Kazue — drabble „Stajnia”

Od kiedy tylko zawiązała lepsze kontakty ze swoją siostrą, grupową domku piątego, Wandą, zastanawiała się, dlaczego ta odwiedza Obóz Jupiter tak często. Pewnego jesiennego i deszczowego dnia, postanowiła za nią wyruszyć. Zdziwiła się, kiedy ta udała się do stajni, którą po chwili opuściła. Zadecydowała, aby sprawdzić to miejsce, gdzie jej oczom ukazał się dostojny, kary, uskrzydlony ogier, cicho rżący, jakby brakowało mu obecności kogoś. Chwilę go obserwowała, dopóki nie zwróciła uwagi na kroki dochodzące z wejścia do stajni. Kiedy odwróciła tam głowę, zauważyła wysoką, ciemnowłosą dziewczynę.
– Hej, co robi- – zaczęła, lecz przerwało jej „SORY, MASZ ZAJEBISTEGO KONIA” uciekającej córki Aresa.


◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Milio — drabble „Stajnia”

Obrócił w palcach kamień. Kolejny raz. I jeszcze raz. Kamień zupełnie różniący się od tych, które kolekcjonowały dzieci Ateny, bezimienny i do którego Milio zdecydowanie nie gadał, a jednak był dla niego tak samo ważny, jak Henry dla Louise.
Przetarł palcem brokatowy napis „HEy, TO TWÓJ kAMIEŃ?” i spojrzał w stronę domku jedenastego, jakby ciągnęła go tam niewidzialna siła.
Paskuda zarżał, kiedy Andrew poprawiał mu popręg. Echo kopyt rozniosło się po stajni.
Miał być skupiony na misji. Dla Lydiji. Dla prawdy.
A może powinien skupić się na tym, co miał teraz?
— Ruszamy?
Skinął głową i zostawił kamień bezpieczny w plecaku.


◇──◆──◇──◆
[Milio otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Sacnite — drabble „Kot”

Spotkały się po raz pierwszy w przeddzień szóstych urodzin Sacnite. Jedna z nich drżąc, siedziała wystraszona pod stertą śmieci. Druga ledwo powstrzymywała się od płaczu, widząc tak przestraszoną istotę.
Na początku obie zamarły w bezruchu. Potem Sacnite przykucnęła, nie odrywając wzroku od stworzonka; było tak chude, że przypominało szkielet. Miało łyse placki na grzbiecie i nieproporcjonalnie dużą głowę. A także wielkie, złote oczy. Bardzo wielkie i bardzo piękne.
— Nie bój się… — wymamrotała Sacnite. Z największą ostrożnością wzięła w rączki istotkę, jakby ta miała rozsypać się w pył.
Cisza. A potem ciche mruczenie.
Sacnite z westchnieniem przycisnęła swój policzek do zwierzątka.


◇──◆──◇──◆
[Xoco otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Wandy — drabble „Stajnia”

Kilkanaście dobrych dni minęło bardzo wolno. Wandzie kogoś brakowało. Philip.
Już dawno nie odczuwała takiej tęsknoty za kimś. To było dziwne uczucie, więc postanowiła jedno.
Wyrwie się z treningu walki. Owszem, to ważne dla niej, jednak utęsknienie za przyjaciółką, było większe.
Na samym śniadaniu, składającym się z jakieś starej bułki z margaryny, pobiegła przez labirynt, aby, dostać się do córki Arcus.
Nie minęło długo, aż dziewczyna dotarła na miejsce, a następnie, udała się tam, gdzie Philip była na sto, a nawet więcej procent. Stajnia.
To, co zaskoczyło Wandę, to brak centurionki.
– Philip? – zapytała, a jedyne co było słychać to echo.


◇──◆──◇──◆
[Wanda otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Philip — drabble „Stajnia”

— Pierwsza wizyta malutkiej Morris w stajni — pogłaskał jakiś dorosły dziecko w tłumoczku. Dziecko zakwiliło w odpowiedzi; było zimno i ciemno. Dopiero za parę lat zacznie się sama wymykać z domu, na razie reagowała płaczem na otwarcie okna.
— To dla nas bardzo istotne, żeby jak najszybciej... Więź, jaką nasza rodzina wytworzyła z pegazami…
— I jest. Poznajcie się, maluchy.
Philip otworzyła szeroko małe oczka na widok, przed którym ją postawiono. Był to kary źrebak pegaza. Wiekiem mniej więcej zbliżony do dziewczynki. Zarżał cicho, co nawet nie uraziło małej. Kiedy złapali kontakt wzrokowy, na nic już nie zwracali uwagi.
— Mówiłem, że się polubią.


◇──◆──◇──◆
[Philip otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

niedziela, 8 października 2023

Od Rickiego — drabble „Pieczenie”

„Chemia nie dla każdego”, „Chemiczna strona życia”, „Chemia między nami”.
„Chemia gotowania”? Ricky znalazł już ofiarę na dzisiejsze popołudnie. Nastąpiło dokładne przejrzenie przepisów, które może i brzmiały smacznie, jednak zdaniem Rickiego zbyt nudno. Wszystkie składały się z prawie tych samych składników.
Co było zbyt łatwą opcją. Nawet te z czteroma gwiazdkami, oznaczającego maksymalny poziom trudności, były zbyt nużące.
Przynajmniej dla młodego chemika, który z „Chemia gotowania” pod pachą wślizgnął się do kuchni.
Trochę tego, trochę tamtego… zeskrobał trochę pleśni z blatu i pomieszał na talerzyku z jakimś odczynem z kieszeni. Jeszcze takie fajne wiórki...
Piekarnik wybuchł po zaledwie trzech minutach.


◇──◆──◇──◆
[Ricky otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Milio — drabble „Pieczenie”

— I to miały być ciastka...?
— Ha-man-ta-sze — przeliterował Milio.
Nie wyglądały jak hamantasze. Ani jak żadne inne ciastka. Milio, ubabrany w mące, cieście i dżemie, już bardziej je przypominał.
— Ja i Kanmi oglądamy teraz kreskówkę, jak ona się nazywała? Książęcy smok? W każdym razie te postacie mają jakąś obsesję na punkcie tych ciastek. I za każdym razem, kiedy pojawiają się na ekranie, Kanmi mówi, że jest głodna. Więc pomyślałem... no wiesz.
— Zrobić ciastka dla Kanmi?
W głosie Laurencego kryła się złośliwość. Dopiero kiedy to powiedział, Milio faktycznie zrobiło się głupio.
— Nie. Po prostu też jestem głodny. Chcesz ciastko?


◇──◆──◇──◆
[Milio otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Jesúsa — drabble „Pieczenie”

Jesús nie potrafił pojąć, jak komuś mogło tak silnie na czymś zależeć jak Sacnite na wygrywaniu. Jedyne, do czego mógł ów intensywność porównać, to jego troska o przyjaciółkę.
— Ach dekonfitura! Ażeby deprekacje tylkoż przyjęła! Krom na jużynę nie doścignę… — zawiedziony swoją kompromitacją mamrotał pod nosem. Gdyby bardziej się starał, ich drużyna z pewnością wygrałaby.
Hm… Cynamon, imbir, gałka muszkatołowa? Nie był pewien, czy dobrze zapamiętał przyprawy. Chociaż potrafił piec, przepis na dyniowe babeczki (Bóg jeden wie, czy tak się nazywają) nie ostał się w jego pamięci.
— Sromota koszmarna… Ja sumitowałbym, ona się żachnie i bach! — narzekał dalej, oglądając uważnie dynię.

◇──◆──◇──◆
[Jesús otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kazue — drabble „Pieczenie”

Jesienne powietrze aż sprawia, że chce się piec ciasto dyniowe! Lub jego brak. Pewnie tak myślał sobie sprzedawca po zostaniu podduszonym, kiedy powiedział pewnej młodej herosce, że nie może zapłacić za jedną dynię, kiedy bierze dwie. Po sprawieniu, że mężczyzna pożałował swego istnienia, po wróceniu do obozu, zaczęło się pieczenie. Obieranie dyni, mieszanie suchych składników i mokrych osobno, tylko po to, aby w końcu je złączyć w jedno ciasto… proces bez celu, no oprócz wyniku w postaci pysznego ciasta, które wcale nie jest spalone na zewnątrz, a surowe w środku. Kogo by to obchodziło? Zawsze można je dać dzieciakowi Posejdona.


◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

sobota, 7 października 2023

Od Erico — drabble „Pieczenie”

– Erico! – matka syna boga sztuki wołała swego potomka. – Gdzie jesteś?
A co robił wtedy blondyn? Piekł. Dosłownie.
Wziął miskę, gdzie wrzucił szklankę mąki i mleka, trzy łyżeczki cukru, parę jajek, proszek do pieczenia, rozpuszczoną białą czekoladę i orzechy laskowe. Włożył to wszystko do piekarnika, sam nie wiedział na ile stopni i zostawił. Przygotował pisaki, o typowo halloweenowych kolorach, takie jak czarny, zielony i pomarańczowy, wziął jakieś dodatki typu czarne nietoperzyki (oczywiście jadalne), posypkę z czekolady i orzechów lasowych, a także lukier koloru dyniowego.
Marzia weszła do pokoju, widząc, jak syn próbuje coś upichcić.
– To co? Wołamy Emiliano i dekorujemy razem?


◇──◆──◇──◆
[Erico otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Heather — drabble „Klątwa”

Opadające liście w jesień przyjmują różne kolory — brązowe, czerwone, czy pomarańczowe, jak włosy pewnego znanego, brytyjskiego piosenkarza. Albo irlandzkiego, czy coś innego? Eh, kto by się tym przejmował. Robiło się zimno, więc naturalnie grupowa Nemezis założyła puchatą kurtkę na swój wieczorny spacer. Chociaż nie dało się jej usłyszeć, jej usta poruszały się, jakby chciało wyjść z nich: „Girl, you know I want your love, your love was handmade for somebody like me”, do tego wydawała się chodzić w rytmie tej przeklętej piosenki. Ktokolwiek kto tylko zauważył ten subtelny gest, zapewne nawet podczas snu nie ucieknie od okropnej klątwy Eda Sheerana.


◇──◆──◇──◆
[Heather otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Vergila — drabble „Klątwa”

Vergil ledwo dosłyszał, kiedy Mars obwieścił, że daje mu swoje błogosławieństwo. Krew szumiała mu w uszach. Żyły paliły żywym ogniem. Czuł, jak każda cząsteczka jego ciała rozpada się i składa ponownie, rozpada się i składa ponownie, w kółko, aż już zupełnie nie był sobą, był tylko pomiotem boga na czterech łapach i o wilczym pysku.
Czuł, widział i słyszał wyostrzenie. Każdy najmniejszy ruch rejestrował psimi ślepiami. Z każdą kolejną sekundą był tylko mniej człowiekiem, ale nie był też wilkiem.
To właśnie było błogosławieństwo przekleństwo Marsa. Był tylko istotą Rzymu pod jego najlepszą postacią, bo sam w sobie Rzym był zepsuty.


◇──◆──◇──◆
[Vergil otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Cherry — drabble „Klątwa”

Zachowanie powagi było w tej sytuacji niezwykle trudne.
W zasadzie wtedy pierwszy raz Cherry nauczyła się, że Rzymianie raczej nie mają poczucia humoru. I że jest córką Apolla, ale to swoją drogą.
— Jeszcze się szczerzy! — lar wymachiwał grubym, fioletowym palcem w jej stronę. — Niech dopadną cię ranczerzy! Podczas wieczerzy!
Wybuchnęła śmiechem. Wtedy jeszcze myślała, że na tym polega bycie półbogiem; przypadkowym rzucaniu rymowanych klątw na ludzi. Nie miała wówczas wyobrażenia o przekleństwach i niebezpieczeństwach (rym!), które ją czekały.
Zaczęła to rozumieć, kiedy augur wypalał jej na przedramieniu symbol liry z jedną belką. Bolało jak diabli. A miało boleć jeszcze bardziej.


◇──◆──◇──◆
[Cherry otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Wintera — drabble „Klątwa”

To on był klątwą.
Matka nigdy mu tego nie powiedziała, ale widział, w jaki sposób na niego patrzy, z dozą ostrożności, jakby był tykającą bombą. Chione pozostawiła po sobie lodowate ukłucie w jej sercu i towarzystwo na przynajmniej osiemnaście lat życia.
Nie myślał inaczej. Nigdy. Nawet jeśli matka szczerze uśmiechała się na pochwały kasjerek o jej miłym chłopcu. Nawet jeśli w przypadkowy, letni dzień zabrała go na lody, żeby przypomnieć mu o istnieniu zimy. Nawet jeśli pojawiła się raz na jego meczu i w tafli lodu zobaczyła odbicie swojej największej miłości.
Nawet jeśli bogini uznała go za dar, nie klątwę.


◇──◆──◇──◆
[Winter otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Blanche — drabble „Klątwa”

Prosiła matkę o to codziennie, poświęcając najlepsze ofiary, jakie udawało jej się znaleźć. Wytężała swoje umiejętności, okruszek po okruszku ograniczając jego szczęście, a wzbogacając swoje własne. 
Myślała jednak, że to na marne. Jakieś dwa razy narzekał na to, że uciekł mu autobus. Kiedyś potknął się na schodach, ale nic mu się nie stało. 
Ona z niedowierzaniem wpatrywała się w dwie kreski na tym pierdolonym teście. 
Dopiero jakiś czas później nie zjawił się w pracy, a dwie godziny później nadszedł telefon — śmiertelny wypadek. 
Wzrost pensji po awansie, który otrzymała tydzień później, z ładną nadwyżką zadośćuczynił to, co musiała wydać na zabieg.
 
◇──◆──◇──◆
[Blanche otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ash — drabble „Klątwa”

 tw: dysforia płciowa, transfobia, enbyfobia, misgenderowanie

 
Ash zdawało się, że to, jak się czuje, to jakaś klątwa. Być może całe ich pieprzone życie to była klątwa. 
Nie znało nikogo, kto czułby się tak, jak ono. Kto z obrzydzeniem patrzyłby w lustro, na swoje ciało. Kto czułby się tak, jakby połknął kamienie za każdym razem, gdy słyszał swoje imię, kojarzące się ludziom z określonym końcem binarnego systemu. 
Nie znało też nikogo, komu własna matka wrzeszczałaby nad głową, że jest jedną pierdoloną pomyłką i powinno się, kurwa, leczyć, skoro nie potrafi pojąć, że jest „nią”. 
Chce im się rzygać, kiedy później, zataczając się, ta kobieta nazywa ich „córeczką”.
 
◇──◆──◇──◆
[Ash otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Lexi — drabble „Klątwa”

Lexi czasami podejrzewała, że Dick jest po prostu przeklęty. To przecież nierealne, żeby dziecko Fortuny miało tyle pecha. Matka musiałaby go naprawdę nienawidzić, by przynosić mu taki pokręcony los. 
Potem jednak patrzyła mu w oczy i zastanawiała się, czy w jego pechu nie było czegoś z osobliwego błogosławieństwa. Może gdyby nie on, nie mogłaby teraz oprzeć głowy na jego ramieniu, wdychając jego zapach i słuchając kolejnej anegdoty o tym, jak prawie potknął się o własne nogi, idąc w prostej linii… 
Zignorowała to, jak jej serce zabiło mocniej, gdy poczuła przy policzku wibracje wywołane jego śmiechem i wtrąciła kolejną ciętą uwagę.
 
◇──◆──◇──◆
[Lexi otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Dicka — drabble „Klątwa”

Dwadzieścia sześć bąbli od komarów (których w październiku nie powinno już być). Dwie godziny czytania książki przed snem kosztowały chłopaka niekończące się cierpienia bólu rozdrapanych ugryzień zalanych potem. 
Sześć ran, płytkich co prawda, ale obficie krwawiących podczas treningu. 
Podczas jednego treningu. Skróconego, ponieważ krew zalewała mu oczy i nie widział przeciwnika. 
Osiemnaście skórek od banana na ścieżce z baraku do stołówki, z czego poślizgnął się na jedenastu. W jednym tygodniu. 
Herbata na śniadanie zawsze lodowata, i kiedy chłopak się już do tego przyzwyczaił, okazała się wrzątkiem. 
Nic tak nie polepsza jesiennej melancholii, jak porządna rodzicielska klątwa. Też cię kocham, mamo.
 
◇──◆──◇──◆
[Dick otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Anemone — drabble „Klątwa”

Anemone usiadła po turecku wśród grona mieszkańców Nowego Rzymu, nieśpiesznie zaczynając swoją historię. 
— Dawno, dawno temu, za górami, za lasa… — przerwała, uświadamiając sobie, że tym razem ponad połowa jej publiczności to dorośli. Odchrząknęła, zarumieniona. — Rzym cierpiał na brak moralności wśród jego mieszkańców. Widzicie, śmiertelnicy od zawsze mieli problem z nielegalnymi występkami. Jeden z nich, Aleksander, kradł, aby zaspokoić głód swoich licznych dzieci. Był samotnym ojcem ponieważ nie potrafił, czy też nie chciał, znaleźć sobie partnera. Bogowie postanowili go ukarać za swe występki, przeklinając go, aby stał się wilkołakiem… 
Jakaś kobieta zaśmiała się w tłumie. 
— Przeszkadzam pani? — spytała dogłębnie urażona centurionka.
 
◇──◆──◇──◆
[Anemone otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Irène — drabble „Klątwa”

“γιος του Πλούτωνα” — “syn Hadesa”, głosił status twoonethreeseven
— Syn Hadesa? — heroska prychnęła, wchodząc w DMs. 
rrene3601 Dziś o 12:31 
wow edgy ;p postawisz mi tarota? 
twoonethreeseven Dziś 12:32 
Nie muszę, żeby wiedzieć, że to klątwa lub Lete. 
rrene3601 Dziś o 12:32 
bogowie ktoś jest oczytany w jaki sposób umrę 
twoonethreeseven pisze… 
twoonethreeseven Dziś 12:33 Nie pamiętasz? Jak chcesz to możemy się spotkać, to postaram się przywrócić ci wspomnienia? 
Irène zachichotała, niedowierzając, że jakieś przypadkowe dziecko naprawdę uważa się za półboga. Dla pewności przeczytała w opisie dane użytkownika, jednak nie znała nikogo takiego. 
— Ach, skamerzy. 
Wyciszyła rozmówcę.
 
◇──◆──◇──◆
[Irène otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Gabriela — drabble „Klątwa”

Był to wilgotny, jesienny poranek, a głosy z pobliskiego baru powoli cichły. Z baru wyłonił się lekko podpity, czarnowłosy mężczyzna razem z trójką innych, każdy podpierający siebie nawzajem. Pod nosem śpiewali jakieś stare szanty, chociaż jednemu z nich widocznie nie odpowiadały. Nagle zamarli, jakby bez celu, jednak jeden z nich krzyknął w niebogłosy „ŚLIMAK!”. Każdy z nich rozbiegł się, chcąc odejść jak najdalej od nic nie rozumiejącego winniczka. Kilka ludzi wystawiło głowę z ich mieszkań i przeklinali ich za bycie głośnym, chociaż ci zajęci byli uciekaniem przed ślimakami. Jeden z nich zauważył ślimaka na swoim bucie i ryknął z przerażeniem.
 

◇──◆──◇──◆
[Gabriel otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

piątek, 6 października 2023

Od Philip — drabble „Labrys”

Jesienne wieczory nie oznaczały leniwienia się i picia herbatki — przynajmniej nie dla wszystkich, a już szczególnie nie dla legionistów Piątej Kohorty. Jednak najwyraźniej nie potrafili tego zrozumieć i właśnie dlatego centurionka zarekwirowała jednemu laptopa.
— Sześciu prawie dorosłych mężczyzn, grających w LoL-a zamiast ćwiczeń rozciągających — westchnęła, siadając w cieplutkim fotelu na kolejnym zebraniu centurionów, na którym jak zwykle nic się nie działo.
— Labrys? Dobrze widzę? Jaki związek labrys ma z...
Philip zatrzasnęła laptop, czerwona ze wstydu i złości do osoby siedzącej obok. Jednak to na niej, nie na tym głupim centurionie skupiły się spojrzenia żołnierzy.
— Jaki związek ma labrys z lesbijkami?


◇──◆──◇──◆
[Philip otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Vergila — drabble „Labrys”

Pierwszy dzień Vergila jako pretor nie był najlepszy. Przeciwnie, był najgorszy w jego karierze, co nie zwiastowało dobrego początku.
Przerwał nierówną walkę krzepkiego legionisty z dzieckiem in probatio. W Rzymie słabsi zostawali w tyle, ale przecież dlatego został pretorem; żeby żyć dla legionistów. Żeby ich bronić. Zignorowanie zastraszonego adepta nie pasowało do vergilowych morałów.
Życie przeleciało mu przed oczami, kiedy za wtrącenie się niemal odrąbano mu głowę. Labrys wbił się w ścianę centymetr od jego szyi, ale on patrzył w pełne niezrozumiałego obłędu oczy legionisty. I pierwszy, ale nie ostatni raz jako pretor, pomyślał, że może wcale tu nie pasuje.


◇──◆──◇──◆
[Vergil otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Milio — drabble „Labrys”

Kiedy Milio znalazł się w zbrojowni, zaczęła do niego dochodzić groza sytuacji.
Mogłoby to być całkiem normalne, tylko on i starsza kuzynka, prowadząca go przed dwumetrową spiżową zbroję. Mógłby poczuć się przez chwilę jak w domu wuja, kiedy mama była pijana, a musiał gdzieś przenocować. Lydija zachowywała się, jakby to wszystko było już normalne, jakby greckie miecze i bomby wcale jej nie dziwiły.
Mógłby też poczuć się jak w muzeum. Szable mogłyby być eksponatami.
Widok labrysa przywrócił go do rzeczywistości, na zawsze wiercąc dziurę w jego wyobraźni. Barbarzyńcy, pomyślał. A potem zdał sobie sprawę, że teraz sam do nich należał.


◇──◆──◇──◆
[Milio otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ash — drabble „Labrys”

Wielki topór o podwójnym ostrzu nie był typowym prezentem urodzinowym. Był jednak prezentem idealnym dla Ash, które w ciągu kilku chwil od przekroczenia granic obozu zdążyło zaatakować jakieś nimfy, uniknąć wpierdolu od mszczących się za nie koleżankach i zostać uznane przez tatuśka, boga wojny. 
Quinn była bardzo zadowolona ze swojego wyboru. Szczerzyła się jak głupi do sera, podając przyjacielowi niezbyt dyskretny pakunek. Niedługo później mogła oglądać, jak Ash po raz pierwszy szarżuje z bronią na jakiegoś obozowicza, który, przechodząc obok, burknął pod nosem coś o śmierdzących gównem kloacyniątkach. 
Obozowicz (niestety) przeżył. Ash przez kolejne pół roku wynosiło gnój ze stajni.
 
◇──◆──◇──◆
[Ash otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Ash Austen

THIS IS DEATH BITCH, IT AIN'T JUST NAPPIN'

zdjecieAsh AustenONO/ICH — 15 LAT — PÓŁBÓG — ANGLIK — 5 PD — 1 PU — 100 PZmaerose

DZIECKO ARESA

Od Anemone — drabble „Parasol”

 CYKLAMENA

 
Anemone energicznie rozchyliła kwiecisty parasol, pozwalając, aby pokryty został wodospadem deszczu. Jej kroki szybko dołączyły do miejskiego tanga, próbując dogonić znajomy obraz — niebiesko-złotą parasolkę, chwiejnie przemierzającą jezdnię, jakoby miała zaraz upaść na asfalt. 
Kwiaty nigdy się nie mylą, głupia jestem, że zwątpiłam! — skarciła samą siebie, stając na czubkach palców, usiłując nadgonić niedoścignione złotawe wspomnienie. 
Stojąc na środku chodnika, nie spostrzegła obiektu jej poszukiwań, który zamarł pod ścianą jednej z alejek, obserwując bacznie dawną znajomą. Szybkim ruchem ukryło parasolkę za sobą, gdy Anemone przechodziła obok jejgo. W niezmąconej ciszy nacieszyło swoje oczy znajomym widokiem, po czym zniknęło w głębi ulicy.
 
◇──◆──◇──◆
[Anemone otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Kazue — drabble „Labrys”

Świecące ostrza toporu, który właśnie znajdywał się w dłoniach heroski. W jej chwycie było widać, że nie była biegła w obsługiwaniu owej broni. Przed nią drewniana kukiełka, chociaż ledwo trzymająca się w kupie, to jeszcze działająca. Skazana była na nieunikniony cios, choć słabo wymierzony i zamachnięty, to trafiony z impetem. Ręka kukiełki spadła na ziemię, razem z kilkoma drzazgami. Usłyszeć można było cichy wiwat, zapewne od samej przeprowadzającej atak. W jej oczach wydawał się płonąć ten sam ogień, co w oczach jej ojca. Zaatakowała więc jeszcze raz. Ponownie trafiła, z większą precyzją. I tak, aż z kukiełki nie zostało nic.
 
◇──◆──◇──◆
[Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Irène — drabble „Labrys”

DZIEWIĘĆ LAT TEMU

 
Muzyka słyszalna była już na korytarzu, kiedy to stając na palcach, uchyliła drzwi mieszkanka. 
Wydawało się znajdować poza obiegiem czasu. Pojęcie remontu nie było lokalowi znane, gdyż każda zarysowana szafka oraz każdy walący się dach był dziedziczony, stanowił rodzinną dumę. To samo tyczyło się powoli tykającego zegara, kubka z naderwanych uchem, z którego unosiła się para, a także (znowu) zacinającego się radia. 
Mężczyzna uderzył w nie dłonią, niemal pieszczotliwie. Bez skutku. 
— Tato, zobacz! — dziecko uniosło nad głowę topór o podwójnym ostrzu. — Jakaś pani dała mi pod domem! 
— Schowaj pod łóżko — powiedział jej opiekun, powoli sącząc herbatę. Obdarzył dziecko łagodnym spojrzeniem.
 
◇──◆──◇──◆
[Irène otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Od Ver — drabble „Labrys”

Muzea były pełne potworów, nie tylko na muzealnych wystawach. Wystarczyło, że dwunastolatka odłączyła się na chwilę, żeby przyjrzeć się labrysowi. W ostrzu topora zauważyła odbicie czyhającej na nią wielkiej świni. Dziewczynka czekała na odpowiedni moment i kiedy prosiak skoczył do przodu, Veronica uciekła w bok. Potwór roztrzaskał szkło, wysyłając labrys na drugi koniec sali. Dziewczynka rzuciła się za nim i złapała w obie dłonie. Świnia zastukała kopytem o linoleum i zaczęła biec w jej stronę. Ver uniosła labrys ponad głowę i cięła nim w dół z całej siły. Była cała upaprana w złotym pyle. 
— Rany… — mruknęła cicho i uniosła brwi.
 
◇──◆──◇──◆
[Ver otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]