Dotyk czyjejś skóry wytrącił go z równowagi. Spiął mięśnie, w poczuciu zagrożenia obejrzał się przez ramię. Jego palce splotły się z czyimiś, ostrożny wzrok napotkał uśmiech.
Radosne rozmowy przyćmiewały galopujące myśli, opatulały uszy lepiej, niż harmonia skrzypiec. Próbował zapomnieć o skłębionych chmurach, które czyhały nad kruchym poczuciem bezpieczeństwa. Próbował pozbyć się grzmiących w głowie słów i huku wątpliwości.
Kto nauczył go, że wszystko musi się skończyć? Zaszczepił w nim sadzonkę niepokoju, rosnącą z każdą zdobytą przyjaźnią? Sprawił, że nie potrafi dostrzec przyszłości, na którą sam zarzucił ciężką kotarę?
Im dłużej szarpał się z tą zasłoną, tym bardziej przypominała kamienną rzeźbę.
[100 słów: Kal otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz