— Powiedzcie mi — zwraca się do kręcących się pod jego nogami ptaków — czemu ja was karmię?
Odpowiada mu beztroski szum skrzydeł i coś w stylu: "Njewjem, acZ ty moŻee wjerz?". Nienawidzi ich tak bardzo, jeszcze bardziej nienawidzi rozumieć, co szczebioczą.
Gołębie radośnie gruchają, a Kal, choć przyszedł tutaj sam, wcale nie czuje się samotnie. Znajduje się w epicentrum wesołych rozmów, na środku malutkiego placu targowego, gdzie wszystkie głupiutkie móżdżki próbują wymyślić jakiś chwytliwy slogan. Na chodnik opadają pióra, ptaki depczą liście, próbując dobrać się do smacznych kąsków; tłoczą się, wpadają na siebie i obrzucają wyzwiskami.
Karmiąc gołębie, Kal nieświadomie się uśmiecha.
[100 słów: Kal otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz