wtorek, 2 kwietnia 2024

Od Tiry CD Domino — „Witaj w obozie”

Poprzednie opowiadanie

Spojrzała za ręką chłopca, wskazującego na tęczowy domek, po czym dokładnie spojrzała na niego od stóp po czubek głowy. Myślała, że będzie mieć do czynienia z kolejnym irytującym aresiakiem, hefajstosiakiem albo, co gorsza, dzieckiem Ateny.
Fakt, że stało przed nią dziecko bogini tęczy, w tym też komunikacji, może nie zmieniało zbyt wiele, ale na pewno zmieniało coś. A coś to już jest więcej niż nic.
„Mogą mi się przydać jego umiejętności korzystania z iryfonu…” – pomyślała i z dumą przyznała sobie punkcik za trzymanie głowy na karku. – „Jak prawdziwy biznesman… Ojciec byłby ze mnie dumny!”.
Musiała przyznać, jeszcze bardziej ucieszyła się na pytanie o swój domek. Może to było pytanie o jej boskiego rodzica, ale przecież zawsze mogła zejść na temat śmiertelnych rodziców i pochwalić się swoim pochodzeniem. Z drugiej strony, trochę rozgniewało ją to pytanie. Nie widać przecież, że jest córką bogini urody!?
„Może ma wadę wzroku i zapomniał okularów… Tak, to musi być to”.
– Jestem córką Afrodyty. – Uniosła podbródek wyżej. – Mieszkam w domku dziesiątym, tym z białoniebieskimi filarami. Chodźmy dalej, do pawilonu jadalnego.
Ciepłe promienie południowego słońca grzały zaskakująco mocno. Część odważnych obozowiczów miała na sobie krótkie spodenki i Tira zaczynała żałować swojej decyzji o doborze ubrań. Westchnęła cicho i zdjęła puchaty sweterek. Przez chwilę zastanawiała się, co z nim zrobić, po czym uznała, że najlepszym pomysłem będzie zawiązanie go sobie na pasie. Westchnęła, patrząc na swoją sukienkę.
„Na damę to nie wyglądam…”.
Wskazała ręką na budynek stojący po lewej stronie.
– To jest kuźnia. Tutaj przygotowujemy broń i robimy podkowy dla pegazów.
– Macie pegazy tutaj!? – powiedział piskliwym tonem Domino. Tira nie wiedziała, czy chłopiec się cieszył, czy też był przerażony tą wiadomością.
– Ee, tak. Natomiast po prawej jest, jak widzisz, boisko do siatkówki. Znajdziesz kogoś chętnego do gry przeważnie przez większość roku. Chociaż nie mnie. Ja nie lubię sportu. – Odrzuciła jeden z różowych warkoczy na bark i spojrzała na swoje zadbane paznokcie z czułością.
Po kilku przeciągających się sekundach podziwiania swoich palców przypomniała sobie o nowym herosie, stojącym obok jak kołek. Jego ciemne włosy znowu opadły mu na oczy.
„Można by było mu przyciąć tę grzywkę. Oczywiście potem wymagać od niego odpłacenia przysługi…”.
Tira pogładziła się po różowych włosach.
– Chodźmy dalej, do amfiteatru.
Zaczęła dziarsko dreptać przez błotko, zostawiając Domino w tyle.


Domino?
────
[373 słowa: Tira otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz