piątek, 19 kwietnia 2024

Od Ziona — „W blasku świecidełek” — część 2 [Walentynki]

Poprzednie opowiadanie

Zawartość listu:
Miło mi ogłosić, że otworzyła się właśnie PIERWSZA wystawa błyskotek, biżuterii i wszelkich ozdób! Zapraszam waszą dwójkę, na spędzenie czasu wśród srebra, złota oraz innych świecidełek! Na wejściu każdy otrzyma specjalne naszyjniki, które, mam nadzieję, przypadną wam do gustu! A teraz zabierać się i śmigać prosto do Nowego Jorku pod Muminkową 660c!

(na odwrocie)
Specjalną częścią wystawy będzie biżuteria walentynkowa. Organizatorzy nie przyjmują żadnych zażaleń. Jeśli takowe się pojawią, proszę kierować je bezpośrednio do Aglai * uśmiechnięta minka *
Zion chciał zadzwonić. Teoretycznie jego dzień był pełen pracy, jak to zwykle w tygodniu było. Mimo wszystko za każdym razem, gdy jego skupienie nie spoczywało na ilości obowiązków w pracy, on zastanawiał się, czy może jednak randka w walentynki to nie jest dobry pomysł. I tak spędził właśnie cały dzień. Myśląc o Blanche. Aż z tej całej zadumy nie wytrącił go telefon od niej. Entuzjastycznie (choć starał się nie dać po sobie poznać) zgodził się na wspólne wyjście z Francuzką, szczególnie wtedy, gdy sprawa okazała się o wiele poważniejsza, niż na początku mu się wydawała.
Tak więc, gdy tylko mu się udało, urwał się z biura, wbiegł do domu, by się trochę odświeżyć i ruszył na swoje spotkanie. Już samo istnienie ulicy Muminkowej wydawało mu się nieco dziwne, ale jak miało się okazać nie była to najdziwniejsza rzecz tego dnia. Całą wystawę zaprzątała mu głowę, wspomniana podczas drogi przez Blanche Aglaja. Próbował uporządkować sobie to imię gdzieś w głowie, przypominał sobie wszystkie mity, które znał, ale jedyne, co wiedział to to, że czekała na Afrodytę, gdy ta wychodziła z piany morskiej i na tym jego wiedza się kończyła. Zupełna pustka w jego głowie.
Jedno przykuło jego uwagę (oczywiście oprócz samej towarzyszki) i był to jeden z całej masy zegarków. Srebrna bransoleta z pełnych ogniw idealnie leżała na nadgarstku Ziona, a jasnoniebieska tarcza podobno idealnie komponowała się z oczami Blondyna według sprzedawczyni zajmującymi się zegarkami. Zion jednak kierując się rozsądkiem (i brakiem terminala u sprzedawczyni) zrezygnował z kupna zegarka.
 
***
 
I w końcu znaleźli się w osobnym pokoju z Blanche i mężczyzną, który niesamowicie przypominał Neila Patricka Harrisa. Byli otoczeni biżuterią i ozdobami, ale Zion nie mógł otrząsnąć się z wrażenia, że coś mu w tym wszystkim nie pasuje. Nie wiedział, czy chodziło o podejrzanego mężczyznę, czy może bardziej o jego naszyjniki wypełnione niezidentyfikowaną cieczą. Wiedział jednak, że musi szybko działać, by ani jemu, ani Blanche nie stała się krzywda.
— Chwila, chwila… Czyżby te naszyjniki nie symbolizowały wiecznej, idealnej wręcz miłości…? — zapytał Zion, zanim mężczyzna zdążył drugi raz wyciągnąć ręce z wisiorkiem do półbogini, równie zaszokowany swoimi słowami jak Blanche i odbiorca tego pytania.
— No… oczywiście, że tak, myślę, że każde dzieło sztuki, które miało zaszczyt państwo oglądać dzisiaj jest symbolem miłości. — odparł piszcząc.
— W takim razie… — i w tym momencie Zion wykorzystał chwilę i dał radę wyrwać naszyjnik mężczyźnie z rąk i rzucić nim o podłogę tak, by rozbić szklane serce i opróżnić je z tajemniczego płynu — …tak naprawdę nie kocham mojej partnerki! Prawda jest taka, że zdradzam ją z moją sekretarką!
Cała trójka stała przez chwilę w ciszy, wpatrując się w zniszczony wisiorek na podłodze. Kiedy mężczyzna będący w ciężkim szoku zdołał zebrać swoją szczękę z podłogi, uznał jedynie, że najlepszym pomysłem w zaistniałej sytuacji będzie zostawienie pary na chwilę samej, a on sam szturmem wydostał się z pomieszczenia. Zion szybko otoczył Blanche ramieniem, wydukał coś o potrzebie szybkiego zwinięcia się z eventu i idąc za przykładem podejrzanego gościa opuścili pomieszczenie, wracając na główną część wystawy.
— Nie tak szybko! — zatrzymał ich kobiecy głos — Nie myślicie chyba, że puszczę was z pustymi rękoma. Oto prezent od samej organizatorki wystawy. — i podarowała parze błyszczące, wypchane po brzegi woreczki — Za bycie najbardziej zgraną parą na dzisiejszej uroczystości. W środku znajdziecie trochę drachm i złote obrączki, będą idealnie pasować na serdeczne palce u prawej dłoni. Gratuluje wygranej.
Prezent był równie niespodziewany, co wcześniejsze naszyjniki, ale tym razem Zion miał przeczucie, że nie ma czego się obawiać. Nie czuł niczego niepokojącego, więc tak jak Blanche przyjął podarek od kobiety. 

 ***

W końcu udało im się wydostać z lokalu na Muminkowej 660C. Oboje odetchnęli z ulgą, gdy tylko przekroczyli próg budynku. Przed rozejściem się, Francuzka zdążyła wręczyć synowi Ateny drobne pudełko, w którym krył się upatrzony wcześniej zegarek. Był to pierwszy prezent Ziona, od czasu kuponów do wykorzystania w Zakładzie Bukmacherskim BETter, które pozwoliły herosom skrzyżować swoje drogi po raz drugi.
— Musimy to kiedyś powtórzyć — podsumował Blondyn na koniec spotkania.

Jesteście idealną parą (współpracowników), ponieważ dobraliście się idealnie. Z łatwością odgadujecie, że podarek nie należy do tych bezpiecznych i po krótkie naradzie oraz odrobinie szczęścia (ciekawe skąd) jesteście w stanie zwrócić go bez konsekwencji.
Bogini, może zwiedziona, że nie udało się jej was oszukać, to wciąż w wielkim zachwycie postanawia obdarować waszą dwójkę prezentem: woreczek złotych drahm oraz złote pierścionki, które dodatkowo posiadają magiczną moc odpędzania potworów. Moc nie trwa długo, ale zapewnia wam ochronę przez najbliższy tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz