sobota, 20 kwietnia 2024

Od Kazue do Wandy i Philip — ,,Crossover Episode"

Wiecie, jak męczące jest udawanie, że nie wiesz, że twoja siostra ma dziewczynę? Może nie, ale Kazue wie. Szczególnie kiedy zdążyła już ją poznać. I do tego, Wanda dalej myśli, że jej dziewczyna i siostra nie wiedzą o swojej egzystencji. Więc obie muszą udawać, że dokładnie tak jest. A to zaraz po tym, kiedy dwie z nich przejdą z greckiego obozu do tego rzymskiego. Serio – to potomkini Arcus powinna iść do nich, jest tylko jedna w Obozie Jupiter, a aż dwie w Obozie Herosów. Bez sensu.
Razem z Grupową, weszły do ciemnego, wilgotnego Labiryntu, którego ściany były zbudowane z cegły. Miała wrażenie, jakby była tu już wiele razy. Znaczy się, tak, była, kiedy śledziła Wandę do Obozu Jupiter… ale to nieistotne. Dobrze wiedziała, że musi być przygotowana na nagły atak Minotaura. Albo wściekłego boga. Albo szalonego herosa. Nie wiedziała, co byłoby gorsze i chyba wolała nie sprawdzać.
Jedyne dźwięki, jakie można było usłyszeć w Labiryncie to kapanie wody, trzeszczenie butów, dźwięk ich odbijania się o beton pod nogami herosek, a także pojedyncze piski i gruchoty przeróżnych zwierząt, które przypadkowo znalazły się w tym magicznym miejscu.
– Wanda, to na pewno dobry pomysł? – mruknęła niechętnie, zerkając na lśniącą, złotą Spathę. Coś jej mówiło, że za niedługo będzie musiała jej użyć, ale wolała na razie się tym nie przejmować, na ile mogła. Uniosła wzrok na córkę Aresa, unosząc brew i przechylając głowę, jednocześnie unosząc dłoń, jakby chciała ją komuś zaproponować.
– Obiecuję, polubicie się – odpowiedziała, jakby przeżywała tę rozmowę już któryś raz. A tym razem, Kazue była pewna, że nigdy wcześniej nie dyskutowały jej dziewczyny. Chyba że Wanda miewała koszmary o mówieniu o swojej lubie. Kazue nie oceniałaby, jeśli by tak było.
– Tu nie chodzi o Philip, tylko o samo to… bycie tutaj – prychnęła, obejmując siostrę lewym ramieniem i patrząc kątem w jej zielone oczy. – Ty serio idziesz tędy za każdym razem, kiedy trochę tęsknisz za dziewczyną? – Spojrzała na Polkę z lekkim niedowierzaniem, ale też krytyką. Wzięła głęboki wdech, zanim nie odsunęła się kilka kroków, wracając do poprzedniego kierunku.
– Tak? Jakiś problem? – warknęła przez zaciśnięte zęby siedemnastolatka, patrząc z poirytowaniem na nieco młodszą dziewczynę.
– To trochę głupie. Ciągle się narażasz dla jakiejś przypadkowej dziewczyny, która nawet nie jest córką jakiegoś… potężniejszego boga? – wypuściła powietrze, przyspieszając nieco kroku. – Bogini tęczy, wielkie mi rzeczy. – Przewróciła oczami.
– Teraz narażasz się nie tylko mi, ale bogom też. – zwróciła jej uwagę Wanda. – Poza tym, ty jej nie znasz! Nie wiesz, jaka jest. – zmarszczyła brwi jasnowłosa, krzyżując ręce, dorównując krokiem do Kazue.
– No i co? – wzruszyła ramionami, jednocześnie ziewając. Grupowa wzięła głęboki oddech, a reszta podróży między ceglanymi ścianami przebiegła w aż niepokojącej ciszy.

***

Nareszcie były blisko Obozu Jupiter. Kiedy wyruszyły, było wcześnie rano, a teraz był już późny wieczór. Szczerze, nawet nie była pewna, ile wschodów słońca minęło. Na szczęście, jej złoty miecz nie musiał zostać użyty, a więc i podróż minęła wręcz dziwnie spokojnie, oprócz kłótni sióstr.
Obóz Jupiter był dziwny. Bardzo podobał się jej ich podział i w ogóle, całość wzorowana na Rzymie, surowy trening do walki… to było całkiem spoko. Ale za to, to bardzo dziwne, że herosi tu nie byli jakkolwiek dzieleni względem boskiego pochodzenia. Jeśli chce znaleźć kogoś ładnego, to idzie do domku Afrodyty, jeśli chce znaleźć alkoholików, to idzie do domku Dionizosa. A tu? Ma się domyśleć, jeśli ktoś jest ładny albo ma problem z alkoholem? Znaczy się, to pierwsze zazwyczaj nie jest trudne, ale z tym drugim bywa inaczej.
Baraki wyglądały okropnie. Wolała swój więzienny domek z kratami w oknach niż to drewniane… coś. Blergh. Nie potrafiła sobie wyobrazić mieszkania w nich, przynajmniej w tych, do których zaprowadziła ją Wanda. Pomijając to, ŚMIERDZIAŁO. Bardzo. Była dzieckiem Aresa, ale nawet dla niej było to za dużo. Ash pewnie było już przyzwyczajone, ale Kazue nie.
– Ale tu jebie – syknęła, zatykając nos brązowowłosa, patrząc na Grupową. – Można tu do kogoś złożyć skargę? Albo przyjść i osobiście zagrozić? – parsknęła lekkim śmiechem, jakby śmiejąc się, że pewnie nie ma nikogo u władzy (albo jest ktoś słaby), kto by słuchał skarg jakiegoś Greka. Nie zdziwiłaby się. Ale jednak miała nadzieję, że będzie miała okazję kogoś ponękać.

Wanda albo Philip nwm
────
[678 słów: Kazue otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz