sobota, 20 kwietnia 2024

Od Rodiona CD Theodore'a — ,,Bo do tanga trzeba dwojga"

Poprzednie opowiadanie

Uniósł brew, niby zastanawiając się nad wyborem ciasta bądź tańca, choć szczerze, chciało mu się spać. Najwidoczniej, skoro w końcu mógł się mniej lub bardziej rozluźnić, usypiająca aura Theodore’a zaczęła robić swoje. Nie żeby to przeszkadzało Centurionowi, może nareszcie będzie mógł się codziennie wysypiać, razem z kilkoma innymi legionistami jego kohorty. Do tej pory raczej nie mieli dużego wpływu na aurę panującą w barakach. Znaczy się, tak, w III kohorcie było dziwne przemieszanie pochodzenia, ale raczej nikt z nich nie wpływał jakkolwiek na resztę. Oczywiście, ignorując to, że niektórzy wyglądali, jakby mieli sobie zębami wyrwać tchawicę. I to Rodia razem z Casperem musieli ich uspokajać. Wiecie jak trudno uspokoić dziecko Marsa i dziecko Bellony? Jeśli nie wiecie, to w chuj trudno. Może Theodore by na to coś zadziałał.
– Może jeszcze trochę ciasta – ziewnął, chwytając za kawałek malinowej chmurki. – Ale tak, trochę chce mi się spać – dodał, wgryzając się w ciasto i ignorując spadające okruszki. – I chyba nie tylko ja. – Spojrzał na Theodore’a wzrokiem, który jasno mówił, że to dzięki niemu. Nie oskarżenie, a raczej gratulacje, że in probatio jest w stanie zmęczyć kogokolwiek dookoła tak, że jedyne, o czym myśli to sen. Chciałby móc tak zrobić, ale na razie może zrobić tylko zmontować wielozadaniowego robota kuchennego, ale takiego lepszego od tych zwykłych w sklepie. To nie była przydatna umiejętność, jeśli chodzi o pojedynki czy dogadywanie się z innymi. Ale na to nic nie poradzi.
– Ah, um, przepraszam – bąknął piętnastolatek, zerkając spode łba na Rodiona, jakby zrobił coś wielce złego i oczekiwał, że usłyszy ,,za karę będziesz grzebać w ściekach przez najbliższy miesiąc, a ja będę patrzeć i się śmiać”, ale przecież nie był aż tak okrutny. Serio in probatio myśleli, że Centurioni tak robią? W sensie może Friedrich, ale nie Rosjanin.
– To była pochwała – dodał, w ogóle nie zwracając uwagi na to, że nie powinno się mówić z pełnymi ustami. Przełknął ostatni kęs ciasta, patrząc na zmieszanego chłopaka. – To, że robisz coś takiego, a dopiero co dołączyłeś do obozu, to coś dobrego – wytłumaczył szybko, opierając się lekko na stole. – Myślę, że masz potencjał być Centurionem, jak odejdę. Wydajesz się nadawać na tę posadę. – Poklepał syna Somnusa po ramieniu, następnie podając dłoń. – Dobra, to chcesz znowu tańczyć? – Zaproponował.
– Czekaj, czekaj, ale że, odejdziesz, w sensie, umrzesz? Czemu? – zaprotestował Amerykanin, patrząc z niezrozumieniem w oczach na Centuriona, który odpowiedział jeszcze większym zakłopotaniem.
– Odejdę, w sensie przejdę na półboską emeryturę. Zostało mi do tego… trzy lata. A Casperowi cztery. – Uspokoił Theodore’a, pozwalając sobie na lekkie wykrzywienie ust, żeby chociaż trochę przypominało to uśmiech. – Wydaje mi się, że zdążysz w trzy lata nauczyć się walczyć? – zapytał chłopaka, a bardziej, wnioskując po tonie Centuriona, rzucił mu wyzwanie, żeby rozwijał się i uczył jak najszybciej, jak mógł. W końcu, jeśli ma być Centurionem, to powinien umieć coś więcej niż zwykły człowiek. Innymi słowami, powinien nauczyć się mówić przekonująco, a co najważniejsze, kłamać. W tej chwili Rodion chciałby powiedzieć, że kłamie, ale… coś mu mówiło, że syn Somnusa ma potencjał, którego szkoda nie będzie wykorzystać. – Mogę ci pomóc z treningiem, ale wracając do poprzedniego tematu, chcesz tańczyć? – Przypomniał pytanie legioniście, który równocześnie chwycił dłoń siedemnastolatka.
– Dobra. I dobra – odpowiedział, i na propozycję treningu, i na taniec. 
Tym razem spokojny taniec raczej nie był mile widziany, patrząc na to, że nawet Fauny (Satyry? Tak ich tu nazywano?) nie przejmowały się etykietą. Niektóre z nich, razem z dziećmi Demeter, zrobiły dziwne kółko wzajemnej adoracji, wchodząc do środka jeden po jednym i tańcząc… bardzo dziwnie. Chciałby nazwać to breakdancem, ale nawet do tego było daleko. Po prostu robili wszystko, co przyszło im do głowy. Rodion zaczął się zastanawiać, czy to może nie Szaleństwo Dionizosa, skoro on zajmuje się tym obozem, a przynajmniej powinien. A wyglądało to, jakby ktoś rzucił na nich klątwę. Mimo tego znaczyło to, że nie musieli się przejmować tańczeniem z jakimkolwiek sensem. Innymi słowami, mogą zacząć robić aniołki na podłodze i nikt tego nie skomentuje.

Theodore?
────
[648 słów: Rodion otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz