Nienawidziła spływu kajakami. Szczególnie jeśli jest sparowana z przypadkowym chłopakiem, z którym nigdy nie rozmawiała (a może rozmawiała? Szczerze, nie pamiętała, więc w każdym razie, pewnie nie był ważny), chociaż oboje mają po siedemnaście lat i są w obozie od pięciu lat. A do tego, oboje są grupowymi. Wielkie nieszczęście, że zostanie zapamiętany (z lekkim szczęściem) jako dziecko z Hermesa, z którym była w jebanym kajaku. Miała wrażenie, że oboje nie wiedzą, co robią, chociaż to już kilkunasty (jeśli nie kilkadziesiąty) raz, kiedy mają pływać kajakiem. Jakby to nie wystarczyło, muszą być w jakichś debilnych ubrankach. I w kasku. Kask. Kask, który jeśli się porządnie w niego jebnie, rozwali się na trzydzieści kawałków. Nie ochroniłoby to przed typowym herosem, a tym bardziej Aresiakiem, który próbuje utrzymać się na kajaku. Nie mówiąc już o wkurwionym Aresiaku z dojebanym ego, który radzi sobie doskonale na kajaku, ale i tak chce dobić innych, tak na wszelki wypadek.
– Masz plan? – Z zamyślenia, podczas wkładaniu kasku, wyrwał ją głos wyższego chłopaka, a jako odpowiedź jedynie spojrzała się z politowaniem. – Jasne – mruknął, marszcząc brwi. Mimo tego, po chwili wzięła głęboki wdech.– Próbujemy płynąć. Ewentualnie mogę celować łukiem w tych, co próbują nas przewrócić – zaproponowała, podnosząc toxę i strzały, które wcześniej odłożyła na ziemię.
– …Co? – Uniósł brew jasnowłosy syn Hermesa. Nie była pewna, czy mówi ,,co”, bo nie usłyszał, czy mówi ,,co”, bo nie dowierza w to, co usłyszał.
– A nie chcesz się bić? – Zdziwiła się, odkładając na poprzednie miejsce broń, uznając ciszę i wymowny wzrok za odpowiedź na jej pytanie. – To po prostu próbujemy płynąć. A jak próbują nas zaatakować, to kapitulujemy. – Przedstawiła nowy plan, który wydawał się przyjąć lepiej, niż poprzedni. – Dodatkowo, może nie wysuwajmy się na prowadzenie. Wiesz, obawiam się, że dzieciak Posejdona ani jakiekolwiek dziecko Aresa nie byłoby zbyt… zadowolone, w takim wypadku – mruknęła pod nosem, biorąc w rękę wiosło i kierując się w stronę miejsca, gdzie mieli rozpocząć wyścig na drugą stronę jeziora.
Zebrała się już większość par, a jej wzrok od razu padł na jedną z nich. Syn Posejdona i córka Aresa. Zajebiste połączenie. Wnioskując po minach wszystkich dookoła — każdy już wiedział, kto wygra ten wyścig. I to zdecydowanie nie trzymając się jakichkolwiek zasad. Wydawało się jej, że usłyszała ,,Pamiętasz, jak próbowałam cię tu utopić? Fajne czasy.”, choć zabrzmiało to… bardzo dziwnie, więc stwierdziła, że chyba się przesłyszała. A może nie wygrają tylko przez to, że będą się między sobą kłócić o, Bogowie wiedzą, co. Właściwie, byłoby to dość zabawne, ale Heather miała wrażenie, że jednak powstrzymają się na ten moment tylko po to, aby zamiast siebie nawzajem, potopić innych herosów. I obawiała się, że jednym z nich zostanie ona i Arnar.
──────
[441 słów: Heather otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz