poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Od Avery — „Mutant”

TW: TRANSFOBIA

Avery doskonale pamiętało dzień, w którym przestało się ukrywać.
Dzień, w który powiedziało najbliższym, jak się czuje — kim się czuje.
Jeno rodzice nie byli specjalnie zaskoczeni. Ta informacja nie wywarła na nich większego wrażenia. Ich stosunek do Avery nie zmienił się. Tego właśnie chciało.
Wtedy nie wiedziało jeszcze, że jest potomkiem greckiej bogini. Trzynastoletnie wówczas Avery w końcu zaczęło czuć się dobrze ze sobą.

Trójka jeno kolegów z klasy — w tym jeden z nich znany ze swoich kontrowersyjnych poglądów — również nie wydawali się mieć z tym problemów. Peter, Victor oraz Julian (ten, przed którym ujawnienia Avery obawiało się najbardziej) wspierali białowłose, nawzajem pilnowali się, by używać odpowiednich zaimków i nie zwracać się do Avery per „chłopie”.
Do czasu. Bo zawsze coś musi się zepsuć.

Peter zaproponował wspólny wypad na miasto i zwykłe pogawędki. Mimo że Victor nie mógł wyjść razem z nimi, bawili się świetnie. Peter i Julian przedstawili Avery swojego kolegę, którego poznali kilka lat wcześniej. Alan, który był nieco bardziej łysą wersją Eda Sheerana w rozmiarze XXL, wydawał się nie mieć problemu z tożsamością Avery.
Wydawał się.
Jeszcze tego samego wieczoru Avery otrzymało wiadomość od Petera, w której wysyłał screeny z grupy, na której tenże Alan wyzywał Avery od pedałów i mutantów. To, że podróba Eda Sheerana nie miała o Avery miłego zdania, jakoś specjalnie no nie ruszyło. Kto by się przejmował opinią rudego? Dużo bardziej zabolał fakt, że Julian, który wydawał się akceptować Avery mimo swoich poglądów, przyznawał mu rację.
„Zabijmy tego mutanta i po problemie. Myśli, że powie, że nie czuje się chłopem i będzie od nas lepszy”.
„Niech sobie kurwa żyje, ale niech się do mnie zbliża. Nie chcę mieć z nim kontaktu”.
Świat się nie zawalił, jednak gdyby to się stało, Avery zbytnio by się nie przejęło. Jeno kolega, jeno przyjaciel, nie chciał mieć nic wspólnego z jeno osobą bez żadnego logicznego powodu.
Avery nie wiedziało, co o tym myśleć.

Zabijmy tego mutanta i po problemie, zabijmy tego mutanta i po problemie.

Czym Avery sobie na to zasłużyło? Chęcią czucia się dobrze? Byciem sobą?
Kusiło no, by natychmiast ruszyć do Juliana i żądać, by powtórzył nu to wszystko prosto w twarz. Co by jednak to dało? Nie, Avery nie zamierzało tracić czasu, mimo że miało wrażenie, że ktoś dźgnął je nożem.

Gdy myślało, że gorzej być nie może, jeno ojciec poprosił no o rozmowę. Gdy Avery wysłuchało, co miał do powiedzenia, było pewne, że to żart.
Greccy bogowie? Ono herosem? Oczywiście, a delfiny potrafią latać!
Wszystko jednak zaczęło układać się w logiczną całość. Avery od zawsze było inne nie tylko pod względem swojej tożsamości płciowej.
Jeszcze tego samego dnia Avery napisało do Petera i Victora, by poinformować ich, że wyjeżdża i dziękuje im za wszystko i że postara się do nich odezwać najszybciej, jak się da.
Po krótkim zastanowieniu napisało też do Juliana: „Mutant już nie będzie wchodził ci w drogę”.

Avery zostawiło telefon w domu, bo, jak twierdził jeno ojciec, przyciągały potwory. Perspektywa zostania zabitym przez mityczną kreaturę wydawała się lepsza niż ta, w której to łysy Ed Sheeran pozbawia no życia.

Gdy Avery opuszczało rodzinne miasto, nie oglądało się za siebie. Czekało je nowe życie, jednak już wtedy obiecało sobie, że nigdy więcej nie da się zranić.
Od tego czasu w życiu Avery kierowały dwie zasady:
1. Nie ufaj rudym;
2. Nie ufaj łysym.
Rudym, bo są fałszywi, a łysym, bo mogą być rudzi.


────
[562 słowa: Avery otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz