sobota, 7 stycznia 2023

Od Wandy CD Irène — „Wojna o żelki”

Poprzednie opowiadanie

Wanda bardzo się ucieszyła, że będzie miała okazję, by ponownie spędzić odrobinę czasu z Irène. Odkąd została grupową, wcale aż tak dużo czasu nie miała. Wiecie, sprawy liderów domków i te tajne zadania. Już nawet miała pomysł, aby przynieść jej ulubione żelki. Różowe dżdżownice. Nie wiedziała, czy film, który wybrała, będzie dobry, ale jak zrobili nawet pięć części, musi być co najmniej spoko. Pożegnała się z córką Tyche, aż niespodziewanie sobie przypomniała.
— Energetyki od Hermesiaków. Kurwa jak mi się nie chce tam iść.
Co robić. Jedna strona jej mówiła, by poszła. Jak znowu kolejną noc nie prześpi, będzie na jutro padnięta i nic nie obejrzy, szybciej zaśnie, ale, tak cholernie Wandzie się nie chciało iść, ale myśląc, że może w końcu odpocząć, po dość ciężkim dniu wygrywała. Udała się prosto do swojego domku. Napisała jednemu z dzieciaków Hermesa, że wyśle kogoś innego.
Kiedy już była i oczywiście poprosiła jednego z Aresiaków, by udał się po tygodniowy zestaw blacków, wzięła notatnik, w którym miała wszystko zapisane. Otworzyła na rozpisce danego tygodnia.
— Co jutro mamy do zrobienia… — zaczęła mówić sama do siebie po cichu. Położyła się na łóżku w jej ulubionej pozycji, na brzuchu, machając przy tym nogami. – Nic takiego wielkiego, to co zawsze, więc nawet jak nie przyjdzie. Trudno, nie muszę być aż tak wypoczęta.
Zanim włożyła notatniczek pod materac (tak, trzyma go pod materacem. Dawniej trzymała pod swoją pieroguszką, jednak przyłapała niedawno jednego z jej rodzeństwa, który swoimi brudnymi łapskami miał zamiar zabrać jej notesik), wyleciało z niego zdjęcie. Wiedziała jakie. Zrobiła się cała czerwona na twarzy. Miała nadzieję, że nikt tego nie zobaczy.
Za późno.
Dzieciak Aresa podniósł zdjęcie. Przyjrzał się mu.
Wiedziała, o co się zaraz ta osoba zapyta.
Polka zakryła swoją twarz poduszką. Nie chciała, by ktoś widział jej rumieńców. Puls rósł. Czuła jak serce jej zapierdala, a w myślach powtarzała bardzo dobrze wszystkim znane polskie przekleństwo, zwane ‘’kurwa’’.
— To twoja dziewczyna? — spytała się dziewczyna, co podniosła to przeklęte zdjęcie.
Wanda zabrała poduszkę z twarzy. Wychyliła się, ponieważ leżała na górnej części łóżka. Nie mogła już wytrzymać. Wzięła tą pierdoloną poduszkę i przywaliła nią w niewinną osóbkę.
— Japierdole — powiedziała po polsku, jednak zdała sobie sprawę, że obozowiczka, która stała obok niej, nie zrozumiała, co powiedziała. – Czy jak ktoś robi zdjęcie z drugą osobą, to od razu dziewczyna, chłopak czy nie wiadomo kto? Może to tylko moja przyjaciółka?
— To, czemu podobno w całym obozie Jupiter gadają, że to twoja dziewczyna? 
Zamurowało Wandę. Sama nie wiedziała, co ma na to odpowiedzieć. 
— Najwidoczniej mają takie smutne życie towarzyskie, że muszą shipować ze sobą kogokolwiek — wzruszyła ramionami Polka — Teraz oddaj mi to. 
Momentami, naszej zielonookiej dziewczynie się wydawało, że może momentami bywa zbyt stanowcza. Oczywiście nadal była przyjacielska dla innych, ale, czasem, według niej za bardzo pilnuje porządku, co jest dość dziwne. Raczej od zawsze miała wyjebane, co się dzieje, jednak nowa rola grupowej, jak widać, trochę zmieniła jej nastawienie. Może to dlatego, że chce być zapamiętana jako dobra liderka? Może dlatego, że Wanda od zawsze, jak miała okazję mieć "wyższą pozycję" (a jak jeszcze chodziła do szkoły, dość często mogła się wykazać swoimi zdolnościami bycia przewodniczącej, na przykład podczas gry zespołowej na wf, albo buntu uczniów przeciwko pani od zajęć z dodatkowego niemieckiego) i z nadwyraz optymistycznej i wesołej dziewczynki, zrobiła się dziewczyna, która zrobi wszystko, by osoby pod jej dowodzeniem wygrały. 

***

15 minut przed przyjściem do swojej koleżanki z domku Tyche. Wanda wystroiła się ponownie jak szczur na otwarcie kanałów. Przed pobitym (nic nowego w domku 5) lustrem, poprawiała swoją fryzurę. Chciała pokazać Irene, że jak chce, potrafi się odjebać i to całkiem nieźle. Chociaż, Polka jest jednym dzieckiem Aresa, co tyle czasu spędza przed lustrem, by wyglądać dobrze. Niektórzy nawet twierdzą, że Aresiaki w ogóle się nie myją. Oczywiście jest takich kilka przypadków, którzy to boją się wody z zimnego prysznica jak ognia. 
— A ty znowu bawisz się w bachora Afrodyty? — zapytał jakiś chłopak z jej domku. 
— Bo kurwa mogę — odpowiedziała, wymawiając przekleństwo po polsku, tak jak zawsze. 
— Randeczka z twoją dziewczyną z Obozu Jupiter? — zażartował. 
— Spierdalaj — odpowiedziała mu. Krótko i na temat. 
Dzieciak Aresa, który to zaczepił grupową, jedynie się cicho zaśmiał, stojąc nadal w kącie. Polka zignorowała go, wychodząc z domku. 
Zapukała do drzwi. Otworzyła jej Irène, do której przyszła na oglądanie filmu dla koniar.
— wzięłam nawet twoje ulubione żelki! — powiedziała Polka, wchodząc do domku dzieci Tyche, niczym do siebie. 
Nie trzeba raczej nic dodawać, że ten miły akcent ze strony córeczki Aresa ucieszył dziewczynę na wózku.
Podczas gdy laptop, na którym to miały oglądać, się ładował (nie oszukujmy się. Internet w Obozie Herosów najlepszy nie był), Wanda stwierdziła, że musi to powiedzieć. Czy znała się z Francuską na tyle dobrze, by mówić jej, co czuje? Może tak, może nie. Raczej nie wyglądała na taką, co rozniesie kolejne plotki. 
— Jak się szykowałam do twego wyjścia, jeden z dzieciaków, z mojego domku, myślał, że wybieram się na randkę z moją przyjaciółką z Obozu Jupiter — zaczęła opowiadać, jedząc żelkowe dżdżownice przy tym. Były naprawdę bardzo dobrze. — A wczoraj, robiąc małe porządki, gdy wypadło nasze wspólne zdjęcie, wiesz, moje i jej, moja siostra, zgadnij jakie pytanie zadała. Czy to moja dziewczyna. Czy wszystkim od razu-
Nagle jednak zza ściany odezwał się chłopięcy głos, współlokatora Irene.
— A to ty i ona nie jesteście razem? 

WĄTEK ZAMKNIĘTY PRZEZ MG 29.04.23. (BRAK AKTYWNOŚCI).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz