Kiwnęła tylko głową na fakt, że chłopak mieszkał kiedyś w Polsce. Aż trzy miesiące. Ciekawi ją jak tam wytrzymał, ale nie drążyła dalej. Ale że nie wiedział, czym jest biedronka i co to znaczy było nieakceptowalne. I tak mu wytłumaczyła, nie był jakiś okropnie denerwujący. Znaczy, trochę. Ale akurat była w dobrym humorze.
— Ta, mam. Nie jestem biedakiem. — mruknęła, nie wyjmując swojego portfela czy pokazując, gdzie go ma. To byłoby całkiem głupie posunięcie. Ale oczywiście Gaweł nie był taki rozumny, żeby wiedzieć, że biedronka to wylęgarnia Polaków, meneli i złodziei. No cóż. Słuchała, co on tam mówi, chociaż bardziej wyglądała roślinki, którą byłaby zainteresowana. Nawet wzięła sobie… jakąś aksamitkę, bardzo pomarańczową.
Dobrze widziała faceta, który się czaił na portfel chłopaka. Nawet się do niego uśmiechnęła. Kiedy mężczyzna wziął jego portfel, klepnęła lekko syna Demeter po ramieniu, udając pełną szoku i gniewu. Oczywiście dobrze to nie wyglądało, ale Gaspar chyba był bardziej przejęty portfelem niż zachowaniem dziewczyny. Biegła sobie zaraz za herosem i kradziejem portfeli, dopóki nie menel nie zniknął im z oczu. Szybko jednak zlokalizowała go w… skrzynce z jabłkami? Szybko się przewrócił, miażdżąc wiele jabłek. Uch-huh.
Ruszyła za śmierdzącym, brudnym mężczyzną do magazynu. Rozglądała się, jednak nie mogła go nigdzie zlokalizować. Zaczęła więc zwiedzać składzik. Zaglądała do skrzynek, paczek i innych. Nie raz musiała wyjąć telefon i sobie trochę poświecić.
Kiedy drzwi się zamknęły, nawet nie zauważyłaby, gdyby nie Gaspar. Podbiegła tam, gdzie znalazł się chłopak, który… śmiał się i leżał na ziemi. No chyba nie.
Poświeciła mu więc latarką z telefonu w twarz.
— Wstawaj i się kurwa nie śmiej, bo ci wyjebię — prawie że „warknęła” po polsku na chłopaka, zapominając (lub po prostu mając głęboko w dupie) o fakcie, że i tak jej nie zrozumie. Ale pewnie z tonu głosu i dało się wywnioskować, że serio mu wyjebie. — Słuchaj, spróbuję rozwalić drzwi, ale ty weź się opanuj. Jeśli musisz, to weź mój telefon i idź szukać innego wyjścia, albo przynajmniej znajdź tego skurwiela — powiedziała, wyciągając do niego rękę z telefonem.
Kiedy Gaspar ją wziął, sama udała się do drzwi i kilka razy, całym ciałem, od boku, mocno w nie przywaliła. Jedynym skutkiem było głuche echo w magazynie, które pewnie nawet nie było słyszalne poza nim. No, tak jak powiedział syn Demeter, są w dupie. I to jakiej. Miała nadzieję, że może jej umiejętności potraktują drzwi jako broń (no bo, nie da się zaprzeczyć, że da się ich tak użyć), ale niestety tak się nie stało.
— No to kurwa dupa — mruknęła do samej siebie.
◇──◆──◇──◆
[416 słów: Kazue otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz