sobota, 14 stycznia 2023

Od Heather do Lucasa — „Drzewa to najlepsi terapeuci”

Grupowa Nemezis wyruszyła na swój codzienny patrolik dookoła Obozu Herosów. Pochodziła chwilkę dookoła domków, dookoła stajni pegazów, przy okazji notując w swoim notesie wszystko dookoła.
„Nie pamiętam dnia.
Jest ciepło, wilgotno, a na wiatry nie narzekam. Chmury nie są zauważalne. A, nie. Widzę jedną, małą gdzieś na zachodzie. Nie czuję sama w sobie nic specjalnego. Nie czuję się ani smutna, ani szczęśliwa. Nie wydarzyło się nic, co by mogło to zmienić. Chociaż brakuje mi trochę czucia czegoś. Czegokolwiek. Chciałabym móc znowu płakać albo skakać z radości. Teraz wszystko jest… nijakie”.
Skończyła chwilowo, rozglądając się dookoła. Zorientowała się, że trafiła do… lasu. Las, las i las. Sam las. Widocznie już trochę przeszła…
„I… jestem w lesie? Czemu tu przyszłam? To trochę bez sensu, tak jak wszystko. To drzewo jest… typowe. Każde wygląda tak samo. No, oprócz brzóz. Ale one są… niby mają przynosić szczęście, kiedy się je przytula. A ja, dalej nie czuję nic, nieważne jak blisko do nich podejdę. Chociaż… może spróbuję jeszcze raz”.
Podeszła więc do pierwszej lepszej brzozy i usiadła pod nią, opierając się plecami o konar. Zamknęła oczy, nasłuchując otoczenia. Ptaki, płynący strumyk… typowe dźwięki lasu. Usłyszała także kilka szelestów, chociaż nie zwracała na nie uwagi. Pewnie to jakaś wiewiórka.
— Wiesz, brzózko, nie czuję nic specjalnego. — zaczęła mówić do drzewa. Ta, trochę to głupie. Ale dawno z nikim nie rozmawiała, bo po prostu nie chciała. Jak nie chce, to po co? A mówienie do czegoś, co nie może jej odpowiedzieć czy nawet czuć tego, że ktoś do tego mówi, było całkiem dobrą alternatywą. — Ale… tak, czuję się trochę bardziej spokojna. Nie szczęśliwa, a spokojna. Ale czy spokój nie jest kluczem do szczęścia? Jeśli czuję się spełniona, spokojna i gotowa umrzeć bez żalu, to czy można powiedzieć, że jestem naprawdę szczęśliwa? – kontynuowała swoje filozoficzne myśli, mówiąc do drzewa. – Chociaż wiele ludzi z żalami i bez spokoju czują radość. Czy to w ogóle możliwe? Czy po prostu udają satysfakcję z egzystencji? Ja nie czuję potrzeby udawania. Jestem tym, kim jestem, i ludzie powinni to podziwiać. – mruknęła, z powrotem zamykając oczy, rozluźniając mięśnie… i, prawie że zapadając w drzemkę.


WĄTEK ZAMKNIĘTY PRZEZ MG 29.04.23. (BRAK AKTYWNOŚCI).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz