niedziela, 15 stycznia 2023

Od Kazue do Gaspara — „Spotkanie kryminalistów”

Kazue po włamaniu się do biedronki, wróciła razem z Colinem do Obozu Herosów. Zapomnieli jednak o czymś, a raczej o kimś. O Gasparze.
Heroska sobie o nim przypomniała dopiero kilka godzin po zdarzeniu. Ponownie ryzykując, poleciała na tym samym krzywym pegazie co wcześniej do Nowego Jorku. Szybko znalazła tę samą biedronkę, do której przed chwilą się włamała.
Ku jej zaskoczeniu, dookoła niej znajdowało się kilka policyjnych radiowozów. No to… trochę wielka dupa.
Widziała, jak wyprowadzają, a bardziej wynoszą, Gaspara. Chociaż chłopak wydawał się być trochę nieprzytomny.
— Ej, młoda, co ty tu robisz? — odezwał się jeden z funkcjonariuszy, stojących zaraz za nią. — Jest po północy, rodzice pozwalają ci tak wychodzić sama kiedy chcesz? — kontynuował.
— A! Uch… – zszokowana odwróciła się do policjanta, sporo wyższego od niej. Przyjrzała się mu, i to jak. Jasnobrązowe włosy, prawie że szare oczy. — Usłyszałam syreny i zobaczyłam światła, więc przyszłam. A, tamten… — przedłużała swoją przemowę, wskazując w stronę samochodu, w którym znajdował się syn Demeter. — Wydaje mi się, że to mój znajomy.
— To słabych masz znajomych, dziewczynko. Wiesz w ogóle, co zrobił? — zadał pytanie, chociaż nie oczekiwał odpowiedzi. – Spływaj do domu. Żebym potem nie musiał pilnować sprawy związanej z tobą.
— Tak! — powiedziała szybko, odbiegając z powrotem na skraj miasta, gdzie zostawiła kasztanowatego pegaza. Na jej szczęście, ciągle tam był. 
Wskoczyła więc na jego grzbiet i odleciała do obozu.

***

Minął około miesiąc od kiedy Gaspar dostał wyrok 3 miesięcy w zakładzie karno-wychowawczym. Jednocześnie, cieszyła się, że nikogo nie wydał, ale jednocześnie… czy on jest, kurwa, głupi? Czy naprawdę myślał, że tak o może sobie to wszystko wziąć na siebie? Znaczy, tak, większość rzeczy to częściowo jego wina… ale i tak! Kazue i Colin też się włamali, a do tego rozwalili szybę. 
Jeszcze bardziej zdziwił ją fakt, że policja nie badała krwi na kawałku szkła czy chociażby odcisków palców. Cóż, pewnie to, że chłopak ciągle znajdował się w magazynie, było dla nich wystarczającym dowodem na te zbrodnie.
Córka Aresa postanowiła przyjść na spotkanie ze znajomym. Przyniosła w torbie nawet muffinkę, którą dostała od Colina, specjalnie po to, żeby dać ją Gasparowi.
Po całkiem długiej chwili (no, jakiejś godzinie, może nawet dłużej) w końcu znalazła się w sali do spotkań z dzieciakami odbywającymi kary.
— Kazue! — zawołał zadowolony chłopak, od razu przysiadając się do stołu. Oczy mu się świeciły, jakby właśnie znalazł skarb wart więcej niż całe jego życie. — Już myślałem, że nie przyjdziesz! Wiesz, jak tutaj jest okropnie?! — poskarżył się do przyjaciółki.
— Cześć, Gaspar. — przywitała go imieniem. W końcu w jakiś sposób zasłużył. Zaczęła szperać w torbie w poszukiwaniu za babeczką. W końcu wyciągnęła zawiniątko chusteczek z babeczką w środku. Upewniając się strażnikami, podała mu ją. – Proszę.
— Dzięku- CZEKAJ, powiedziałaś "Gaspar"?! — upewnił się, jakby nie dowierzał, że dziewczyna jednak zapamiętała jego imię. Jakby nie wierzył, że w końcu nie jest Gawłem.
— Ta. — odmruknęła, przewracając oczami. Skrzyżowała ręce i spojrzała z powrotem na chłopaka. Po czym położyła ręce na stole i się nachyliła. — Czy tobie coś, za przeproszeniem, się kurwa nie pomyliło? Czemu w ogóle myślałeś, że możesz coś takiego odpierdolić?! — wybuchła, oczywiście mówiąc o wzięciu wszystkiego na siebie. Chociaż dla strażników pewnie brzmiało to, jakby się na niego denerwowała za w ogóle włamanie się do magazynu biedronki i tylu innych przestępstwach.

Gaspar?
◇──◆──◇──◆
[533 słów: Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz