Minął tydzień, odkąd Aiden został oficjalnie uznany za zmarłego. Przez cały tydzień nie zmrużyłem oka, zastanawiając się, czy mój braciszek naprawdę nie żyję. Co prawda, przez brak snu, byłem ledwie żywy na treningach, ale czy jest w tym jeszcze jakikolwiek sens? W końcu prędzej czy później, wszyscy skończymy tak samo. Mnie pozostało już tylko czekać na ponowne spotkanie z bratem. W tym świecie… albo w tym drugim.
***
Minęły dwa tygodnie. Chejron w końcu namówił mnie, bym pozwolił dzieciom Hypnosa mnie uśpić. Może i to coś da, w końcu, miałem już do czynienia z ich mocami i wiem, że są one potężne. Co prawda, nie tęsknię za snem, tak, jak tęsknię za bratem, ale… bezsenne noce zaczynają mnie już męczyć. Po śmierci dziadka jedynie chwile tego błogiego zapomnienia, jakie dawały mi sny, było w stanie zachować mnie przy zdrowych zmysłach. Teraz, po śmierci Aidena, nie mogłem pozwolić sobie nawet na taki luksus.
***
Znalazłem się w bardzo jasnym, białym, kwadratowym pomieszczeniu bez drzwi i okien. Wzdrygnąłem się. Nie podobało mi się to miejsce. Czułem, że jeśli zaraz czegoś nie zrobię, wydarzy się coś złego.
Zacząłem krzyczeć i uderzać pięściami w białe, niewzruszone ściany. Próbowałem przypomnieć sobie, czy być może nie odziedziczyłem po mamie jakichś mocy do burzenia ścian. Gdy już skończyły mi się opcje do wyboru, kuliłem się i chlipałem cicho w kącie, jak zagubione dziecko, którym chyba rzeczywiście byłem
I w tej właśnie chwili, coś przykuło moją uwagę. W przeciwległym kącie stał chłopiec. Pod tym kątem, z zapłakanymi oczami ledwie mogłem go rozpoznać, ale pozwoliłem, by przepłynęła przeze mnie delikatna fala nadziei.
Ocierając łzy, wstałem i podszedłem do chłopca. Tak, teraz już widziałem go dokładnie. Rude włosy, dokładnie takie same, jak moje, acz miał ode mnie znacznie bardziej okrągłą twarz, odziedziczoną po naszej matce. Jego błękitne oczy wciąż zachowały w sobie szczyptę wesołości, mimo tak smutnych okoliczności.
Nie miałem wątpliwości, kim był stojący przede mną chłopiec. Uśmiechnąłem się smutno i położyłem mu rękę na ramieniu.
— Aiden — powiedziałem cicho. — Kochany Aiden.
Próbowałem go uścisnąć, ale brat odsunął się ode mnie. Jego wzrok stał się nagle mroczniejszy, a po kilku chwilach odezwał się głębokim, niepodobnym do własnego głosem.
— Andrew — zaczął. — Musisz mnie pomścić.
***
Po tych słowach się obudziłem. Gdy obejrzałem się po pokoju, zrozumiałem, że dzieci Hypnosa już nie ma. Pewnie same poszły spać, jak to mają w zwyczaju.
Trudno. Nie będę już ich potrzebował.
Mam nową misję do wypełnienia.
◇──◆──◇──◆
[397 słów: Andrew otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz