Słuchał go bardzo uważnie, przekręcając głowę dalej w bok. Z tego, co teraz zrozumiał, chłopak miał problem związany z boskim rodzicem. Pamiętał jak on sam go miał i sądził, że matka się do niego zacznie odzywać, kontaktować, pytać, czy wszystko okej itp. Jednak po jakimś czasie przekonał się, że to takie piękne nie jest. Nie wiedział, kim ten chłopak jest ani ile tutaj był już, ale było mu go żal.
— Powiem ci tak... Boski rodzic nie ma dla nas czasu. W sensie... Po prostu po przyznaniu się do ciebie potem już nie robi praktycznie nic i to jest przykre... Dla nich jesteś po prostu pionkiem w grze, czekających tylko aż cię coś zniszczy — oznajmił cicho, wiedząc, że taka była, jest i będzie prawda. Nie chciał być aż tak nieszczery i wciskać mu kit, że kiedyś się odezwie i wszystko będzie dobrze.
— Cóż kim ja jestem? Choi Youngseo, grupowy domku 17. Niektórzy nawet uznają mnie za dobrego słuchacza, osobnika doradzającego i osobę do rozwiązywania problemów. Ratunek dla osób, które nie mają nikogo do wygadania, a chcą to zrobić i po nich to widać — przedstawił się elegancko, kontynuując potem słuchanie.
— Jeśli chodzi o twoje oczy, są nawet ładne, nie widzę w nich nic okropnego. Poza tym, skąd masz gwarancję, że nagle się na tobie zawiódł? Przylazł w jakiejś postaci i ci to powiedział? Zadzwonił iryfonem? Huh? — podpytał, mrużąc swoje oczy delikatnie. Tamten im bardziej mówił o swoim rodzicu, tym bardziej było mu szkoda. Nie wiedział nawet, kim on był, aczkolwiek dla niego teraz nie było istotne. Widział po nim ten cholerny ból i było mu go strasznie szkoda. Ze wszystkich osób, z którymi rozmawiał, z nim najbardziej obawiał się rozmawiać, szczególnie że aktualnie wygląda na nerwowego człowieka. Musiał więc uważać bardzo na swoje słowa, które mogły skomplikować sprawę.
— Cóż, sam z boską matką nie mam dobrych... Też ma mnie gdzieś, pomimo tego, co robiłem, chciałem się jej przypodobać by była ze mnie dumna. Ale potem musiałem się pogodzić z faktem, że nigdy tak się nie stanie, nieważne jak bardzo by mi zależało. Zapewne więc boscy rodzice to mają, co jest cholernie okropnie! — powiedział potem lekko zły, by następnie przekrzywić po prostu głowę w bok. Był aktualnie lekko zły na siebie za to, że powiedział coś o sobie, a nie pomaga chłopakowi wcale, a przynajmniej takie odnosił wrażenie. Zamiast skupiać się na problemie tamtego, będzie sam się zwierzał w tej chwili jakby i on potrzebował pomocy. Mógł co najwyżej tym popsuć humor chłopakowi, co doprowadzało go do bólu wewnętrznego. Westchnął ciężko i wrócił na tamtego wzrokiem i słabo się do niego uśmiechnął.
— Póki co patrząc na twoją osobę, widzę coś więcej niż według ciebie „zjaraną” osobę. Pewnie zaraz, mi powiesz, że cię „w ogóle nie znam” albo bym „dał ci spokój”, ale po prostu nie możesz się przejmować tym przez cały czas. Rodzeństwo z domku i osoby dookoła ciebie także są rodziną, a rodzina trzyma się razem.
◇──◆──◇──◆
[484 słowa: Youngseo otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz