Gaspar był mocno zaskoczony takim ciągiem wydarzeń. Akurat był przerażony jak nigdy, że wpadnie z Kazue w porządne kłopoty. Ci pracownicy to kolejni pijani ludzie w tym sklepie. Tak naprawdę tylko to ich uratowało. Wszystko było tu tak dziwne, że Gaspar zdążył już zapomnieć, po co w ogóle tu przyszli. Aż dziwne, że jeszcze przed chwilą jego priorytetem było kupienie roślin.
Chłopak nie potrafił rozpoznać, czy Kazue żartowała, czy nie. W każdym razie wolał się tym specjalnie nie przejmować. Nie wiadomo, jak długo będą musieli przetrwać w tym magazynie. Nie mógł się jej bać, honor by mu na to nie pozwolił.
Bardzo się cieszył, że ich podróż, która z początku miała być całkowicie normalna, zamieniła się we włamanie do magazynu. Przynajmniej coś się działo, a to było dla niego najważniejsze. Dlatego nie mógł się powstrzymać od pokazania swojego super giga entuzjazmu nawet przed taką Kazue, którą dopiero co rzuciła nim w podłogę. Dziewczyna wydawała mu się trochę dziwna, bo nigdy nie wiedział, co ma na myśli. Trochę go to zdezorientowało.
— Musimy przejść do planu przetrwania. — Gaspar starał się, żeby jego ton głosu brzmiał poważnie. Nie brzmiał. — Nie wiadomo, ile nocy tu spędzimy-...
Nagle Kazue kopnęła go w kostkę.
— No co! Ja po prostu myślę realistycznie! Jest już wieczór, zbliża się noc, a wtedy tym bardziej nie będziemy mieli szansy się stąd wydostać. A skoro my nie znaleźliśmy żadnego wyjścia, to wątpię, żeby temu menelowi się to udało. My przynajmniej jesteśmy trzeźwi i w ogóle. A to oznacza, że on wciąż gdzieś tu jest. — Gaspar uśmiechnął się kpiąco. Byli w takiej dupie, że nawet dla niego powoli przestawało to być śmieszne (bardzo) powoli — Mam na myśli, że spędzimy noc z żulem w jednym magazynie.
— Ja pierdole — westchnęła Kazue po polsku.
— Co? — zdziwił się Gaspar. Dla niego to był tylko dziwny zlepek liter. Nie rozumiał takich pięknych polskich słów. Nie czekając na odpowiedź, mówił dalej. — Potrzebujemy fortu. Zbudujemy jakąś kryjówkę i będzie super.
Dziewczyna się zgodziła, więc Farkas pobiegł po więcej kartonów, szczęśliwy jak małe dziecko. Po kolei wyrzucał na podłogę ich całą zawartość, nie przejmując się, że potem ktoś może to zobaczyć. Przestał uważać pracowników tego sklepu za realne zagrożenie. Przeniósł puste pudła w jedno miejsce, aby móc odpowiednio je ustawić.
— Nie możemy być za bardzo na widoku. Niby raczej nikt już nie będzie tu chodził, ale bardzo możliwe, że ten menel nadal gdzieś tu jest. Trzeba się ukryć, ja się tym zajmę!
Nie czekając na reakcję, szybko pobiegł na drugi koniec magazynu, aby rozejrzeć się za kryjówką. Czuł się naprawdę dobrze. W jego oczach to wszystko było niesamowitą przygodą. Sprawdzał niemal każdy zakamarek, aby znaleźć taki, w którym mogliby zbudować fort. Między nogami przebiegło mu kilka myszy. W jednej chwili zapomniał, po co w ogóle tu przyszedł. Ucieszony wziął je na ręce. Był dzieckiem Demeter, więc przed nim nie uciekały.
— Jakie milutkie…! — zachwycał się pod nosem.
Dwie z nich, które zostały na ziemi, podreptały w innym kierunku. Z jakiegoś powodu Gaspar postanowił pójść za nimi. O dziwo ta decyzja cokolwiek wniosła do jego sytuacji. Po paru minutach dotarł z myszkami do praktycznie idealnego miejsca. Aby się do niego dostać, trzeba było przejść jakimś brudnym, wąskim korytarzem, kompletnie niewidocznym z magazynu. Prawdopodobnie dawno nikt z niego nie korzystał. Piętnastolatek nie miał pojęcia, jakie w ogóle było jego zastosowanie i dlaczego został wybudowany, ale niezbyt się nad tym zastanawiał. Grunt, że na jego końcu była zasłonięta deskami dziura w ścianie, która prowadziła do pustego, niezbyt dużego pomieszczenia. Nie było w nim kompletnie nic oprócz brudu i mysich nor. Nie było również żadnego źródła światła, więc panowała tam ciemność, ale nie na tyle, żeby nie dało się niczego zobaczyć. Chłopak uznał to za plus — w końcu to miała być tajna kryjówka! Nie przeszkadzał mu też brud. W swoim życiu całkowicie do niego przywykł. Nigdy nie dbał o czystość, co można stwierdzić, na przykład patrząc na jego ubrania. Do mysich nor też nic nie miał. To były jedne z jego ulubionych zwierząt.
Uradowany pobiegł z powrotem do Kazue. Przez całą drogę się darł.
— MAMY KRYJÓWKĘ! IDEALNĄ!
Gdy już dotarł do koleżanki, zdyszany z emocji spróbował streścić sytuację.
— Myszy mnie zaprowadziły do jakiejś tajnej nory — po chwili zdał sobie sprawę, jak dziwnie to brzmi. — Eee, to znaczy, mamy idealne miejsce. Trochę tam syfu, chyba ci to nie przeszkadza? — upewnił się. Ale nawet jeśli, to niewiele go to obchodziło.
— Chodź, zaprowadzę cię — dodał po chwili.
Miał nadzieję, że tym razem Kazue go doceni. Przecież się starał, co nie…?
◇──◆──◇──◆
[742 słowa: Gaspar otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz