Szwed słuchał dziewczyny. Czy ją rozumiał? Tak. Prawie swoje całe życie spędził w obozie. Widział wiele przypadków, gdzie heros nie był zadowolony ze swojego boskiego rodzica. Nie da się go zmienić. Możesz być z tego szczęśliwy lub załamany. Możesz się być, okazać zupełnie inny niż twoje rodzeństwo, przez co będziesz czuć się, jakbyś trafił swojego boskiego rodzica w płatkach śniadaniowych lub opakowaniu po chipsach.
— Niezależnie kto ci się trafi – zaczął mówić chłopak spokojnym głosem. — Pamiętaj, że i tak będzie dobrze. Wszyscy z nas jesteśmy wyjątkowi na swój sposób. Wszystkie dzieci są wyjątkowe, nieważne czy to potomek Zeusa, czy jakiegoś innego Domestosa. Wszyscy mamy jakieś zdolności. Bardziej przydatne lub mniej. Mniej lub bardziej niebezpieczne.
On sam znał wiele obozowiczów, jego staż mówi sam za siebie. Od znanych bogów, takich jak Hermes, Ares czy Afrodyta do takich, które usłyszał raz w życiu, a żyje już nie aż tak krótko. Może jego nowa koleżanka też okaże się być córką, kogoś z wielkiej trójki! To może być ciekawe… czy wyglądała na takiego kogoś? Dzieci Hadesa są emo (nie mam na celu obrazić nikogo), więc to odpada. Może Posejdona? Tylko ciekawe czy lubi pływać.
Hiszpanka patrzyła zamyślona przed siebie. Na niebo, czyste, bez chmur. Lucas dołączył do wspólnego obserwowania. Może by tak ją jeszcze czymś pocieszyć? Co robią ludzie, by pocieszyć innych.
Pierwsze co przyszło mu do głowy to przytulenie.
Czy przytulenie dziewczyny, którą znasz parę godzin, będzie dobrym pomysłem? Czy nie pomyśli sobie, że ją podrywa? Lucas jest prawiczkiem i nie umie przebywać z dziewczynami, nie licząc jego własnej siostry.
Jego ręka już pomału próbowała objąć zielonooką dziewczynę.
Dasz radę Lucas. Nie jesteś pizda.
Kiedy jednak to już miał się odważyć, nagle wstała z miejsca.
— Mam pomysł. Może obejrzymy obóz z wysokości? — zaproponowała.
— Jak chcesz to zrobić?
Nic nie odpowiedziała. Podbiegła do dość dużego drzewa. Sprawnie weszła na samą górę. Dopiero na szczycie zerknęła czy blondyn za nią podąża. Tak, również próbował wdrapać się na drzewo, jednak kiepsko mu to szło. Na szczęście Eleanor jako dobroduszny człowiek, pomogła mu. Lekko rozdarł sobie koszulkę, ale to chyba nie taki duży problem. Dzieci Aresa często łażą z rozdartymi ubraniami i nikt im nie zwraca za to uwagi, a nawet jak tak, od razu w mordę i po problemie.
Lucas nie spodziewał się tego, że obóz z góry może tak cudownie wyglądać. Kolorowe domki, plaża, arena do ćwiczenia walki. To wszystko wyglądało jak namalowane lub zrobione w photoshopie. W życiu Herosa są dwa momenty życia. Pierwszy. Jak ten teraz. Zdajesz sobie, że tylko ty i inne dziwaki podobne do ciebie mogą zaznać tak wyjątkowego życia. Masz magiczne zdolności, a twoją starą lub starym jest sam bóg. Drugi. „Kurwa, po co się urodziłem jako ten pierdolony heros’’. Chłopak o tym drugim za bardzo myśleć nie chciał. Wtedy zapewne zrobiłoby mu się przykro, a on nie chciałby, żeby Eleanor zobaczyła jego smutek. Nie chciał jej straszyć tym, co ją czeka.
— Zauważyłem, że bardzo lubisz lasy — zaczął mówić. Chciał jakąś rozpocząć rozmowę. — Opowiesz mi, czemu darzysz je taką dużą sympatią?
◇──◆──◇──◆
[500 słów: Lucas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz