W pewnym momencie Gaspar stanął w miejscu. W pierwszej chwili nie zrozumiał, co się właśnie stało. Stał, wpatrzony w zamkniętą drugą część magazynu. Ten cały Colin, który miał ich uratować, zamknął się z Kazue. A to oznaczało, że cała trójka znalazła się w wielkiej dupie.
— No ja pierdole… — westchnął załamany Gaspar.
Nie za bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Wizja spędzenia tu ostatnich dni swojego życia przestała wydawać mu się taka zabawna. Mogłoby być śmiesznie, gdyby był z nim ktoś jeszcze. No dobra, miał myszy i szczury. Ale to z Kazue, którą mógł ciągle wkurzać (a ona jego, nazywając go Gawłem) w magazynie było fajnie. Fakt, że został oddzielony od reszty społeczeństwa w tak głupi sposób, trochę go przybijał.
Usiadł na zimnej podłodze, zastanawiając się nad tym wszystkim. Zaczęło go oblegać stado szczurów. Dwa z nich wygodnie rozłożyły się w jego włosach, ale Gasparowi niespecjalnie to przeszkadzało. Wtedy przyszło mu do głowy, że może Kazue i Colin zrobili to specjalnie.
Gdy tak dłużej o tym myślał, zaczęło mu się wydawać to coraz bardziej realne. To był jeden z rzadkich momentów jego życia, w którym poważnie się nad czymś zastanawiał. Lubił mieć jakichkolwiek znajomych, ale odkąd trafił do obozu, zadawał się z prawie samymi zwierzętami. Poczuł, że trochę tęskni za Budapesztem. Może i zadzierał z kim tylko się da, przez co lądował w szpitalu, ale przynajmniej nie zamykał się w magazynie. No dobra, to było super i cały czas bardzo się cieszył, że zbudują tam swoją kryjówkę i w ogóle. Ale zostały mu tylko szczury.
I tak jak zwykle, nagle przestał się tym przejmować. Wstał, aż kilka szczurów spadło na podłogę. Kiedyś stąd wyjdzie. Może nawet Kazue zacznie go wołać. No bo kto jej będzie gadał o traktorach?
Ruszył w stronę działu z jedzeniem. Pocieszył się, że chociaż ma pewność, że nikt go za to nie pobije. Miał dość spadania na ciężkie półki.
Spędził w ten sposób jakieś pół godziny. Chodził między regałami i brał, co popadnie. Gaspar był już tak najedzony, że czuł się dokładnie tak, jakby zaraz miał wybuchnąć. Nic przyjemnego, ale nie zamierzał przestać. Aktualnie nie miał nic lepszego do roboty. Usiadł, oparł się o ścianę i otworzył sobie paczkę orzechów. Nie minęło kilka sekund, a przydreptało do niego kilka szczurków. Chłopak bez zastanowienia podzielił się z nimi swoją zdobyczą, a nawet pozwolił im wejść do środka paczki. W jego życiu coś takiego jak higiena po prostu nie istniało. No dobra, zdarzało mu się umyć. Jeśli o coś dbał, to o włosy, ale wtedy były w tragicznym stanie przez szczurze gniazdo. Wcale mu to nie przeszkadzało. Nie miał już siły, żeby cokolwiek mogło mu przeszkadzać. Postanowił trochę się przespać. Najpierw obszedł pół magazynu, aby znaleźć sobie coś miękkiego do leżenia. Z jakiegoś nieznanemu reszcie świata powodu spanie w kryjówce wydawało mu się zbyt nudne i oczywiste. Zamiast tego wybrał sobie inne miejsce.
Położył się na samej górze wielkiej półki.
Wpadł na ten genialny pomysł, bo zawsze uwielbiał spać gdzieś wysoko. Zazwyczaj były to w miarę normalne miejsca — w Szwecji porozwieszał sobie kilka hamaków do spania, ale jeszcze nigdy nie spał na półce w magazynie Biedronki.
Zasnął niemal błyskawicznie. Z początku spał spokojnie. Jego sen zaburzył fakt, że kompletnie nie wykazał się wyobraźnią. Jak można się spodziewać, przekręcił się i spadł. Kilka minut temu myślał o tym, że ma nadzieję, że już nigdy więcej Kazue nie popchnie go na półkę, ale spadnięcie z niej okazało się jeszcze gorsze.
Leżał na brudnej, zimnej podłodze jak tysiąc nieszczęść. Albo i więcej. Został sam w magazynie jakiejś Biedronki, otaczały go niezbyt czyste szczury, a w dodatku był cały obolały. Co prawda nie spadł w jakiś szczególnie niefortunny sposób, ale trochę się poobijał. Wszystko go bolało. Uznał, że jakikolwiek ruch zbyt by go wykończył, więc wolał nic nie robić. Westchnął raz czy dwa i spróbował znów zasnąć. Gasparowi było najbardziej niewygodnie, jak tylko się da, a sen pozwoliłby mu o tym nie myśleć.
◇──◆──◇──◆
[650 słów: Gaspar otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz