piątek, 27 stycznia 2023

Od Kazue CD Gaspara — ,,Kazue i Gaspar adoptują dziecko”

Poprzednie opowiadanie

Kazue cały wieczór spędziła na pielęgnowaniu swojej skóry, włosów, czy ogólnie… swojego zdrowia psychicznego i fizycznego.
Przyrządziła sobie sałatkę owocową, na którą rzeczy kupiła w sklepach Nowego Jorku. Banany, jabłka, pomarańcze… jakiekolwiek owoce, o których da się pomyśleć, pewnie tam były (oprócz gruszek). Po zjedzeniu obmyła miskę butelkowaną wodą na zewnątrz.
Przeszła do łazienek, w których umyła i siebie, i włosy, wodą sięgającą ok. 37°C. Starannie pokryła włosy szamponem, który ma zapobiegać przetłuszczaniu się włosów. Spłukała zimną wodą, i powtórzyła po raz drugi.
Będąc pewna, że wszystko jest spłukane, nałożyła odżywkę emolientową. Odczekała 15 minut, po czym spłukała odżywkę, również zimną wodą.
Po zakończonej pielęgnacji włosia ruszyła z ręcznikiem z powrotem do domku piątego, gdzie nałożyła na twarz maseczkę peel-off w kolorze czerwonym o zapachu malin. Może i niezbyt odpowiadał jej ten zapach, ale jakoś przetrwa. Nie lubi kremów, więc maseczki to jedyna inna opcja, o której mogła myśleć.
Kiedy tylko czekała na wyschnięcie maski na dole całego domku, usłyszała walenie w okno. Ta, zajebiście.
Już słysząc to wkurwiona Kazue, podeszła do okna i je otworzyła. Była w samym szlafroku, kapciach z kotem, włosami owiniętymi w ręcznik i czerwoną, jeszcze lepiącą się maską na twarzy.
— Czego kurwa?! — powiedziała przez zęby, widząc Gaspara. Szybko jej uwagę jednak przyciągnął widok kociaka trzymanego przez herosa. W tym samym momencie jej nastawienie całkowicie się zmieniło. — O mój Boże! Kicia! — zawołała, badając wzrokiem kota.
W jej głowie już ustaliła kilka rzeczy. Była to kotka, wnioskując po szylkretowym umaszczeniu. Nie miała więcej niż rok. Była najbardziej typowym kotem, którego da się spotkać. Bursztynowe oczy, bura, typowy dziki kot, którego widywała. Dokładniej, czarna szylkretka, tygrysio pręgowana, z trochę mniej niż 25% bieli. Chociaż ciekawiło ją jedno.
Kociak był długowłosy. Zazwyczaj nie występowało to u dachowców. Wywnioskowała więc, że po obu stronach drzewa genealogicznego musiały znajdować się rasy długowłose. Z budowy nie przypominała żadnej rasy. Nie było o tym nic ciekawego. Zwykły kot.
— Wezmę ją. — powiedziała od razu, ale dopiero po tym zaczęła się zastanawiać. — O Jezu… ile ja będę płacić za weterynarza, karmę, drapak, zabawki… i muszę przestawić rośliny, żeby nie zjadła nic trującego… eech… będę musiała prosić rodziców… a to znaczy, że będę musiała do nich przyjechać. Kurwa no. Jeszcze za pociąg będę płacić. Ja pierdolę. — skończyła w końcu, przeskakując do drzwi i otwierając je. — Wchodź tu, zanim się rozmyślę. — mruknęła, znowu zdenerwowana zaplanowanymi wydatkami. — Odrobaczania, szczepienia, kastracja… — po cichu wymieniała, pewnie licząc, ile to wyjdzie. Miała wrażenie, że aż rozbolał ją portfel.

Gaspar?
◇──◆──◇──◆
[409 słów: Kazue otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz