niedziela, 15 stycznia 2023

Od Youngseo do Colina — „Jak jeziorko przyciąga ludzi”

Dzisiejszy dzień postanowił spędzić nad wodą, ponieważ jak on sądził, wilgotne powietrze, jest o wiele przyjemniejsze. Uwielbiał wracać wtedy do wakacji ze swoim ojcem, który zabierał go z Seulu do Incheon, jednego z portowych miasteczek w Korei Południowej, w celu zabawy w rybołówstwo czy po prostu spędzenia czasu nad wodą. Stare czasy, które dla niego samego były dość przyjemne. Wtedy jeszcze nawet mógł spędzić czas ze swoją siostrą, która wtedy miała 15 lat. Ostatnia chwila a jaka przykra. Pomimo tego nie żył przeszłością i po prostu wszedł na jakieś molo, siadając po chwili na nim. Spoglądał tak na wodę przez jakiś czas, by następnie jednak zauważyć dopiero potem jakiegoś chłopaka. Podskoczył aż w miejscu, łapiąc się za klatkę piersiową, w którą dzisiaj był skaleczony, ponieważ był tak głupi, że podczas treningu zwyczajnie się w nią przeciął. Tak to jest czasami, kiedy jest się chodzącym idiotą.
— Boże typie, nie strasz mnie! — zaczął najpierw, a potem, widząc jednak jego minę, ogarnął się lekko. Wyglądało to na razie, że będzie musiał bawić się w wysłuchiwanie problemów albo nie daj boże w psychologa czy jeszcze innego terapeutę. Nic do tego nie miał, aczkolwiek czasami było to strasznie ciężkie.
— Coś się stało? Smętną masz minę — oznajmił mu po chwili, patrząc na niego z bezpiecznej odległości, bo ludzie pod wpływem smutku lub agresji mogli zrobić naprawdę wiele. Popełnić morderstwo, samobójstwo, kradzież, pobicie i inne takie. Pomimo jednak był on odważny i wiedział, że jeśli zaatakuje, obroni się, z możliwością określenia kto by wygrał. Plusik dla niego. Przymrużył nawet delikatnie oczy, przez co mogłoby się wydawać jakby ich w ogóle nie było, a następnie skrzyżował ręce na klatce piersiowej. On sam był cierpliwy pod różnymi względami, dlatego po prostu czekał, aż ten odpowie, bo na razie nic od niego nie usłyszał. Co on miał jakieś śluby milczenia sam ze sobą czy jak? Nie chcąc jednak zabierać mu jego własnej przestrzeni, po prostu siedział w miejscu. Wiedział, że jeśli tamten będzie potrzebował jakiejś pomocy, chętnie ją weźmie na siebie, nawet jak ten będzie chciał jakiegoś przytulasa czy może jeszcze coś innego. Po ludziach można się spodziewać różnych zachcianek, nawet jeśli nie byli kobietami w ciąży.
— Wiesz, może się jeszcze nie znamy, ale to nie oznacza, że ci nie pomogę... Jeśli nie masz takiej osoby, chętnie cię posłucham, nikomu nawet nie powiem, obiecuję. Duszenie tego w sobie także ci nie pomoże — dopowiedział potem poza długiej, dla niego ciszy, która robiła coraz gorszy klimat. Nie chciał, by tego dusił w sobie, choć w ogóle się jakoś nie znali. Nie lubił widzieć smutnych ludzi, ponieważ on sam od razu się dobijał. Wolał, by oni czuli się lepiej niżeli on sam. Nie lubił załatwiać swoich spraw, a jak już to lepiej w pojedynkę niżeli ktoś miał mu pomagać. On komuś może, lecz jemu lepiej nie. Miał za błahe w porównaniu do innych, których wysłuchiwał. Miał w to doświadczenie, dlatego tym razem i dla tamtego zaoferował jakąkolwiek pomoc w swoich sprawach. Patrzył więc na niego spokojnym i przyjaznym wyrazem, zamieniając się już w słuch, a nawet i kawałek przybliżając, by lepiej go po prostu słyszeć. Może i przechodzący tu obozowicze mogli to odebrać jako kręcenie ze sobą, aczkolwiek on tego nie chciał, a także go to nie obchodziło, na razie.


Colin?
◇──◆──◇──◆
[537 słów: Youngseo otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz