W ciągu tych paru dni swojego pobytu w tym cudownym miejscu Gaspar zdążył narobić sobie wrogów. Wiadomo, że byli zwykłymi debilami, a niektórzy z nich byli nawet od niego młodsi, chociaż zapewne nie zdawali sobie z tego sprawy. Przy niskim wieśniaku czuli się bardzo pewnie. Oczywiście nie mieli pojęcia, kim jest ta wkurwiająca laska, i że gdyby chciała, to pewnie wyrzuciłaby ich na drugi koniec sali. Obecność policjantów mocno przeszkadzała Gasparowi w jego genialnym planie. No dobra, nie miał żadnego planu. Był po prostu strasznie zły. A tak właściwie, to policjanci mogliby mu się jeszcze przydać. Chłopak miał jeszcze cień nadziei, że tym razem jakoś zareagują. Przecież to nie on zaczął, tylko ci gówniarze. Z jakiegoś powodu bardzo rzadko mieli poważniejsze problemy.
Poza tym Farkas czuł się beznadziejnie. No bo w końcu był herosem, w dodatku starszym, a dawał im tak sobą pomiatać. Oni nie wiedzieli, kim tak naprawdę był, ale jego samoocena mocno na tym ucierpiała. Nie mógł wiecznie tego ignorować. To był idealny moment, aby pokazać im, że nie mogą wszystkiego. Zwłaszcza że Kazue była obok. Gaspar nie rozumiał do końca, dlaczego, ale chciał jej zaimponować.
Na moment spojrzał na policjantów. Nie patrzyli na nich. Sytuacja była bardzo korzystna — po chwili poszli w swoją stronę, nie przejmując się generującymi się w głowie Gaspara pomysłami.
— Ja pierdolę. — Chłopak wypowiedział te słowa z niesamowitym spokojem. — Odpierdolicie się wreszcie, czy mam wam coś zrobić?
Banda idiotów nie wyglądała na wystraszonych, co niezbyt spodobało się Gasparowi. Musiał coś zrobić, koniecznie. Nie myślał nad tym długo — wziął nóż ze sztućców ze stołu i skierował go w kierunku jednego z dzieciaków.
— Po pierwsze, ta wkurwiona laska w każdym momencie może wywalić cię przez okno. Jak już się tobą zajmiemy, to nie będziesz słuchał już żadnych wywodów, obiecuję.
Samo gadanie nie wystarcza. Gaspar rzucił w bok nóż. Uznał, że to kiepski pomysł. Nóż nadawał się raczej do smarowania masła, zresztą, nie zwariował aż tak. Po prostu rzucił się na dzieciaka. To był jego sprawdzony sposób, który zastosował w swoim niespokojnym życiu już wiele razy. Zgodnie z zamierzeniami, wkurzający kretyn poleciał na podłogę, zmiażdżony pięćdziesięciokilowym ciężarem Gaspara. No, grunt, że wyrżnął dość mocno. Najwyraźniej nikt się tego nie spodziewał, bo wszyscy wokół wpatrywali się w milczeniu w tę dziwną walkę. Tylko Kazue zajęła się jakimś drugim chłopakiem. Zadowolony z sukcesu Gaspar nie pomyślał, że może powinien być odrobinę ostrożniejszy. Chwycił krzesło, i zaczął uderzać nim w przerażonego chłopaka. Piętnastolatek nie rozumiał, dlaczego tym razem jego wróg wcale nie reagował. Leżał wciąż w tej samej pozycji, dzielnie przyjmując wszystkie ciosy.
Po chwili Gaspar niestety ogarnął, o co chodzi. Do pomieszczenia wszedł jeden z wychowawców. Oczywiście nie znał sytuacji, więc był pewny, że to Gaspar jest tu jedynym dręczycielem. Jednym mocnym ruchem odciągnął go, coś tam krzyknął i wyprowadził.
Był zaskoczony, ale przecież to musiało się stać. Był w zakładzie karnym, tutaj nie mógł tak po prostu bić dzieci krzesłem i nie zostać przyłapanym. Mimo że w zasadzie to oni go dręczyli, a nie on ich. Spojrzał z załamaniem w psich oczach na Kazue, która w ostateczności też musiała z nim pójść. Wychowawca uznał, że też zachowywała się zbyt agresywnie i nieodpowiednio. Jeszcze nie wiedział, że ona wcale nie jest stąd.
Szli korytarzem w całkowitej ciszy. To wszystko było gówno warte. Gaspar najpierw kłamał dla niej w sądzie, a teraz sam wpakował ją w kłopoty. I to w taki debilny sposób! Nie powinien dawać się tak łatwo sprowokować jakimś dzieciakom. A jeśli już, to lepiej byłoby wyładować swój gniew w jakiś ostrożniejszy sposób. Ale było już za późno nawet na jakiekolwiek przemyślenia. Gaspar zawsze będzie tylko Gasparem. Skoro problemy w sądzie niczego go nie nauczyły, to już chyba nic mu nie pomoże.
Bardziej niż kary bał się jednak o Kazue. Nagle stała się dla niego miła, ale to dlatego, że jej nie wydał. Był przekonany, że teraz, kiedy wpakował ich obu, wszystko wróci do normalności. Albo jeszcze gorszej normalności. Przed wejściem do gabinetu obiecał sobie w myślach, że jeśli dziewczyna go za to znienawidzi, to postara się po prostu o tym zapomnieć. Nie może się tak przejmować jakąś laską, to nienormalne!
◇──◆──◇──◆
[683 słowa: Gaspar otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz