To był zwyczajny, wiosenny poranek. Gaspar cieszył się z lepszej pogody. Nienawidził zimy, a zwłaszcza tegorocznej nie wspominał zbyt dobrze. Na szczęście pogoda była już lepsza, więc mógł wrócić do swojego normalnego trybu życia, jakim było zachwycanie się wszelkimi możliwymi roślinami, zwierzętami i traktorami. W skrócie — życia jak wieśniak. Prawdopodobnie właśnie taką opinią szczycił się u większości obozu, ale niezbyt go to obchodziło. Poszedł na pole truskawek, aby doglądać, jak rosną.
O dziwo spotkał tam jakąś dziewczynę (Gaspar raczej nie był przyzwyczajony do towarzystwa samic). Trochę ją już kojarzył, więc postanowił podejść i zadać jakiekolwiek denne pytanie, byle tylko zwróciła na niego uwagę. W ciągu ostatnich kilku dni chłopak prawie nie rozmawiał z nikim poza wiewiórkami, więc wiedział, że dobrze mu to zrobi.
Nie był już tego taki pewny, gdy nazwała go Gaweł. Zwrócił na to nawet większą uwagę niż na propozycje, która przecież bardzo mu się spodobała.
— KURNA, NIE JESTEM GAWEŁ! — Zdenerwował się. Najwidoczniej nie przewidział, że przez to tym bardziej nie przestanie go tak nazywać. — MAM NA IMIĘ GASPAR!
Uznał, że to wystarczy. Przynajmniej na razie.
— Noo, jasne, że tak! — Spokojnie wrócił do tematu podróży — Tylko czym? Ja myślę, że najlepiej by było pegazem, super się nimi lata. Rok temu często chodziłem do stajni. Mają takie fajne siano! W sumie to nawet całkiem nieźle smakuje…
Nagle przerwał. Zrozumiał, że chyba nie tak wywiera się dobre wrażenie na ludziach.
Kazue zgodziła się na to, więc oboje ruszyli do stajni. Niby to nie było nic takiego, ale Gaspar bardzo się tym podekscytował. Dawno nie był w Nowym Yorku, a z jakiegoś powodu spodziewał się, że wydarzy się coś ciekawego.
Wzięli dwa pegazy ze stajni i ruszyli w drogę. Gaspar uwielbiał to robić. Lubił latanie pegazem prawie tak bardzo, jak jeżdżenie traktorem, czyli naprawdę bardzo. Oczywiście musiał się podzielić tą wspaniałą pasją z Kazue.
— Świetnie, Gaweł — burknęła.
— ILE RAZY MAM POWTARZAĆ! N I E J E S T E M GAWEŁ!
Gaspar zdenerwował się tak bardzo, że prawie spadł z biednego pegaza. Spojrzał w dół i dopiero zdał sobie sprawę, że powinien trochę bardziej uważać, jeśli nie chce skończyć tak jak zimą, gdy spadł sobie z drzewa. Uśmiechnął się na to wspomnienie. Oczywiście wtedy wcale nie było mu do śmiechu, ale szybko zaczęło bardzo go to bawić, podobnie jak wiele innych żenujących sytuacji z jego życia.
— Hahaha, Gaweł nie pierdol — dziewczyna szybko oderwała go z kolejnego bezsensownego zamyślenia.
Gasparowi powoli siadały nerwy. Zaczynał się zastanawiać, dlaczego w ogóle się na to zgodził, ale uświadomił sobie, że pewnie sam nie jest lepszy. Przecież to ona przez resztę drogi musiała wysłuchiwać o jego nowych silnikach do traktorów. W pewnym momencie naprawdę się rozgadał. Wydawało mu się, że każdego obchodzi to tak samo bardzo jak jego. I chociaż z początku go słuchała, to w pewnym momencie powiedziała, żeby w końcu się zamknął. Chłopak niekoniecznie miał na to ochotę, ale po jeszcze kilku zdaniach o tym, jak przez przypadek rozwalił kierownice, stwierdził, że Kazue lepiej nie podpadać. W końcu jest córką Aresa.
Na szczęście chwilę później byli już na miejscu. Gaspar rozejrzał się z wielką nawet jak na niego radością. Co prawda nie miał pojęcia, gdzie tu znaleźć sklep z sadzonkami, ale miał nadzieje, że przynajmniej jego towarzyszka wie.
— Ale super! Ja u siebie w Szwecji nie mam takiego miasta. Wszędzie są tylko wypizdowia, ale to bardzo dobrze. Przynajmniej mam co robić, bo tutaj to się zesrać można. A tak właściwie to jestem z Budapesztu. Ale i tak sporo życia mieszkałem w jakichś innych randomowych krajach, teraz już nie, w sumie trochę szkoda.
Sam nie do końca wiedział, co gada. Po prostu mówił mówić. Jednak tym razem sprowadziło go to do niezwykle rzadkiej u niego sytuacji. Na moment poczuł się znacznie gorzej niż zwykle. Przypomniało mu się, dlaczego tak właściwie wylądował w Szwecji z traktorami.
— Ee, to gdzie jest jakiś sklep…? — Zapytał w końcu.
◇──◆──◇──◆
[639 słów: Gaspar otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz