wtorek, 10 stycznia 2023

Od Kazue do Colina CD Gaspara — „Drzewo oliwne (wcale nie ma tu drzew oliwnych)”

Poprzednie opowiadanie

Kiwnęła głową, kiedy on poszedł po picie. A tak naprawdę, to miała nadzieję, że żadna mysz się tu nie pojawi. Nie miała przy sobie broni. Czemu by miała brać broń do Nowego Jorku? Poza tym, jeśliby coś zrobiła jakiejkolwiek myszy, to nie usłyszałaby końca od Gaspara (no, chyba że znowu by mu przyjebała).
Czekała w miarę spokojnie, oprócz obawy o myszach. Kiedy przyniósł 3 Liptony, od razu zwinęła jednego. Wypiła go, prawie że całego od razu.
No fajnie, że mógłby tu zamieszkać. Ona nie. I zdecydowanie się z tym nie ukrywała. Chwilę go posłuchała, odpowiadała, i stwierdziła, że to czas, żeby to ona go denerwowała.
– Muszę iść po nóż kuchenny. — powiedziała pod nosem, jakby „wymsknęło” się jej z myśli. – A tak w ogóle, jaką masz grupę krwi? Bo ja 0-. Fajnie, co nie? – spytała się chłopaka.
– C-co? Po co ci nóż? – spanikował, odsuwając się od dziewczyny. Kazue tylko na niego spojrzała, nie rozumiejąc o chuj mu chodzi. – Jestem za młody na śmierć, szczególnie z rąk wściekłej córki Aresa… – powtarzał pod nosem, jakby szepcząc, chociaż Rosjanka ciągle go słyszała.
– Umm… no to… ej! – krzyknęła, chcąc odwrócić jego uwagę. — Jakie jest twoje ulubione umaszczenie kota? Osobiście lubię takie bure, szylkretowe. Chciałabym mieć kiedyś takiego kota! Nazwałabym go Honorata. – zaczęła nowy temat, tym razem o… kotach. Tak, kotach. Może i na to nie wygląda, ale Kazue uwielbia koty. Zdecydowanie woli koty niż psy.
– Ee… takie podobne do traktora albo krowy. – odpowiedział, nie zastanawiając się zbytnio nad swoją odpowiedzią. Heroska po tej odpowiedzi stwierdziła, że ma dość.
– Idę po ręczniki. – powiedziała krótko, nie precyzując. Wyszła, odeszła kilka alejek i wyciągnęła telefon.
Blisko załamania, zadzwoniła do swojego ukochanego syna Posejdona. Z dwóch powodów. Po pierwsze, wiedziała, że raczej odbierze. Po drugie, raczej by nikomu nie powiedział o tym.
No więc, jako ostatnia nadzieja, zadzwoniła do śmierdzącego rybą herosa. I tak jak przewidywała, odebrał.
– W skali od 1 do 69, jak bardzo mnie tam potrzebujesz? – odpowiedział, jakby od razu wiedział, o co chodzi.
– 69 na 69. Utknęłam z jakimś wkurwiającym, brudnym fanem traktorów i szczurów w magazynie Biedronki na Manhattan Ave. Ładnie proooszę, przyjdź. — powiedziała, próbując nadmiernie zasłodzić swój głos. Żeby jej tu przyszedł, bo inaczej dostanie w ryj 2 razy mocniej niż Gaspar, kiedy wylądował na półce.
– Wczoraj mnie topisz, dziś chcesz, żebym ci ratował dupę? – spytał się, chociaż kiedy Kazue już chciała odpowiedzieć, kontynuował. – Wchodzę w to.
– Dziękujęę. – powiedziała radośnie. – Aa… jak zamierzasz wejść?


Colin?
◇──◆──◇──◆
[401 słów: Kazue otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz