poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Od Caroline CD Terry'ego — ,,Rzeźnia nr 7"

Poprzednie opowiadanie

Caroline miała wrażenie, że zaraz dowie się, jak to jest kiedy pęka ci żyłka.
Dzieci Hermesa zawsze działały jej na nerwy. Głośne to było, irytujące i jeszcze kradło. A tych konkretnych synów Hermesa nie lubiła szczególnie.
— Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nikt tu nie jest zainteresowany twoimi żałosnymi…
— Ej, moje produkty można opisać na wiele sposobów, ale z pewnością nie są żałosne — przerwał jej od razu Niketas. — Są na przykład wspaniałe, cudotwórcze, przepyszne i wcale nie w wygórowanej cenie! Naprawdę, przemyśl to, żebyś nie żałowała.
Ulf niemal ciągnął brata za łokieć, żeby go stamtąd zabrać, ale średnio mu to szło.
Dziewczyna powtarzała sobie w myślach, że musi zachowywać się dojrzale i nie może się na niego rzucić, bo nie ma ochoty na kolejny dyżur w towarzystwie harpii. Poza tym, sami się o to prosili, wkurwiając ją, kiedy trzymała świeżo naostrzony miecz w dłoni.
— Słuchaj no, kurwa, bo nie będę się powtarzać. Albo idziesz w podskokach po broń i będziesz tu trenował, albo stąd spieprzaj — warknęła, robiąc krok w ich kierunku.
Niketas uniósł dłonie do góry w obronnym geście, ale poza tym raczej się nie przejął nastrojem Caroline. Albo był głupi i szukał guza, albo po prostu umiał szybko biegać.
Terry w tym czasie zerkał to na nią, to na braci i miał dobitne wrażenie, że zaraz zostanie świadkiem rozlewu krwi. Ani trochę nie był na to chętny, ale wtrącenie się pomiędzy nich przerażało go trochę bardziej.
— Ale po co się tak od razu wściekać? Wszystko jest w porządku, to zwykła, kulturalna rozmowa biznesowa! Poważnie, przydałby ci się Boski Full. Mówiłem już, że jest też świetnym środkiem rozluźniającym? No, to teraz mówię. Możecie kupić dwa w pakiecie, dam wam zniżkę. Spuszczę wam dolca z ceny — Niketas trajkotał i trajkotał, błyskając zębami w uśmiechu.
— Niketas, idziemy — wycedził cicho Ulf, co chwilę strzelając wzrokiem na Caroline, jakby w każdej chwili mogła rzucić się na nich z pięściami. Jego obawy nie były do końca nieuzasadnione.
— Tak, idziecie — powtórzyła Caroline, posyłając im raczej rekini uśmiech.
Jej palce bębniły o rękojeść miecza, a czubek klingi jeszcze wbijał się w ziemię. Z naciskiem na słowo jeszcze, bo Niketas cholernie działał jej na nerwy i dłonie aż ją świerzbiły, żeby coś z tym zrobić.
— Dobra — chłopak westchnął opuszczając dłonie, ale już po chwili przybrał zacięty wyraz twarzy. — …Osiem dolców. Dwa Boskie Fulle za osiem dolców. Taniej nigdy takiego specjału nie dostaniecie.
Ulf ciągnął brata za rękaw, Caroline zgrzytała zębami, a Terry nerwowo szarpał za nitkę, która odstawała od szwu jego kurtki.
— Czy do ciebie nic nie dociera? Żadne słowo? Nie rozumiesz, czy co?
— Nie, ja wszystko świetnie rozumiem. Przydałby ci się urlop, księżniczko, bo jesteś strasznie nerwowa — powiedział Niketas, zupełnie nieświadomy tego, że właśnie podpisał na siebie wyrok śmierci.
To była jej ostatnia słomka. Odrzuciła miecz na bok, w trawę. Jak tylko raz da mu w mordę, to może nie dostanie kary. I tak miał szczęście, że na co dzień nie nosi pierścionków. Strzeliła palcami, czując, jak buzuje w niej złość.
Niketas miał wybór; albo w bardzo szybkim tempie się stąd ulotni, albo skończy ten piękny dzień ze złamanym nosem.

Terry? 
──── 
[512 słów: Caroline otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz