Gotowanie to trochę taka chemia. Roseann często powtarzała te słowa, kiedy Chait przychodził towarzyszyć jej w kuchni. Klękał wtedy na krześle przy blacie, z łokciami i brodą na oparciu. Lubił obserwować, jak jego macocha gotuje i słuchać o tradycyjnych potrawach z innych części świata, albo o nowych, improwizowanych przepisach. Jeśli akurat było zimno, to szykowała mu gorącą czekoladę albo słodką herbatę. I pozwalała mu podjadać.
Jeszcze kilka lat temu próbował odtworzyć te wspomnienia poprzez przepisy, ale nigdy nie było dość klimatycznie. Przede wszystkim, nie miał jej umiejętności.
Otworzył okno, żeby wywietrzyć smród spalenizny. Jednak gotowanie było dużo trudniejsze od chemii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz