sobota, 8 marca 2025

Od Sony CD Violet — ,,Gitara siema"

Poprzednie opowiadanie

LATO

— Wchodzę w to — Sony posyła szeroki uśmiech do Violet i zadowolone zaciska palce na buteleczce (natychmiast też wsuwa ją do kieszeni swojej bluzy z ogromną nadzieją, że o tym nie zapomni i wyjmie ją stamtąd w porę, żeby jej przypadkiem nie rozbić, co niestety stanowi bardzo prawdopodobny i równie nieszczęsny rozwój wypadków). — Absolutnie w to wchodzę, ale głównie dla ciebie, nie dla energetyka. I dla gitary, bo może tego normalnie nie widać, ale ja naprawdę bardzo lubię gitary, ale tylko klasyczne. Nie, żebym miało coś do akustycznych czy elektrycznych, tym bardziej basowych… Swoją drogą, basowe są całkiem niezłe, mają taki swój… styl. O czym ja to…? — szczebiocze, wprowadzając Violet głębiej do domku. — No, w każdym razie, to też zależy od twoich indywidualnych potrzeb, ale chyba zazwyczaj zaczyna się od uczenia na akustycznych, bo one są najbardziej, wiesz, takie do wszystkiego, w sensie, że uniwersalne. — Mówiąc to, na moment pozostawia Violet samą na środku domku, żeby szybko przerzucić stertę ubrań (nie sposób powiedzieć, czy są czyste, czy wręcz przeciwnie) i porwać jedną z gitar ze stojaków.
W tym czasie Violet jest w stanie rozejrzeć się po wnętrzu siódemki. Jak powszechnie wiadomo, Apollo cechuje się oryginalnością (albo przynajmniej stara się nią cechować) i jest to zdecydowanie widoczne również u jego dzieci. To tak, jak gdyby powiedzieć, że twoimi pasjami jest położnictwo i szewstwo to twoje dwie pasje, bo sztuka i medycyna mają mniej więcej tyle wspólnego, co dosłowne, wielkie i niezachwiane nic. Chyba że bierzemy pod uwagę chirurgię plastyczną, bądź ogólnie chirurgię, wtedy można być bardziej przekonanym do tego, że jednak istnieją minimalne, lecz wciąż jakieś podobieństwa między tymi dwiema dziedzinami. Nie przeszkadza to jednak oczywistemu faktowi: domek Apollina wygląda jak zderzenie dwóch światów, jakby lekarze nagle postanowili namalować obraz w połowie osłuchiwania pacjenta, a pielęgniarka przygrywa im w tym czasie na perkusji i dodatkowo oni wszyscy okazują się hipisami. Sony bardzo stara się nie zranić żadnym nieopatrznie rzuconym na szafki skalpelem (sekcja zwłok chrząszczy może poczekać, ma teraz ważniejsze sprawy na głowie) i wpycha Violet gitarę w ręce. Na szybko robi dla nich miejsce na dywanie i już ma usiąść na nim po turecku, ale nagle sobie o czymś przypomina i przysuwa do siebie krzesło (które, swoją drogą, ma na sobie blade ślady farby do włosów. Niestety po tym, jak Emiliano, jedyna osoba, która jakoś próbowała utrzymać Apolliniątka w ryzach, wyjechał z obozu, nowe rzędy potrzebowały jeszcze około miesiąca na ogarnięcie powszechnego rozgardiaszu i przymuszenie rodzeństwa do stosowania się do nowych zasad).
— Nie wiem, jak wolisz siedzieć — rzuca, moszcząc się wygodnie na dywanie ze swoim własnym instrumentem gotowym do użycia. Violet przez chwilę się waha, ale ostatecznie wybiera krzesło, niepewnie kopiując sposób trzymania gitary od Sony. — Dobra, to czego chcesz się nauczyć? W sensie, w co celujemy, co próbujemy w ogóle osiągnąć i tak dalej?
— Nie, to nic skomplikowanego, po prostu jakiejś… po prostu jakiejś piosenki, czegoś ładnego, może niezbyt szybkiego… Najlepiej, żeby była trochę bardziej znana. I całkiem prosta.
Sony przez chwilę się zastanawia, łączy w głowie te wszystkie wymagania i przeszukuje swoją prawie nieograniczoną bibliotekę pełną piosenek, możliwe, że tak długą i szeroką jak nieogarniona skarbnica Spotify. Wreszcie uśmiecha się szeroko i już wie, od czego mogą zacząć, ba, uznaje to za perfekcyjny i niezaprzeczalnie fantastyczny pomysł.
— W takim razie ,,Nothing Else Matters” od Metallici — oznajmia z dumą i po jego tonie już słychać, że nie przyjmie ani ułamka odmowy lub sugestii dotyczącej zmiany planów.
— Ale… — Violet próbuje znaleźć odpowiednie słowa i równocześnie przezwyciężyć zaskoczenie, które na moment odebrało jej mowę. — Może lepiej byłoby spróbować czegoś bardziej…
— Coś ty, przecież to jest idealne! — natychmiast zaprzecza Sony, przekonane o wyższości jej pomysłu nad jakimkolwiek pomysłem, który mógłby przyjść do głowy Violet. — Jak nauczymy się tego, to możemy spróbować czegoś ,,bardziej”, ale jak na razie to ja jestem nauczycielem i to ja ustalam tutaj zasady! No, myślę, że dzisiaj sobie coś tam poćwiczymy, jestem pewne, że ogarniesz pierwsze… to chyba były cztery takty. Ale no, zczaisz to śpiewająco i tak dalej. Potem możemy znowu się spotkać, żeby przerobić parę kolejnych taktów i utrwalić poprzednie…
— Czekaj, czekaj. — Violet usilnie próbuje zrozumieć całą tę paplaninę Sony, ale największy problem sprawia jej to, że on mówi tak cholernie szybko i, zdawać by się mogło, nie zatrzymuje się nawet na oddech. Brązowe oczy wbijają się w Violet, cała uwaga Apolliniątka nagle skupia się na niej. Cóż, trzeba mu przyznać, że jest szczególnie oddany sytuacji i możliwości bycia czyimś nauczycielem, może nawet trochę za bardzo, ale entuzjazm jest tutaj najbardziej istotny, prawda? …Prawda? — Nie da się jakoś… przyspieszyć procesu? — Uśmiecha się miło, trochę sztucznie miło, dając Sony znać, że naprawdę zależy jej na szybkim ogarnięciu całego przedsięwzięcia.
— No, wiesz, to by zależało od wielu czynników, bo najpierw trzeba sobie wyrobić palce, utwardzić naskórek czy jak to się tam zowie, żeby gitara wydawała całkiem znośny dźwięk, raczej to rozumiesz. A że nie chcemy, żebyś przez dwa tygodnie chodziła z odciskami na palcach, bo wtedy to dopiero długo by nam zajęło nauczenie się czegokolwiek, to raczej musimy zacząć tak trochę wolniej, żeby niczego nie nadwerężyć i w ogóle. No i najłatwiejsze do nauczenia się są prawdopodobnie albo kolędy, albo piosenki dla dzieci, ale chyba żaden z tych gatunków nie interesuje cię jakoś szczególnie, więc po prostu stwierdziłam, że najlepiej będzie wybrać podgląd ,,powoli, ale do przodu” i się go bardzo mocno trzymać i systematycznie ćwiczyć! — tłumaczy Sony, a uśmiech nie schodzi z jejgo twarzy pomimo widoku zawodu w oczach Violet. Zaimponowanie komuś grą na gitarze nagle staje się być niespodziewanie trudne, męczące i niewarte całej tej męki, przez którą zapowiada się, że będzie musiała przejść.
Tylko że chyba już za późno na odwrót — wydaje się, że Sony naprawdę wzięło sobie do serca zaliczkę, jak i w ogóle sam czyn przekazania swojej muzycznej wiedzy komuś innemu, co najwyraźniej jejmu bardzo schlebia. Dokładnie tak jak próba zmiany piosenki, ucieczka zdaje się wręcz niemożliwe, a oczy Sony z przyjaznych i radosnych zmieniają się w przeszywające, wręcz przebijające Violet na wylot, zatrzymujące ją w tym miejscu i w tym czasie, na całe godziny męczenia zarówno palców, jak i biednych strun. 

  Violet? 
──── 
[1009 słów: Sony otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz