sobota, 8 marca 2025

Od Gabriela do Anastazego — ,,Irish Coffee"

Spokojnym wzrokiem obserwował ćwierkające ptaki, przecierając zmęczone oczy. Czuł na swoich plecach i tyle głowy ciepłe słońce, lekko powiewający wiatr. Z trudem, wkładając kluczyk do zamku, przekręcił je kilkukrotnie (zacinały się, codziennością stało się siłowanie z nimi).
– Kurwa, no! – przeklął, przekręcając kluczyk jeszcze raz, po czym drzwi, jakby słysząc magiczne zaklęcie, otworzyły się.
Westchnął zirytowany, jednak nie odłożył jeszcze kluczy, a innym, nowszym, otworzył skrzynkę z numerem osiem, wyciągając z niej pojedynczy list, zaadresowany do Anastazego. Uniósł brew, nieco zdziwiony, że zdążył poinformować... kogokolwiek oprócz niego, że się przeprowadził. Stłumił chęć otworzenia listu, również powstrzymał się go od niechlujnego wciśnięcia do kieszeni. Mogło w środku być coś ważnego, a wolał nie narażać się współlokatorowi, na wypadek, gdyby zepsuła się mu kuchenka.
Szybko, omijając kilka stopni, wspinał się na czwarte piętro, na samej górze zatrzymując się, aby złapać oddech i pozbyć się kłucia w płucach. Dopiero kilka głębokich oddechów później, podszedł do drzwi swojego mieszkania i, bez przeszkód, otworzył je. Odwiesił kluczyki na ścianę, zamknął drzwi za sobą, szybko buty zmienił na domowe kapcie. Zmrużył lekko oczy, rozglądając się po mieszkaniu, przy okazji odkładając torbę na fotel. Nie było go nigdzie, więc pewnie albo jest w pracy, albo w swojej ,,jamie”.
Udał się do, niegdyś pokoju gościnnego, teraz, przeznaczonego dla Anastazego. Zapukał, zza drzwi usłyszał stłumione ,,wchodź” (więc jest tutaj!), więc nie czekając ani chwili dłużej otworzył drzwi i wręczył list rudowłosemu, który, odpychając się stopami od biurka, przysunął się krzesłem do drzwi. Z zainteresowanym wzrokiem chwycił kopertę z jego nazwiskiem na niej, po czym podniósł wzrok na Gabriela. Skinął głową, dziękując mu, jednak ciekawość w jego oczach akompaniowało teraz również zmieszanie, jego oczy raz patrzące w oczy współlokatora, raz na ścianę, potem na jego kapcie, które widziały lepsze czasy.
– Chcesz się dziś czegoś napić? W domu, włączyć jakiś film, pogadać. – Zaproponował czarnowłosy, raczej nie dlatego, żeby ,,uczcić” jego wprowadzenie się, trochę od tego czasu minęło, czy dlatego, że brakowało mu wyjść ze znajomymi, choć trudno byłoby stwierdzić, właściwie dlaczego. Można podejrzewać, że podziękowania za naprawiony telewizor, mikrofalówkę... możliwe, że również więcej, zdążył zgubić rachubę.
– Mm… – mruknął Anastazy, lekko przymykając oczy. W międzyczasie Gabriel spostrzegł jego tani ekspres do kawy, stojący, niemal błagając o pomoc, na biurku współlokatora. Zignorował płacze ekspresu, wzrok ponownie odwracając na grube szkła Polaka. – Wiesz, chyba byłem gdzieś umówiony... uh... naprawić zlew… – Niezręcznie próbował wytłumaczyć, że ma inne plany (albo po prostu wolał nie spędzać wieczora z czarnowłosym, co brzmiało bardziej prawdopodobnie), jednak jego błądzące po pokoju tęczówki i palce bawiące się szlufką spodni, wszystko łączyło się w spójny obraz-odmowa, kiedy nie chce wprost powiedzieć, że nie chce. Zmrużył oczy, po czym westchnął.
– Komu niby naprawiasz zlew po dwudziestej? Kurwa, nawet po osiemnastej? – stęknął, opierając się ramieniem na framudze drzwi. Skrzyżował ręce, co było ostatecznym znakiem, że nie zamierza odpuścić. Dobrze by było wiedzieć z kim w ogóle mieszka, nie znał szczegółów, jedynie wiedział, że był złotą rączką, synem Hefajstosa, również był Polakiem... właściwie to tyle. Nawet nie do końca pamiętał, jak miał na nazwisko, mimo tego, że przed chwilą przeczytał je na liście. – Nie musimy rozmawiać ani pić, jeśli o to ci chodzi, ale skoro już mieszkamy razem, to wypadałoby się poznać, chociaż trochę, nie? – zachęcał, mimo dalej niezbyt przejmującej się miny Anastazego i braku odpowiedzi. Przewrócił oczami, powoli zamykając drzwi. – Mógłbyś dodać opcję, żeby jednocześnie grzał mleko i robił kawę? – Rzucił przez ramię, a w odpowiedzi usłyszał głośny, potwierdzający pomruk.
Rzucił się na kanapę, patrząc nazbyt uważnym wzrokiem na sufit, po czym spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku i jednocześnie poluzował krawat. Zmarszczył się na myśl, że będzie musiał sobie coś ugotować. Jego myśli stanęły na wyciągnięciu mrożonej pizzy z zamrażarki, jednak szybko myśli o jedzeniu zniknęły z jego głowy, kiedy usłyszał otwieranie się drzwi pokoju Anastazego. 

  Anastazy? 
──── 
 [623 słowa: Gabriel otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz