Był sobie dzień, kiedy myślał, że kocha życie ale tak naprawdę go nienawidził; życie było bowiem chujowe. Nie wiem, jak z tymi dwoma kutasami się na wystawie samej Bogini Kloacyny w latach pracy Pomony. Data wydania najnowszego opowiadania Pomony to był rok 1936. Wtedy też wydali tymbarka i uważam, że to idealny rok.
Poszedł do kuchni, by napić się wody. Jakie było jego zdziwienie, kiedy nie znalazł tego upragnionego trunku. Chciał się napić ale nie miał jak, co było bardzo smutne.
Wyszedł z kuchni, szukając wody. Wszedł w końcu do łazienki i sobie przypomniał — mogę napić się wody z kibla.
Napił się więc wody z kibla. Dobra, trochę kwaśna, ale to nic. Mogło być kwaśne, ale ważne, że można było ugasić pragnienie.
— Kocham cię, kiblu — wyszeptał do białej muszli toaletowej. Nie był zbyt rozmowny. — Lubię cię, kiblu.
Wtedy biały kibel zabulgotał zadowolony.
— Daj mi trochę wody — poprosił.
Bulgotanie.
— Dziękuję — powiedział i zanurzył kubek w wodzie z kibla, by nabrać świeżej wody.
Od razu napił się zimnej cieczy, gasząc pragnienie. Zimno rozlało się po jego ciele. Kochał wodę.
— Kocham wodę — powiedział, uśmiechając się do białej muszli.
Gdyby mógł, to napiłby się jeszcze, ale nie mógł. Miał swój limit, także miał czas i wszystko było okej.
Bawił się z białą muszlą, dotykał ją po zimnej nakładce i dywaniku. To było jedyne, co ratowało tę sytuację, więc spoko. Także muszla klozetowa była jego najlepszym przyjacielem.
— Kiblu… kocham cię, kiblu.
Zadowolone bulgotanie.
— A może ja jestem gejem… kurwa, ja jestem gejem — przeraził się. Nie mógł być gejem, przecież nienawidził gejów.
— Kiblu, ja nie mogę…
Kibel westchnął.
— Myślisz?
Znowu zabulgotał.
— A może…
— Jesteś królem — odezwał się biały klozet, patrząc Izanowi prosto w twarz.
Nie mógł uwierzyć, że kibel uważał, że był gejem. Przecież nie był gejem. Nie mógł. Nienawidził gejów całym swoim sercem
A może był pijany…
───
[302 słowa: Izan otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz