czwartek, 15 lutego 2024

Od Luciena CD Arnara — „Ale to tylko bingo”

Poprzednie opowiadanie

Uznał, że Arnar żartuje, więc uśmiechnął się kącikiem ust. Nikt jednak się nie śmiał. Wszyscy patrzyli na niego, jakby, dosłownie, chcieli pozbawić grupowego ubrań.
— Mogę… postawić swoje skarpetki? — Nie znał się na żadnych zakładach, zastawach czy czymkolwiek, czego dotyczył hazard. Naśladował tylko Arnara, próbując wpasować się w Hermesiaków.
— Skarpetki?
Pokiwał głową, nie wiedząc, czy powiedział coś źle, czy skarpetki raczej nie są dobrym zastawem.
— No, chyba że… buty?
Arnar patrzył na niego, jakby chciał wydrążyć mu dziurę w policzku, ale nic nie powiedział. Popędził grupowego do rozpoczęcia gry, a Lucien wyrzucił na stolik kostki, które zakręciły się i zaraz ułożyły w śmieszne liczby. Przypominało to troszeczkę, ale to troszeczkę, grę w butelkę. Prawdę mówiąc, gra w butelkę to jedyna gra, w którą Lucien naprawdę potrafi grać, pewnie przez to, że zazwyczaj używa się do niej butelki po alkoholu.
Arnar przybliżył się do kostek, żeby obejrzeć, co na nich wypadło, po czym spisał punkty do swojego notatnika.
— Dobra, zanim to wyjaśnię, to muszę sobie pospisywać, bo niektórzy zabierają kostki ze stołu i punkty się wtedy nie zgadzają i… — Ktoś właśnie krzyknął ,,oddawaj!”, a na ziemi leżało dwóch herosów, przepychających się między sobą. Próbowali wyrwać sobie z rąk jedną z kostek do gier. — Jak dobrze, że mamy cały worek zapasowych kostek. — Arnar wyciągnął coś z jakiegoś pudełka do gier.
— A ile punktów zdobyłem? — zapytał, odwracając wzrok od szarpaniny. — Pięć?
Skąd to pięć? Nie wiadomo.
— Jakie pięć, co… Dobra, nieważne, po prostu ci to teraz wyjaśnię, a ty się skup i słuchaj, bo drugi raz nie powtórzę. — Położył notesik na kolanach Luciena. — Rzuciłeś kostkami i wypadło dwa razy jedno oczko, widzisz to? — Wskazał na kostki, które w większości pozostały nietknięte. Lucien pokiwał głową. To akurat widział. — Jak wyskakuje para, to się te dwie liczby do siebie dodaje. Jeden dodać jeden to dwa, czaisz? A resztę to już się dodaje osobno, czyli — przesunął palcem po kostkach — cztery, sześć i dwa. Łącznie dwanaście.
Lucienowi rozświetlił się cały świat. Wszystko wydawało się proste, a gra była o wiele logiczna niż… bingo.
— Teraz moja kolej. — Grupowy pozbierał kostki, a Lucien uważnie oglądał, jak wysypuje je na stolik i powoli zlicza punkty.
Gra była bardzo prosta, wystarczyło jedno wytłumaczenie, a dzieciak Dionizosa zamienił się w dzieciaka Hermesa. Sprawnie zliczał sobie każde punkty, ciesząc się, że wygrywa (tak naprawdę przegrywał, ale nie miał pełnego dostępu do notesika Arnara).
— O, wypadło ci teraz pięć oczek po kolei: jeden, dwa, trzy cztery i pięć. Za to jest inna punktacja.
— To znaczy, że wygrałem?
— Nie… Wpisuję ci piętnaście punktów, dobra? Zapamiętaj, że za takie coś dostaje się piętnaście. — Pozbierał kostki. — Wracamy do gry.
Minęło dziesięć minut. Lucien wstał i poszedł po kolejne butelki piwa. Wcisnął jedną do ręki Arnara i usiadł obok, by rzucić kostkami. Wypadło… słabo. Dużo z tego nie będzie, a jak przegra, to na zawsze pożegna się z własnymi butami. Mógł jednak postawić skarpetki. Skarpetek nie byłoby mu tak szkoda, jak butów.
Pili i grali, śmiejąc się co jakiś czas, bo znowu ktoś próbował ukraść kostki. Jedna z dziewczynek próbowała dobrać się nawet do świętego napoju Luciena, ale ten grzecznie poprosił ją, by tego nie robiła.
— Koniec. — Arnar uderzył otwartą dłonią o stół. Na twarzy był już cały czerwony. — Wszystko kombinacje wypadły. Koniec gry. Podliczamy punkty. — I otworzył swój notesik, by popisać się wybitną matematyką oraz umiejętnością dodawania. — Wygrywa… ja. — Przybliżył notesik do twarzy, jakby nie do końca widział wyraźnie cyferki.
— Co teraz?
— Buty.
— A da się bez zabierania mi butów? — Lucienowi drgnęła powieka. Nie wróci boso do domu dwunastego. Każdy pomyśli, że porwał się na zbyt dużą imprezę. Tyle że nie siedzi na żadnej domówce. Siedzi u Hermesiaków. I grał w bingo oraz w kości.

Arnar?
◇──◆──◇──◆
[607 słowa: Lucien otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz