środa, 7 lutego 2024

Od Aye — „Początek kariery kolejarza” — część 1

Kiedy odchodził z obozu, ogarnął go smutek. Pewne przygnębienie oraz nostalgia. Wiedział, że będzie pamiętać to miejsce na długo, ale przecież to nie tak, że już nigdy tam nie wróci. W każdej chwili może przyjść w odwiedziny, spotkać osoby, które tam poznał. Aye to jednak osoba wrażliwa. Ciężko przeżył opuszczenie miejsca, gdzie spędził tak długo czasu. I chociaż gdzieś z tyłu głowy mignęła mu myśl, iż w końcu zobaczy się z wujkiem, to i tak nie odczuwał przesadnej radości. Fakt, tęsknił za przybranym rodzicem, chciał wszystko mu opowiedzieć, ale zapach domku dziewiątego nieprędko opuści jego nozdrza.
Kiedy wrócił, to pierwsze co powitało długowłosego, nastoletniego herosa, były silne ramiona średniego wzrostu mężczyzny. Ciemne, rozczochrane włosy, wtargnęły Aye do oczu, drażniąc je i powodując, że zaczynały uchodzić z nich łzy. Nie płakał, chociaż bardzo, ale to bardzo, chciał być teraz do tego zdolny.
Kiedy wujek odsunął się od własnego siostrzeńca, przetarł mokre od łez policzki i powiedział:
— Ten dom bez ciebie był taki pusty. Jak się czujesz?
— Dobrze. — Uśmiechnął się delikatnie, trochę nieśmiale. Dawno się nie widzieli. Ostatnim razem spotkali się pół roku temu.
Mężczyzna zaśmiał się niespodziewanie i przytulił Aye do swojej piersi. Czuć było od niego tęsknotę oraz wielką miłość.
— Przepraszam, że nie mogliśmy spotkać się wcześniej — wyszeptał, do zasłoniętego przez długie włosy, ucha. — Problemy z pracą… wiesz.
— Poczekaj. — Aye odsunął od siebie mężczyznę tak, aby mógł spojrzeć mu w oczy. — Działo się coś, gdy mnie nie było?
— Nic wielkiego.
Kłamał. Było to słychać, a uciekający wzrok na boki dodatkowo go zdradzał. Aye zacisnął wargi w wąską rurkę.
— Nie musisz mnie okłamywać. Powiedz mi prawdę, proszę.
Zirytował się, bo kłamstwa wujka były tymi, których nie chciał słyszeć. Nigdy. Uważał go za dobrego mężczyznę, który pomógł mu, kiedy zmarła mama. A teraz nie chce mówić o własnych problemach. Przecież Aye nie będzie go oceniać. Nawet nie śmie tego robić.
— Chodź. Usiądź. — Odwrócił się i poszedł w stronę niewielkiej, starej kuchni. Na stole stało już kilka potraw, które gotował z potem na czole przez ostatnie kilka godzin. — Opowiem ci wszystko przy jedzeniu.
Aye posłusznie poszedł za wujkiem i zajął miejsce przy stole. Nie mógł się jednak skupić na jedzeniu, bo był zbyt przejęty słowami mężczyzny. A raczej jego kłamstwem, które wyczuwał z daleka.
— Nie jest to nic poważnego, po prostu… nie pracuje już tam, gdzie pracowałem — mówił, tłucząc jakimiś talerzami, które chował do szafki. — Można powiedzieć, że komuś się coś nie spodobało. — Odwrócił się do Aye i poszedł spokojnym krokiem do stołu. Zaburczało mu w brzuchu.
— Mhm.
— Zwolnili mnie. Mówiąc wprost — zaśmiał się niezręcznie, siadając przy stole.
Mężczyzna zaczął nabierać sobie ryżu na talerz, obok dołożył curry i oblizał wargi. Był bardzo głodny. Aye również, jednak on w przeciwieństwie do wujka nie tknie nic, dopóki nie będzie miał pewności, że wszystko jest okej.
— Spodziewałem się tego, bo kilka osób z mojej poprzedniej pracy mnie nie lubiło. Nie wiem dlaczego. Znaczy… domyślam się, że chodziło o zazdrość — mruknął, po czym wpakował łyżkę ryżu do ust. — Możliwe, że nie podobało się im… moje bliskie relacje z jedną… kobietą.
Gdy to mówił, wyglądał tak, jakby miał za chwilę spalić się ze wstydu.
— Ta kobieta, to była… dawna żona mojego byłego szefa. Wiesz, rozwiedli się dwa lata temu, ale ona przychodziła na jakieś inspekcje sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. I tak przypadkiem złapałem z nią kontakt, chwilę porozmawiałem, a mój szefuńcio zrobił się zazdrosny.
— Mhm. — Aye zdawał się niecierpliwić.
— Zwolnił mnie, ale dzięki znajomości z tą… panią… dostałem nową, lepszą pracę. — Uśmiechnął się. — Nie tak od razu, bo musiałem się trochę nabiegać, ale się udało. Teraz nawet więcej mi płacą.
Od początku zapowiadało się na coś gorszego. Dlaczego Aye wciąż się nim przejmował? Dosłownie wypruł sobie flaki, siedział dziesięć minut przed ciepłym, pachnącym jedzeniem, żeby usłyszeć, że tak w sumie, to jest w porządku? Ręce opadają.
— Cieszę się, że jest dobrze — odpowiedział tylko i zabrał się do jedzenia, co jakiś czas spoglądając na wujka, który do końca dnia wyglądał na skrępowanego tą opowieścią. Co było w tym takiego wstydliwego? Że rozmawiał z jakąś babą? Ręce opadają po raz drugi.
Aye mógł tylko liczyć na to, że uda znaleźć mu się lepszą pracę, niż temu oto osobnikowi przedstawionemu powyżej. Od dawna marzył, by pracować z maszynami. Była to poniekąd wina biologicznego ojca — Hefajstosa — ale także tego, że kochał pociągi. Te maszyny odbierały mu dech w piersi. Kiedy oglądał potężne, metalowe lokomotywy, nogi same uginały się w kolanach.
Nie mógł od razu kierować takim potworem, więc postanowił, że zdecyduje się na coś prawie takiego samego. Zatrudni się jako konduktor.
— Wiesz co? — zagaił do wujka pod sam wieczór. — Będę jeździć pociągami.
Mężczyzna ściągnął okulary do czytania i oderwał wzrok od kolejnego, dziwnego, artykułu internetowego.
— Naprawdę? A podwieziesz mnie?
— Konduktorzy nie kierują pociągami — westchnął. — Ale jak kiedyś będę mógł, to cię podwiozę. — Wysilił się na delikatny, grymasowaty uśmiech.
Kolejny miłośnik pociągów wkracza w świat kolei. Kto by się spodziewał.

◇──◆──◇──◆
[810 słów: Aye otrzymuje 8 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz