czwartek, 22 lutego 2024

Od Lizzie — „Oda do biseksualizmu”

Poprawiając zsuwający się z jej ramienia pasek skórzanej torby, rudowłosa półbogini rozejrzała się pospiesznie, nim przeszła przez pasy na drugą stronę ulicy. Dzisiaj w centrum miasta wydawało się jeszcze tłoczniej niż zazwyczaj, o ile to w ogóle było możliwe w mieście tak zabieganym, jak to. Była godzina szczytu, a ludzie wylewali się z każdej uliczki, zza każdego rogu i okupowali wszystkie sklepy po kolei. Lizzie została przypadkiem popchnięta co najmniej trzy razy, zanim udało jej się dotrzeć do celu — salonu tatuażu i piercingu, który zachęcał do wejścia kolorowym, bardzo rzucającym się w oczy szyldem. To nie jej pierwsza i z pewnością nie ostatnia taka wizyta, a mimo to za każdym razem dziewczyna była tak samo, a może i nawet bardziej podekscytowana niż poprzednio. Dzisiaj miała spełnić swoje małe marzenie — nostril był przekłuciem, które planowała od bardzo dawna, ale do tej pory jakoś nigdy nie miała okazji, by go w końcu zrobić. I zapewne nadal odkładałaby to w nieskończoność, gdyby nie jej przyjaciółka, która bez okazji podarowała jej bon do najlepszego salonu piercingu w tej okolicy. Lizzie była tak podekscytowana dzisiejszą popołudniową wizytą, że z nadmiaru emocji wstała skoro świt i niecierpliwie kręciła się po swoim małym mieszkanku w oczekiwaniu na porę, kiedy w końcu będzie mogła wyjść. Dzisiaj przypadał jej dzień wolny, więc zaplanowała go co do minuty — od wyjścia na zatłoczone uliczki San Francisco aż po późny wieczór, bo dopiero wtedy planowała wrócić do mieszkania. Lizz nie lubiła się nudzić, więc zawsze było jej wszędzie pełno, a często zdarzały się dni, gdy próżno było ją ujrzeć w jej własnych czterech ścianach, bo robiła wszystko, byle tylko mieć pełno zajęć.
Do salonu weszła pewnym krokiem, lekko podskakując z ekscytacji.
— Dzień dobry! — Zasalutowała dziewczynie stojącej przy kontuarze. Nieznajoma miała krótkie, niebieskie włosy, mnóstwo kolczyków w uchu, a jej ramiona pokryte były kolorowymi tatuażami, które razem tworzyły piękne rękawy. Lizzie nie mogła powstrzymać się od skomplementowania niezwykłej dziewczyny. — Wyglądasz nieziemsko. To Marcelina z „Pory na przygodę”?!
Nim koleżanka zza kontuaru zorientowała się, co nadchodzi, została wciągnięta w żwawą dyskusję z rudowłosą. Półbogini uwielbiała kontakt z przypadkowymi ludźmi. Nigdy nie mogła powstrzymać się przed rzuceniem jakimś komentarzem w nadziei na rozpętanie dyskusji i uwierzcie, udawało się jej to za każdym razem.
Gdy nadeszła jej kolej na przekłucie, rozmowę skończyła nieco rozczarowana.
— Jestem Bea, tak w ogóle — rzuciła pospiesznie niebieskowłosa, która wydawała się jeszcze bardziej niezadowolona z faktu, że musiały się już rozstać niż Lizzie.
— Lizzie. Na pewno niedługo znów się zobaczymy, tylko proszę, nie zwalniaj się stąd. — Mrugnęła psotnie półbogini i przeszła za kontuar w stronę stanowiska do piercingu.
Przekłucie trwało może trzy sekundy i już moment później rudowłosa mogła podziwiać piękny kryształek umiejscowiony w lewym płatku jej nosa. To wydarzenie zrobiło jej cały dzień. Wychodząc z salonu, pomachała jeszcze na pożegnanie Bei i pełna radości, w podskokach ruszyła ulicą w stronę galerii. Następnym celem były zakupy w sklepie zoologicznym — jednym z jej ulubionych miejsc na świecie. Lizzie uwielbiała rozpieszczać swojego pytona i przeglądać półki pełne artykułów terrarystycznych, skrycie marząc o drugim pupilu.
Światło na przejściu nagle zmieniło się na czerwone i rudowłosa przystanęła tuż za mężczyzną w dżinsach i skórzanej kurtce, który nerwowo postukiwał eleganckim butem o chodnik, wyraźnie niezadowolony z faktu, że musi robić coś tak trywialnego, jak czekanie przed przejściem dla pieszych. Kątem oka Lizzie zauważyła, jak z tylnej kieszeni jego spodni wygląda na nią portfel, z którego wystawało kilka wsuniętych luźno banknotów.
Na twarzy półbogini pojawił się szeroki uśmiech.
A jednak ten dzień może być jeszcze lepszy.


◇──◆──◇──◆
[578 słów: Lizzie otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia i Brooke dołącza do bloga po dwóch latach, brawo, Brooke]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz