wtorek, 13 lutego 2024

Od Aye — „Początek kariery kolejarza” — część 2

Poprzednie opowiadanie

Ciężko było znaleźć sobie pracę, a już w szczególności taką, o której marzysz. Aye zmierzyła się z tym, kiedy wysyłała swoje CV dwudziesty raz, prosząc, by w końcu jej odpowiedzieli. Naczekała się długo, bo wszystko ciągnęło się już drugi miesiąc. Wujek się cieszył, że szukała pracy, ale zaczynał się troszeczkę martwić. Nadopiekuńczy.
— Nie potrzebujesz pomocy? — pytał, kiedy Aye ponownie wertowała internet w poszukiwaniu tipów, w jaki sposób poprawić CV. Myślała, że to wina w formie, ale zmiana formy nic nie pomogła. Myślała, że to wina zdjęcia, więc zapłaciła grube pieniądze za profesjonalnego fotografa, lecz to także nic nie pomogło. W czym był więc problem?
Wysyłała podania nawet do miejsc, w których w życiu nie chciałaby pracować, prawie pogodzona z myślą, że najpierw musi nabrać doświadczenia, by pracować jako konduktorka.
Jednak w końcu coś ruszyło do przodu. Zadzwonił telefon. To był dzień sześćdziesiąty siódmy oczekiwań.
Odebrała słuchawkę, podekscytowana, ale jednocześnie uprzedzona, bo myślała, że to kolejny telefon z jakimś spamem, które próbowała blokować za wszelką cenę.
— Dzień dobry, dzwonię w sprawie pracy — zaczęło się, żadnych konkretów.
— Tak, słucham.
— Przedstawię się najpierw. — Aye zatrzęsły się dłonie. To nie był zwykły, nudny rekruter z fast fooda czy innego gastro. — Liam Smith, rekruter National Railroad Passenger Corporation, Amtrak i dzwonię w sprawie zgłoszenia Pańskiej kandydatury na stanowisko konduktora. Proszę wybaczyć, że oddzwaniam dopiero teraz, ale ostatnio sporo osób odpowiadało na zgłoszenia. Nie mniej jednak — czy Państwo są dalej zainteresowani?
Serce podskoczyło jej do gardła. Czuła szum w uszach, a ręce trzęsły się jeszcze bardziej, niż parę sekund wcześniej.
— Tak, oczywiście.
Była w amoku. Wszystko, co teraz robiła, wydawało się automatyczne, jakby cały jej organizm się przemienił w robota. Nawet nie była w stu procentach świadoma własnych słów czy słów rekrutera, który wciąż pozostawał na słuchawce i chciał z nią rozmawiać.
— Świetnie, w takim razie możemy umówić się na rozmowę? Już podaję najbliższy wolny termin. — Głos przerzucanych kartek zabrzęczał w jej głowie i odbijał się po ścianach czaszki echem. — Czwartek, godzina dziesiąta. Czy pasuje?
Już w ten czwartek. To za dwa dni.
— Jak najbardziej — odpowiedziała, mając wrażenie, że zaczyna się powoli dusić.
— W takim razie do zobaczenia. Adres, pod który trzeba się udać to 2720 Foster Ave Apartment 4G, niedaleko jest mała kawiarnia. W razie pytań proszę pisać pod ten numer, z jakiego dzwonię. Miłego dnia. — Pan z przyjemnym, melodyjnym głosem zniknął, a po nim pozostała jedynie dziwna cisza.

Pamięta moment, kiedy obudziła się w czwartek nad samym ranem i zaczęła panikować. Czy zdoła się przygotować? Czy znajdzie wejście do budynku? To przecież najważniejsza rozmowa w całym życiu Aye, więc i ubiór musiał być dopasowany, czysty oraz wyprasowany. Włosy ładnie spięte (do tego użyła już pięknych, różowych spinek w motylki), a także nie zapominajmy o odpowiednich butach.
Aye nie jest typem osoby, która dużo czasu spędza nad wymyślaniem outfitu ani starannym pielęgnowaniem swojej skóry. Jej dłonie są raczej szorstkie przez to, że lubi majsterkować, a twarz zdaje się być idealna, chociaż od święta nakłada jakiś pierwszy lepszy krem. Tym razem w łazience zamknęła się na okrągłe trzydzieści minut.
— Wychodzę — rzuciła do wujka, który o mało co nie zadławił się kanapką z szynką i pobiegła przed siebie, troszeczkę zmartwiona, że nie zdąży na czas.
Budynek znalazła jednak bardzo prędko i równie szybko odnalazła odpowiedni pokój, który okazał się ogromną poczekalnią. Apartament z zewnątrz w żaden sposób nie wskazywał na to, aby w środku odbywały się rozmowy rekrutacyjne, prowadzone przez największą firmę przewozów pasażerskich w Ameryce.
Aye siedziała na wygodnym, miękkim fotelu, czekając, aż Pan, z którym rozmawiała przez telefon, zaprosi ją do środka.
— Zapraszam. — Drzwi otworzyły się niemalże bezgłośnie. — Może podać coś do picia? — zapytał od razu, jakby sam był spragniony.
Aye jednak odmówiła, wchodząc powoli do środka i siadając na już mniej wygodnym krześle na przeciwko biurka rekrutera.
— Proszę mi dać chwilę. — Posłał Aye słodki uśmieszek i otworzył szufladę, by wyciągnąć z niej ledwo domykając się teczkę. Wygrzebał ze stosu kartek jakąś jedną, wcisnął na nos okulary i zaczął: — Państwo Tanutchai Darayon, tak?
Aye pokiwał głową.
— Proszę mi powiedzieć…
I wtedy zaczęła się dosyć długa rozmowa na temat zainteresowań Aye, dlaczego zdecydował się na to stanowisko, czy poradzi sobie, bo konduktorzy obciążeni są dużą odpowiedzialnością. Potem zeszło na tłumaczenie okresu próbnego, że ktoś będzie zostanie jej przydzielony do nauki, że najpierw będzie jeździła w większym gronie, w celu zapoznania się ze wszystkimi zasadami. Aye słuchała tego z zapartym tchem, rzadko kiedy się odzywając, bo nie mogła uwierzyć, że właśnie dostaje wymarzoną pracę.
— Dziękuję, to już wszystko. Nie będę trzymać Państwa w niepewności i powiem wprost — zapraszamy na pierwszy dzień za tydzień również w czwartek. Proszę przyjść wcześniej w celu odebrania odpowiednich służbowych ubrań. Więcej szczegółów podam w wiadomości sms, bo nie wiem, czy Państwo wiedzą, ale przebywamy tutaj chwilowo, ze względu na remont właściwej siedziby. Nie wiem przez to, gdzie odbędzie się odbiór munduru, dlatego proszę cierpliwie poczekać, jeśli to nie problem.
— Żaden problem.
Aye działała jak maszyna. Dosłownie. Praktycznie nie skupiała się już na niczym innym, niż na wyobrażaniu sobie siebie w mundurze, jak sprawdza bilety i podróżuje pociągami, które tak kocha.
— W takim razie ponownie — do zobaczenia. Życzę miłego dnia i witamy w zespole. — Przyjemny, wręcz usypiający uśmiech Pana Liama sprawił, że Aye odwzajemniła gest. Nawet wstała, pierwsza wyciągając otwartą dłoń w stronę mężczyzny.
— Dziękuję bardzo, do widzenia. — I wyszła, starając się przesadnie nie ekscytować, jednak pierwsze, co zrobiła po powrocie do mieszkania, to pochwaliła się wujkowi, że to już pewne, iż wsiądzie do pociągu nie jako pasażer, ale jako pracownik.

◇──◆──◇──◆
[908 słów: Aye otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz