Pierwszą i to dość oczywistą myślą kostka było to, że nie ma ogona, więc nie mógł przyjść do Pana Manrice’a z „podkulonym ogonem”, ale wolał nie wypominać tego faktu swojemu… i tu pojawia się pytanie, kim jest Pan Manrice dla Kostka. Na pewno nie można by go nazwać szefem, bo jego nomen omen szefem był Hades, król podziemnego świata zmarłych, który był nazwany po swoim władcy, niby Manrice mógłby być nazwany jego zleceniodawcą, ale to nadal jakoś—...
— Kostek! — rozmyślania nieumarłego zostały przerwane przez mężczyznę w garniturze — więc jak to w końcu będzie? Zrobisz coś z tym herosikiem czy wracasz do tam skąd cię wyciągnąłem?
— Tak, tak! Tylko proszę o jeszcze jedną szansę! — Kostek padł na kolana, składając kościodłonie jak do modlitwy — dziś go pochwycę, bez dwóch zdań!
Manrice milczał, mężczyźni stojący na jego bokach tak samo nie pisnęli ani słowa od początku rozmowy. Zleceniodawca kostka po raz pierwszy wyłonił jakąś część ciała z ciemności, teraz widać było jego ramiona, bo Manrice oparł się o biurko łokciami. Światło również padło na część twarzy mężczyzny, była ona w odcieniu cynamonu, włosy miał brązowe. Mężczyzna przez chwilę dumał, sygnalizując to buczącym odgłosem „hmm”.
— No dobrze, niech i tak będzie — stwierdził z ociąganiem mężczyzna — ale jeżeli ci się nie uda, to lecisz bez dwóch zdań, nawet się nie zastanowię.
Kostek osiągnął wręcz przesyt emocji, w takich właśnie momentach warto nie mieć żadnych organów, żaden płyn niewydostanie się nieprzewidzianą drogą. Klekotanie kości rozbrzmiało w całym gabinecie, raczej łatwo się domyślić czyich kości.
— Dziękuję! Dziękuję! — wykrzyknął nieumarły, czując niespotykaną w sobie wcześniej determinację — nie zawiodę pana!
Szkielet nie silił się na żadne całowanie butów czy inne pokłony, wystrzelił jak z procy w kierunku drzwi, zostawiając Manrice’a samego. Mężczyzna rozsiadł się na swoim fotelu.
— Idźcie za nim — rzucił przelotnie do dwóch mężczyzn służących mu jako ochroniarzy — ta łamaga nigdy tego nie zrobi, chłopaka mi przynieść, a kościotrupa… zależy co chcecie, jak będzie przeszkadzał, to róbcie swoje.
Ochroniarze od razu poszli w kierunku drzwi, nadal milcząc, jeden z nich otworzył drzwi dla drugiego, by żwawo przez nie przejść, po czym sam wyszedł z gabinetu.
— Oh Kostku, Kostku… — zaczął mówić do siebie Manrice — jaka mączka kostna by z ciebie była?
[363 słowa: Abasol otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz