Abasol tamtego dnia obudził się tak jak zawsze: zajebiście. Szedł sobie ulicą, podrygując przy dźwiękach „Stayin' Alive”, które leciało mu w głowie, niektórzy patrzyli się na niego dziwnie, ale nie przejmował się tym i szedł dalej, zmierzając w stronę „sklepu” z elektrycznymi rzeczami czy czymś tam, nie szedł tam po jakąś żarówkę czy bezpiecznik, szedł tam by zarobić, ale nie jako sprzedawca, nie, szedł tam by poczuć dreszczyk emocji, stanąć z losem twarzą w twarz! Może i było to mało legalne, bo zarabiał w tajnym kasynie, które mieściło się pod sklepem, ale co tam, ważne, że dzięki temu żyją dobrze i że jego mama nie musi się martwić o duże wydatki. Kiedy Abasol stanął przy drzwiach, wziął głęboki oddech i zamknął oczy. „Wygrasz” powiedział w myślach „wygrasz i oblejesz to sokiem jabłkowym” dodał, otworzył oczy i przekroczył próg. Wnętrze wyglądało jak graciarnia, mnóstwo było półek, szafek i tym podobnych, na których znajdowało się wiele rzeczy nieznanych chłopakowi, za jedną z lad stał Dale, sprzedawca znany Abasolowi, był to mężczyzna w średnim wieku z ciemnymi włosami, białą karnacją i z lekkim brzuszkiem piwnym. Dale spojrzał na chłopaka z lekkim uśmieszkiem i kiwnął głową, obydwoje w pewien sposób już się znali, więc mężczyzna już nie patrzył dziwnie na chłopaka, gdy ten przychodził grać. W pewien sposób na tym korzystał, bo chłopak często dzielił się z nim częścią wygranych pieniędzy. Dale zaprowadził chłopaka na zaplecze, gdzie znajdowało się wejście do „magazynu”, który został przetransformowany w kasyno, może i małe, ale nikt nie narzekał, gdy wygrywał, tylko przegrani tak robili.
Do ciemnego pokoju wszedł klekoczący kośćmi szkielet ubrany w garnitur, odzienie wisiało na nim jak na... cóż, szkielecie, więc tylko przy użyciu mgły mógł wtopić się w tłum ludzi. Nieumarły spojrzał z napięciem na postać, która siedziała za biurkiem, trudno było opisać pokój, bo światła było tyle, co kot napłakał, ale nie o to tu chodziło, najważniejszy był teraz mężczyzna siedzący za biurkiem w towarzystwie dwóch innych ludzi w garniturach.
— Ahhh, Kostek... wróciłeś… kopę lat — zaczął mężczyzna dorosłym głosem.
— Witaj Panie Manrice — odpowiedział Kostek piskliwym głosem.
— Gdzie twój heros Kostku? Czy nie miałeś skombinować jakiegoś aż do dzisiaj? — zapytał mężczyzna tonem, który brzmiał, jakby znał odpowiedź.
— Właśnie, jeżeli o to chodzi… potrzeba mi więcej czasu, naprawdę ja przysięgam, naprawdę uda mi się…
Nieumarły chciał tłumaczyć dalej, ale zobaczył, że mężczyzna podniósł dłoń.
— Aj aj jaj… — skwitował pan Manrice — Kostku… mówisz, że znasz się na łapaniu herosów… mówiłeś, że masz doświadczenie w walce i łapaniu, bo byłeś strażnikiem więziennym… a teraz przychodzisz do mnie z podkulonym ogonem i prosisz o więcej czasu w przeddzień ślubu mojej córki… — odparł mężczyzna ponurym tonem.
[436 słów: Abasol otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz