DZIEWIĘĆ LAT TEMU
Muzyka słyszalna była już na korytarzu, kiedy to stając na palcach, uchyliła drzwi mieszkanka.
Wydawało się znajdować poza obiegiem czasu. Pojęcie remontu nie było lokalowi znane, gdyż każda zarysowana szafka oraz każdy walący się dach był dziedziczony, stanowił rodzinną dumę. To samo tyczyło się powoli tykającego zegara, kubka z naderwanych uchem, z którego unosiła się para, a także (znowu) zacinającego się radia.
Mężczyzna uderzył w nie dłonią, niemal pieszczotliwie. Bez skutku.
— Tato, zobacz! — dziecko uniosło nad głowę topór o podwójnym ostrzu. — Jakaś pani dała mi pod domem!
— Schowaj pod łóżko — powiedział jej opiekun, powoli sącząc herbatę. Obdarzył dziecko łagodnym spojrzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz