Choć Ash nigdy mu tego nie powiedziało, Diego Garcia był dla nich jak ojciec, którego nigdy nie poznało.
Teraz siedziało na chodniku jakiś kilometr od sklepiku osiedlowego, z którego zajebało prowiant na najbliższych kilka dni, karmiąc Tysona paskami suszonej wieprzowiny i zastanawiając się, czy to by cokolwiek zmieniło.
Prawdopodobnie nie — oboje wiedzieli, jaka jest prawda. Ono było jego dzieckiem w tym samym stopniu, w jakim on był ich ojcem.
— Myślisz, że damy radę wrócić w okolice jego grobu? — spytało psa.
Nie musiało podawać imienia. Ogon czworonoga oszalał.
— No to jutro tam pójdziemy — mruknęło, trzęsąc się z zimna.
Cholerny jesienny wiatr.
[Ash otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz