Havu nie był przekonany, by wstępować w szeregi gówniarskiej, wręcz dziecięcej, szajki złodziei. Dla niego było to śmieszne, że w tych czasach po ulicach kręcą się jeszcze takie chłopaczki. Wydawało mu się, iz ujrzy coś podobnego już tylko na filmach, a tutaj taka niespodzianka. I jeszcze pomagał z ukrywaniem ciała, co mu nie wyszło najlepiej, ale tego nie komentujemy.
Uśmiechnął się jedynie i wskazał ręką na drzwi, dając tym samym znać, by szefuńcio pierwszy wszedł do środka. Nieznajomy też tak uczynił, otwierając drzwi, które przywitały ich głośnym skrzypnięciem, jakby już od dawna chciały umrzeć, ale nikt im na to nie pozwalał.
W środku cuchnęło potem, zepsutym jedzeniem oraz jeszcze wieloma innymi rzeczami. Havu starał się nie skrzywić na ten zapach, a raczej odór, ale ciężko mu to wychodziło.
— Halo, halo! — zawołał, złośliwie uśmiechając się do chłopaka, któremu prawie wyskoczyła żyłka na czole. — Jest tu kto?
Rudowłosy nieukrywanie świetnie się bawił. Bynajmniej nikt nie ma prawa go za to zabić. Zresztą, to byłoby odrobinkę żałosne, gdyby syn Morsa zginął z rąk jakiegoś niedojrzałego chłopaczka, któremu marzą się rozboje.
— Kto tam?! — krzyknął ktoś, nie rozpoznając głosu Havu. — Chyba się pomyliłeś!
Jednak kiedy wyszedł z pokoju i zobaczył własnego szefa z nieznajomym, od razu się uspokoił. Uśmiechnął się zawstydzony i skinął głową do… Mr Nobody’ego, który odpowiedział mu tym samym gestem.
— Jeśli mogę zapytać to… kto to jest? — Wskazał ręką na Havu, który wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Zaczęły się pytania. Najzabawniejsza część tego show.
— To mój kuzyn. Daleki kuzyn.
— Nie wiedzieliśmy się od lat — westchnął rudowłosy i objął ramieniem szefa złodziejskiego gangu. — Myślałem, że już więcej się nie zobaczymy. Widzisz… jak byliśmy dziećmi, to spędzaliśmy ze sobą całe dnie. Naprawdę, nie kłamię.
Nieźle bawił się, udając kogoś, kim nie był. Może, zamiast pracować przy gorącym oleju, powinien udać się do jakiejś szkoły teatralnej.
— W naszej rodzinie jest taka tradycja, że co jakiś czas wymieniamy się władzą. Możesz tego nie rozumieć, ale tak to wszystko działa — ciągnął dalej, zaciskając rękę na ramieniu nieznajomego, który pod wpływem dotyku Havu zaczynał się spinać. — Dlatego od dzisiaj ja… Czerwonokrwisty Demon, przejmuje władzę. — Uśmiechnął się.
— Czerwonokrwisty… demon?
— Dokładnie tak. To mój pseudonim — odpowiedział z dumą. — Nieważne, teraz ja i twój dawny szefuńciu pójdziemy na rozmowę, bo tak się składa, że jestem u was pierwszy raz. Zresztą… to chyba dom twojego szefa, co ty tutaj właściwie robisz?
— Sprzątam.
— O, dobrze się składa, bo trochę śmierdzi.
Chłopak niezręcznie się uśmiechnął i szybkim krokiem wrócił, skąd przyszedł. I jak się okazało, rzeczywiście sprzątał. Latał z miotłą, a w kącie stał także odkurzacz.
Havu odwrócił się do niedawno poznanego złodzieja i mruknął:
— Słuchaj, nie wierzę, że wynajmujesz sobie ludzi do sprzątania własnego mieszkania. Ale… rozumiem, bo mi też się nie chce sprzątać. Ale stary, żeby aż tak się zapuścić? Przecież tu śmierdzi skiśniętym mlekiem — szepnął do niego.
Rozejrzał się, by sprawdzić, czy sprzątaczko-złodziej ich nie podsłuchuje i wrócił do rozmowy:
— Widzisz, nie będzie żadnego problemu, jak każdy z nich łyknie historyjkę o dalekim kuzynie, to nie masz się o co martwić. — Poklepał go po ramieniu. — Jestem też aktorem.
— Jesteś aktorem?
— No pewnie, skończyłem szkołę teatralną i nawet występowałem w teatrze — skłamał. Zbyt dobrze się bawił. — Jestem też kucharzem i… — zawiesił się, myśląc, czy powinien powiedzieć o preparowaniu martwych zwierząt. — Nieważne. Możesz mi wytłumaczyć, na czym dokładnie polega wasz ten… gang? Muszę wiedzieć, co robić.
Panie Mr Nobody?
◇──◆──◇──◆
[555 słów: Havu otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz