— A może by tak… bokobrody? — Niketas ogląda swoją twarz w lustrze, przesuwa opuszki palców po żuchwie.
— Nie — gasi go żująca gumę Carilla.
— Czemu niby? — prycha rozeźlony, bo przecież śmiała mu się sprzeciwić.
— Bo bokobrody zawsze mają największe cwele. Miałam takiego zioma, gdy pracowałam w Maku. Tragedia, bracie, tragedia! Albo, albo. Złole w filmach. Największe skurwysyny mają bokobrody.
Niketas niemo przyznaje jej rację i znowu namyśla się, marszcząc brwi nad własnym obliczem.
— To może kozia bródka?
— Po co? Żeby cię mylili z satyrami?
Nie mówi tego, ale w głębi serca czuje, że bycie pomylonym z satyrem wcale nie jest taką zniewagą.
[100 słów: Niketas otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz