piątek, 4 kwietnia 2025

Od Violet CD Niketasa — „Ten redbull naprawdę dodaje skrzydeł"

Poprzednie opowiadanie

Violet zamilkła i skrzyżowała ręce, mierząc wzrokiem chłopaka po raz kolejny. Gdyby było trzeba, zmierzyłaby go jeszcze z dwieście razy, byle rozwiać cień wątpliwości. Chęć założenia biznesu to jedno, rozegrać to rozsądnie to drugie, a trzecie… a trzecie to posiadanie cierpliwości do tego chłopaka. Było jeszcze kilka kwestii, których nie rozumiała, jednak miała ciutkę nadziei, że zrozumie je po drodze do rozkręcenia biznesu. Ah, i powiedzmy sobie szczerze - już dawno temu skazała się na Niketasa. Właściwie, zrobiła to w tym samym momencie, kiedy w ogóle wspomniała o chęci zarobku. Co zatem jej zostało?
A w razie kłopotów, coś wymyśli. Zawsze można wykorzystać inne tuzin przepisów, nauczywszy się na wcześniej popełnionych błędach.
— Nie zrozum mnie źle, Niketasie. Właśnie przez swój niewyparzony język i desperacje zrobiłam jeden, ryzykowny krok do przodu. Ta podejrzliwość z mojej strony była mi potrzebna. Ale to nie znaczy, że mam dla ciebie złą wiadomość. Zaufam ci. Podejmiemy się tej współpracy. Mniejsza o Chejrona, coś na niego zaradzimy. Nie zapomnij, że zgodziłam się na nie więcej, niż trzydzieści procent udziału. Słuchaj, zanim zacznę masową produkcję, potrzebuję kilka dni na załatwienie większej ilości składników, głównie proszku z kości sowy i większego kociołka. W międzyczasie zajmiesz się dyskretną reklamą. Na razie bez żadnych ulotek, po prostu szepnij parę słów jak największej ilości herosów. Zrozumiano.
Brunet pokiwał głową, zaś w międzyczasie czarownica wpadła na pewien pomysł, który sprawi, że będzie czuła się bezpieczniej z całym tym interesem. Wstała z miejsca i powędrowała ku wielkiej szafie stojącej naprzeciwko nim. Głównie wisiały tam ubrania na haczykach, choć za kurtyną z kurtek znajdowało się sporo skarbów, które dziewczyna zaczęła odstawiać na bok: baniaki z wodą księżycową, karton ze słoikami, jakiś stojak, zestaw małego chemika… aż w końcu wyciągnęła czarną szkatułkę wielkości książki, przyozdobioną o wypalone w drewnie magiczne runy. Oczywiście znalazł się na niej symbol Hekate. Kiedy Violet skupiła na niej wzrok, runy zaświeciły na fioletowo, a dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, zdecydowanie będąc spokojniejsza o pieniądze, które będą tam schowane.
Wróciła zatem do półboga, wręczając mu pudełko.
— Ta szkatułka otworzy się tylko dla nas dwóch — powiedziała pewna siebie. Może jednak przekonała się do tego interesu? — Będę wiedziała, kiedy chowasz tam gotówkę, tak samo jeśli ją stamtąd zabierasz. To samo będzie działać w drugą stronę. Zaklęcie, które nałożyłam oznacza nasze wspólne zaufanie do siebie, równie jest to znak, że właśnie powierzam ci funkcje księgowego. Ja zajmę się załatwianiem składników i produkcją eliksiru. Umowa stoi?

  Niketas? 
──── 
 [400 słów Violet otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz