Głośna muzyka odbijała się w uszach Lucasa. Siedział z grupką nieznanych mu osób przy ognisku. Nie znał ich długo, ba, nie znał ich wcześniej, a tak dobrze się dogadywali. Choć pewnie skutkiem tego były już wcześniej wypite drinki. Połowa z nich siedziała w przemoczonych ubraniach, po tym, jak zrzucili ich do basenu. Na całe szczęście nie spotkało to go. Iriel dalej tam siedział, strzelając z pistoletów na wodę do również obcych mu ludzi.
Lucas zrobił kolejnego łyka shota. Uśmiechnął się od razu, jak nowo poznana mu dziewczyna się spytała czy dobry, bo to jej autorski pomysł.
– Hej, uważaj, piłka leci!
Nie zdążył jej wiwinąć. Uderzyła go prosto w twarz. Zaraz po tym usłyszał śmiech. Nie zorientował się kto to, póki nie zauważył sylwetki tej osoby.
– Cinthiaaa… Przyszłaś – odrzekł, wstając na chwiejnych nogach.
– Gdzie byłeś! Szukałam cię od dwudziestej! – rzuciła mu się dłońmi na szyję. – Czy naprawdę musiałam w ciebie rzucić wielką piłką plażową? – roześmiała się, wpatrując w jego szkliste oczy i zaczerwienione policzki oraz uszy. – Idziemy do środka? Robi się zimno…
Złapała dłoń chłopaka, idąc z nim do pomieszczenia. Tam akurat nie było lepiej. Lucas nadal słabo widział, a neonowe światła nie pomagały.
W środku cztery dziewczyny piły pare shotów na raz. Może się o coś założyły? Ciężko stwierdzić, wszystkie wyglądały, jakby miały zaraz zezgonować. Cinthia przyjęła od swojego kolegi kolejnego drinka, którego wypiła.
– Cinthia…ja… czy możemy… pójść gdzieś, gdzie jest ciszej… – wybełkotał pod nosem.
Mimo iż pijana, posłuchała go. Udali się do pokoju na górze.
– Jest…lepiej? – spytała, kładąc dłoń na czole herosa.
Przytaknął w odpowiedzi.
– D-dziękuje – wykrztusił z siebie.
Cinthia położyła dłoń na policzku Lucasa. Ten w reakcji wtulił leniwie swoją dłoń, robiąc maślane oczka.
– Masz… bardzo ładny kolor oczu… – uśmiechnął się do dziewczyny, również wyciągając ręce w jej kierunku. Położył je na jej ramieniu.
Ramiączka sukienki spadły z ramion. Dziewczyna jednak ich nie poprawiała. Zamiast tego, zbliżyła się do chłopaka, prawie, że na nim leżąc. Patrzyli tak znowu sobie w oczy. Czuła, jak jego dłoń, dotyka jej ręki.
– Cinthia… – cicho wydyszał.
W odpowiedzi lekko się uśmiechnęła, łącząc ich usta w pocałunku.
***
Po przebudzeniu, pierwsze co dało mu znać o wczorajszej nocy, był ból głowy. Niemiłosierny ból głowy. Okropny wręcz. Leniwie się przeciągnął, chwytając za szklankę wody, koło szafki nocnej. Wypił jej całą zawartość, a wciąż było za mało. Przetarł oczy i zerknął na budzik. 11:34. Oprócz szklanki i budzika było coś jeszcze. Różowa karteczka. Chwycił ją, czytając na głos.
– Dziękuje, że wczoraj przyszedłeś.
Cinthia? Tak przynajmniej myślał po stylu pisma.
Wstał z łóżka, szukając swojego telefonu. Nie było w żadnej szufladzie, pod łóżkiem, za poduszkami, nigdzie.
– Co tam szukasz? – Iriel otworzył drzwi, patrząc na przyjaciela, poszukującego telefonu. – Aaaa.. Mam chyba to, co próbujesz znaleźć.
Lucas zgarbiony stał na środku pokoju, patrząc co kumpel trzyma w ręce. Faktycznie, to był jego telefon.
– Dzięki stary – podziękował, po czym mu się porządnie przyjrzał. – Co robisz… w samych gaciach? – zapytał, patrząc z uniesionymi brwiami w kierunku Iriela.
– Powinien zapytać cię o to samo.
– To… a, potem ci powiem. Muszę załatwić jedną… dość ważną rzecz.
Usiadł na łóżku, odpalając czat z Cinthią.
Jak się czujesz?
Od razu odpisała.
Da się przeżyć. A ty?
Tak samo.
Nerwowo uderzał nogami o ziemię. Powinien się jej spytać o to, co się wydarzyło między nimi? A może.. nie? Czy w ogóle do czegoś doszło? Nic nie pamiętał. Jedynie to, że był z nią przez cały czas.
Jak się lepiej poczujesz, przyjdź do mnie. Mam nadzieję, że pamiętasz, gdzie mieszkam hah.
***
==MIESIĄC PÓŹNIEJ==
– Nie wychodzisz z tą swoją piękną?
Iriel usiadł koło Lucasa, przeglądającego wspólne, jego i Cinthi zdjęcia z ostatnich wypadów.
– Przedwczoraj byliśmy na pikniku. Zamówiliśmy wspaniałe sushi. Tydzień temu poszliśmy na rolki. Zapomniałem, jak bardzo uwielbiam na nich jeździć – cichym głosem opowiadał współlokatorowi o ostatnich wypadach z dziewczyną. – Dziś też mieliśmy wyjść. Do kina. Chyba będę musiał iść z tobą. Nie odpisuje mi od rana. Dzwoniłem i…nic.
Spojrzał na zegarek. Była godzina 17:43.
12:45
Hej, kupiłem bilety. Przepraszam, że dopiero teraz piszę. Długo mi się pospało.
15:21
Wszystko dobrze Cinthia?
16:45
*Nieodebrane połączenie głosowe*
– Stary, ona naprawdę jest na ciebie zła, skoro widzę, że jest aktywna, a nie dość, że nie odpisuje, to jeszcze nie odbiera. Coś ty odjebał?
– Tak się składa, że nic – złapał się za głowę. – Wczoraj tylko jej napisałem, że kupiłem bilety do kina i mamy seans na 18:00. Widzisz? Ucieszyła się. Chyba naprawdę będę musiał iść z tobą. Wydałem na to sporo kasy.
– To co, zbieramy się? – poklepał go w ramach pocieszenia po plecach. – Wiesz, że oprócz bycia koneserem drinków, uwielbiam kino. Pomyślimy, co zrobiłeś nie tak po seansie.
────
[773 słowa: Lucas otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz