sobota, 27 września 2025

Od Ash CD Quinn — „Ding-Dong! The Sphynx Is Dead"

Poprzednie opowiadanie

CONTENT WARNING: MISGENDERING, NAWIĄZANIA DO DEADNAME

LATO IV

Ashley. To przeklęte imię, które parzyło jak ogień i sprawiało, że Ash miało ochotę zerwać z siebie własną skórę. Mamroczący głos matki znowu szumiał im w uszach. Fizycznie stało tu, w tylko jednym bucie i z labrysem leżącym u stóp, ale mentalnie znowu było w tym cuchnącym mieszkaniu, którego nigdy tak naprawdę nie nazywało domem. Czuło jeszcze bardziej śmierdzący oddech matki na twarzy i dotyk tego ohydnego ubrania, które na nich wcisnęła. Ashley, Ashley, Ashley…
Przez chwilę miało ochotę powiedzieć Quinn prawdę. Zrzucić chociaż odrobinę ciężaru z serca. Ale wtedy skupiło wzrok na ich sylwetce i ugryzło się w język. Wyprostowało się, odchyliło ramiona do tyłu. Wzięło głęboki wdech i wypuściło powolny wydech. A wtedy przykucnęło i chwyciło dłoń Quinn, rozprostowując ich palce.
— Ej, robisz sobie krzywdę — mruknęło karcąco. — Jak chcesz dać upust emocjom, to zaraz znajdziemy jakiegoś frajera i zaciągniemy go do kibla. Swoje łapska zostaw w spokoju.
Starało się brzmieć nonszalancko, ale nie dało rady ukryć głębi emocji, które czuło. Martwiło się o Quinn. Przez ostatnie kilka miesięcy stęskniło się za nimi jak cholera. Być może ta odrobina czułości w głosie nie było niczym złym, nie czyniła z nich słabeusza?
Z cichym westchnieniem opadło tyłkiem na trawę tuż obok pieńka, na którym siedział Quinn. Nie puściło dłoni przyjaciela. Oczywiście głównie po to, żeby nie zadawał sobie więcej bólu. No i też po to, żeby okazać wsparcie. Kumple mogą trzymać się za ręce, co nie?
— W niezłe bagno się wpierdoliłeś pod moją nieobecność — prychnęło po chwili milczenia, mając nadzieję, że uwaga ta rozprawi się choć z częścią wiszącego nad nimi napięcia. — Możesz mi przerwać w dowolnym momencie, bo tak naprawdę chuja wiem o miłości i związkach, ale mimo wszystko wydaje mi się, że nie tak to powinno wyglądać. Bez urazy, ale dosłownie rzuciłeś się na pierwszą lepszą okazję i…
— Ale ona… — zaczęło Quinn, a Ash wiedziało, co chce powiedzieć.
— Ona co? Nie dba o to, że śmierdzisz? — przerwało im Ash, nawet jeśli wiedziało, że to niezbyt miłe. No i że właśnie zaprzecza własnemu „możesz mi przerwać w dowolnym momencie”. — Quinn, to jest absolutne kurwa minimum. Naprawdę mi cholernie przykro, że tak wiele osób ocenia cię na podstawie czegoś, na co nie masz żadnego wpływu, ale to nie znaczy, że masz łapać się byle dziuni. Ja też nie dbam o to, jak pachniesz, a jakoś nie obściskujemy się po kątach… — Przerwało na chwilę. Ta myśl wywołała w nich dziwne uczucie, które postanowiło jednak zdusić w zarodku. Odchrząknęło, zanim zaczęło mówić dalej. — To, co chcę powiedzieć to… Nie wydaje mi się, że jesteś z nią ze względu na nią. Ani że ona jest z tobą ze względu na siebie. Uczepiliście się siebie z głupich powodów i teraz masz problem. To nie jest warte twojego samopoczucia, Quinn. Widziałom może z dwie minuty interakcji między wami, a już wiem, że coś tu jest nie tak. Nie mówię, że masz tu i teraz wstać i ją rzucić, bo domyślam się, że to nie jest takie proste. Ale proszę cię, jako twój kumpel, żebyś przemyślało swoją sytuację. Zasługujesz na coś lepszego. Na kogoś lepszego.
Przez chwilę milczeli, patrząc sobie w oczy. Ash nie nazwałoby tego niemą komunikacją — samo nie było zbyt pewne, co można wyczytać w ich oczach, ani w jaki sposób powinno interpretować to, co widziało w spojrzeniu Quinn. Ciszę przerwały jednak nie słowa wypowiedziane przez jednego z nich, a dobrze im znane pikanie.
Ash od razu przypomniało sobie słowa Ashley. „Serio? Mówiłam ci, żebyś w końcu wyrzuciła to cholerstwo” — jak Quinn mogło być z kimś, kto w taki sposób wypowiadał się o jego ukochanym Tamagotchi? Gdyby nie zamieszanie, jakie panowało w tamtym momencie, Ash pewnie wytargałoby tę niunię za te jej głupie kudły.
Teraz jednak ugryzło się w język. Pikselowy zwierzaczek odezwał się w samą porę, dostarczając im pretekst do zmiany tematu na coś lżejszego i przyjemniejszego.
— O, Śluzek znowu chce szamać — mruknęło, szturchając Quinn w nogę. — Powinieneś się tym zająć, zanim… — zaczęło, ale urwało w pół zdania, gdy tylko zauważyło minę Quinn. Wyglądało jak skopany szczeniaczek, któremu ktoś na dokładkę powiedział, że jest złym psem. — Ej, co jest? — spytało, zastanawiając się, komu jeszcze powinno wpierdolić za krzywdy wyrządzone dziecku Kloacyny.
— No bo… Ja… To serio niechcący, ale… — mamrotało Quinn, którego oczy z sekundy na sekundę lśniły coraz bardziej.
Aresiątko przez chwilę wpatrywało się w kumpla jak cielę na malowane wrota. Nie miało pojęcia, jakim cudem temat kilku pikseli był w stanie prawie doprowadzić ich przyjaciela do łez. Ale wtedy przyszło na nich olśnienie.
— Śluzek podzielił los Gluta Seniora i Juniora, prawda? — spytało. Powoli i spokojnie, jak saper rozbrajający bombę. Nie miało pojęcia, co by zrobiło, gdyby Quinn nagle zaczęło przy nich płakać.
— No… A po nim Śluzkowina… — przyznał zrozpaczony właściciel pikselowego gluta numer… Który to był już numer? Aha, okay, zrozpaczony właściciel pikselowego gluta numer pięć.
— No dobra. To kto tam teraz piszczy w twojej kieszeni? Pokazuj. — Ash wyczekująco wyciągnęło rękę w kierunku kumpla.
— Blastoise — odparł Quinn, pociągając nosem. Podał im małe jajowate urządzonko, na którym znajdował się pikselowy stworek. — Staram się dbać o niego lepiej niż o jego poprzedników. Już udało mu się pobić ich rekord długości życia.
— No i zajebiście. Daj mu żreć, żebyśmy zaraz nie musieli wymyślać imienia dla kolejnego zwierzaka. Chociaż jak już jesteśmy przy pokemonowych imionach, to jestem za tym, żeby następny nazywał się Gengar. To jest, za te sto tysięcy lat, przez które Blastoise będzie sobie szczęśliwie żył w twojej kieszeni — oznajmiło, oddając Tamagotchi jego właścicielowi. — A potem pójdziemy utopić komuś łeb w kiblu. Na poprawę humoru. No i żeby uczcić to, że ten cholerny Labirynt znowu jest otwarty — dodało, szczerząc japę.
Najlepiej utopmy łeb Ashley, dopowiedziało jeszcze w myślach. Wolało jednak nie zdradzać tych marzeń na głos.

Quinn?
────
[942 słowa: Ash otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz