niedziela, 14 września 2025

Od Lynn do Ezry — „Przesyłka”

Po lecie pełnym komarów i upałów nastała w końcu jesień, co bardzo odpowiadało Lynn. Mogła w końcu bez wyrzutów sumienia, że marnuje słoneczne dni usiąść przy kominku z drutami i robić swetry, szaliki, czapki aż do zaśnięcia. I następnego dnia tak samo. Czasem wychodziła, żeby porąbać trochę drewna na opał, albo dostarczyć zamówienia na pocztę, rzadko bezpośrednio do klienta. Ostatnio dostała dosyć niepozorne zamówienie — różowy sweter w serduszka, ale jakie z nim były problemy… Po pierwsze, skończyła się jej włóczka w tym odcieniu, już kiedy była w połowie projektu. Odbyła podróż do sklepu nawet, dwóch, ale okazało się, że nie mają tego, co chciała, nie wiedzą, kiedy będzie, ani czy w ogóle. Zaczęła więc pracę od nowa, upewniając się, że ma wystarczająco włóczki. Udało jej się szczęśliwie dobrnąć do końca, mimo że raz motek wpadł jej do ognia, ale przecież ubezpieczyła się na tę okazję.
I tu problemy się nie skończyły. Zazwyczaj szła na pocztę, nadawała przesyłkę, a pieniądze wpływały na jej konto w banku, proste, prawda? Tym razem wynikły jakieś dziwne problemy z podanym adresem, a kiedy już raz wysłała paczkę, ta wróciła po tygodniu. Ale dostała już pieniądze, a Lynn była kobietą uczciwą. Postanowiła więc sobie, że przesyłkę musi doręczyć.
Sweter miał trafić do Domku Tanatosa w Obozie Herosów. Kobieta ubrała jesienny płaszcz, choć nie było tak chłodno — nie wiedziała jednak, jaka pogoda może panować na Long Island. Nigdy jeszcze tam nie była — no i właśnie! Prawie wszystkie miejsca w Nowym Rzymie, poza jej chatką, kojarzyła z Nalinem i dawnym życiem. Obóz Herosów był białą plamą na jej mapie, jeszcze nieodkrytym miejscem, gdzie mogła stworzyć zupełnie nowe wspomnienia — tak to sobie kojarzyła, idąc w kierunku wejścia do Labiryntu. Jakiś czas temu dostała w skrzynce na listy ulotkę reklamującą sprzedaż truskawek w Obozie Herosów, gdzie była dokładna mapka pokazująca, jak dotrzeć tam z Nowego Rzymu.
Wpatrywała się w nią, kiedy szła korytarzami. Miejscami było zupełnie ciemno, w innych miejscach ściany rozświetlały świece, lampy jarzeniowe lub pochodnie. Czuła się trochę jak dziecko na wycieczce — brakowało tylko przewodnika, który opowiadałby historię antycznych płaskorzeźb na ścianach, albo jak stare są belki podpierające sklepienie. Może zrobiłby przerwę na odpoczynek, kiedy zauważyłby, że jedna z jego podopiecznych chwyciła się za brzuch i zbladła. Nie było tu jednak nikogo — Lynn podparła się więc o ścianę, żeby nie upaść, i ruszyła dalej. Nigdy nie była tak oddalona od jej stawu. Przyzwyczaiła się już, co spowodowało długotrwałe oddalenie od jego — ciągłe zmęczenie, bladość, słabość, nigdy jednak nie czuła czegoś takiego jak teraz — nagłego bólu, aż zebrało się jej na wymioty. Szła dalej, wolniej, ale zacisnęła zęby i starała się ignorować powoli pogarszające się dolegliwości. Według mapki, którą ściskała kurczowo w rękach, aż poszarpała jej krawędzie, zbliżała się już do wyjścia. I faktycznie. Jeszcze parę kroków i podniosła wzrok, dotychczas skoncentrowany na podłożu — żeby pilnować stóp i nie potknąć się o jakieś śmieci.
Wyszła z Labiryntu, zasłaniając oczy przed rażącym ją światłem słonecznym. Wokół niej śpiewały ptaki i szumiały drzewa. Las na Long Island był pięknym i pełnym życia miejscem, aż Lynn łatwiej było spychać ból w dalszą część świadomości.
Z paczką w torbie przerzuconej przez ramię udało jej się w końcu dotrzeć do Obozu Herosów i do Domku 21.


Ezra?
────
[532 słowa: Lynn otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz