Miała miodowe, sarnie oczy i kasztanowe, falujące się jak woda włosy. Gdy nalewała kawy do filiżanki, robiła to z gracją baletnicy, którą podkreślały jej jasne, delikatne suknie. Każde słowo wypowiadała niczym śpiew słowika. Wodziła nim każdego, kto z nią rozmawiał. Jej pełne usta i ciemna skóra, pozbawiona skaz, zawsze błyszczały. Szczupłe palce przewracały kartki książek z niewyobrażalną lekkością, jakby całe jej ciało było zbudowane z piórek zamiast kości, a przy aksamitnym dotyku można by poroskładać się z agonicznej rozkoszy.
A przynajmniej wydaje mi się, że taka była moja mama, bo wydawanie to jedyne, co pozostaje, gdy się kogoś nie pamięta.
───
[Edgar otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz